Temat: Kłótnie w związku

Ostatnio usłyszałam od koleżanki, że jak w związku nie ma spin, awantur, to ten związek nie powinien już istnieć, bo jest za spokojnie. Zgadzacie się z tym? :D 

bzdura, co jest fajnego w kloceniu sie, chyba, ze ktos jest z natury klotliwy  iszuka zaczepki tylko. 

jak ktos lubi, to czem unie, tylko po co roztaczać takie teorie na inne związki?

co do namietności, jak mnie ktoś wkurw*a, to mam ochotę żeby zniknął z powierzchni ziemi a nie wyladował w moim łożku. 

Zależy jak się kłócą i co przez to autorka rozumie. Kiedyś szłam za parą, którą się kłóciła na zasadzie: spier..., no to spierd... Zawsze jest jakaś różnica zdań, pytanie jak ludzie komunikują się ze sobą.

EgyptianCat napisał(a):

Idąc tym tropem, nie powinnam się rozwodzić z pierwszym mężem, ani też wiązać z drugim. ;) Na szczęście mam zdrową głowę i nie przychodzą mi do niej takie gówniarskie mądrości.

To samo mialam napisac 😁

Wiecej klotni mialam z Ex w ciagu tygodnia niz z obecnym mezem w ciagu prawie 10 lat zwiazku

Pasek wagi

nie

Pasek wagi

bzdura wyssana z palca. My się z mężem dobraliśmy bardzo dobrze a i tak się czasem kłócimy. Każde z nas jest indywidualnie myślącą osobą i zdarza się nam mieć odmienne zdania na pewne tematy. Do tego czasem dochodzi zmęczenie obowiązkami, więc i kłótnie się zdarzają. Poza tym kłótnia czasem wprowadza takie oczyszczenie atmosfery. Ważne, żeby umieć po kłótni pogadać i problem rozwiązać a nie strzelić focha a po tygodniu zacząć rozmawiać jakby nic się nie stało a sprawa nadal wisi w powietrzu i czeka na kolejną kłótnię. Ja bym się raczej zastanawiała dlaczego ludzie się nie kłócą w związku? Bo w to że mają identyczne zdanie w 100% przypadków nie uwierzę. Zazwyczaj po prostu jedna osoba ulega żeby mieć święty spokój albo faktycznie mają na siebie wywalone i ich po prostu nie rusza co ta druga osoba mysli czy robi. Najgorsze są skrajności moim zdaniem - albo kłótnie o wszystko, dla zasady i robienie jazd o pierdy na skalę światową, albo w drugą stronę - totalny marazm w związku, mijanie się, nie rozmawianie ze sobą więc i nie ma się o co pokłócić. 

Pasek wagi

ja z obecnym partnerem przez pierwsze 8 miesięcy w ogóle się nie kłóciłam, sprzeczek też nie było, po prostu jak coś komuś nie pasowało to siadaliśmy naprzeciw siebie i rozmawialiśmy. Niestety teraz jesteśmy prawie 2 lata razem i nie potrafimy rozmawiać. Mamy takie trzy tematy rozmów, które zawsze kończą się kłótnią i cichymi dniami. Nie wiem czemu, ale my nie potrafimy już tak jak na początku znajomości usiąść i porozmawiać. 

Pasek wagi

UzaleznionaOdLukrecji napisał(a):

Jak ludzie się w ogóle nie kłócą, to są 3 opcje:

- nadają dokładnie na tych samych falach, przynajmniej w ważnych kwestiach

- po prostu potrafią rozmawiać bez "darcia mordy", jak kulturalni, spokojni ludzie

- jedna ze stron jest mocno uległa albo lubi mieć spokój, więc na wszystko się zgadza, lub partnerzy świadomie omijają zapalne tematy.

Dwa pierwsze podpunkty dają dobrą podstawę do fajnego, szczęśliwego związku. W trzecim przypadku to bomba z opóźnionym zapłonem;)

A jeżeli ludzie się kłócą to cóż... czasem to dobrze, czasem źle. Niektórzy mają takie temperamenty i jak nie pokrzyczą i nie rzucą talerzem, to źle się z tym czują. Niektórzy lubią kręcić dramy, inaczej się nudzą. Wyznacznikiem powinno być w takim przypadku to, czy człowiekowi jest po kłótni przykro z powodu tego, że był tak bardzo zły na partnera i czy ma ochotę przepraszać. Jak przykro nie jest, to warto pakować walizki:P

Dobrze napisane!  Do tych trzech punktów można dodać jeszcze jeden - oboje są przemęczeni, zawaleni obowiązkami i przez to stają się bardziej drażliwi niż zwykle. Gdy sytuacja się uspokaja wszystko wraca do normy :)

Pewnie zależy jakie kłótnie. Spiny są w każdej relacji międzyludzkiej, zwłaszcza jeśli mieszka się razem. Moje małżeństwo jest mega udane, ale czasem się na siebie wkurzamy (a to skarpety pod łóżkiem, a to 10 alarmów o 5 rano...). Sęk w tym, że to nie są całodniowe awantury. 

No i na pewno nie byłabym z kimś, z kim kłóciłabym się o kwestie światopoglądowe. O politykę, podejście etyczne, poglądy na związek, etc. To by znaczyło, że związek nie ma sensu. 

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

bzdura wyssana z palca. My się z mężem dobraliśmy bardzo dobrze a i tak się czasem kłócimy. Każde z nas jest indywidualnie myślącą osobą i zdarza się nam mieć odmienne zdania na pewne tematy. Do tego czasem dochodzi zmęczenie obowiązkami, więc i kłótnie się zdarzają. Poza tym kłótnia czasem wprowadza takie oczyszczenie atmosfery. Ważne, żeby umieć po kłótni pogadać i problem rozwiązać a nie strzelić focha a po tygodniu zacząć rozmawiać jakby nic się nie stało a sprawa nadal wisi w powietrzu i czeka na kolejną kłótnię. Ja bym się raczej zastanawiała dlaczego ludzie się nie kłócą w związku? Bo w to że mają identyczne zdanie w 100% przypadków nie uwierzę. Zazwyczaj po prostu jedna osoba ulega żeby mieć święty spokój albo faktycznie mają na siebie wywalone i ich po prostu nie rusza co ta druga osoba mysli czy robi. Najgorsze są skrajności moim zdaniem - albo kłótnie o wszystko, dla zasady i robienie jazd o pierdy na skalę światową, albo w drugą stronę - totalny marazm w związku, mijanie się, nie rozmawianie ze sobą więc i nie ma się o co pokłócić. 

Jak się ze sobą nie zgadzamy to przegadujemy dany temat, zamiast rwać szaty i wrzeszczeć. Co w tym takiego niezwykłego? Różnica zdań nie musi automatycznie przerodzić się w kłótnie. Ich brak nie wynika z pełnej zgodności, ustępowania dla świętego spokoju czy tego, że komuś już nie zależy. Wynika z umiejętności rozmowy, niewyładowywania swoich problemów na partnerze i nie wiercenia sobie wzajemnie dziur w brzuchu o byle pierdołę.
Spiny, o których napisała LessLessLess są normalne, ale krzyki, obrażanie się, ciche dni i wszelkie przejawy braku szacunku, to nie jest norma. A tym są dla mnie kłótnie. Przerobiłam oba scenariusze związku i za nic w świecie nie chciałabym już być z kimś, kto musi prowokować kłótnie, żeby dojść do konsensusu.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.