- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 kwietnia 2021, 11:37
9 kwietnia 2021, 12:09
poza tym masz 26 lat i prace, mieszkasz dalej z rodzicami ?
Tak, dalej mieszkam z nimi.
to może czas podjąć bardziej zdecydowane kroki, wynająć coś , może jakieś mieszkanie samemu albo na spółkę z kolegą , pokazać dziewczynie że się usamodzielniasz
moze zaproponuj jej wspólne mieszkanie , byliście już razem znacie się więc co za problem
swoja droga teraz jej zostało 1,5 roku studiów, ty się jej oświadczyłes już 2 lata temu to jaki mieliście plan? Zaręczyny były dla zabawy czy jak ? Byłeś gotowy na tamten moment być jej mężem i z nią zamieszkać ? Byliście wtedy gotowi na samodzielne życie?
9 kwietnia 2021, 12:15
Daj sobie spokój. Niech to będzie nauczka na przyszłość, żeby rodzicom nie opowiadać nic złego o dziewczynie. I przy następnej powiedz rodzicom wyraźnie, że sobie nie życzysz komentarzy i rad. Wiedzieli, że mają cię w garści bo jesteś od nich zależny mieszkaniowo i psychicznie to mogli z tobą robić co chcieli. Popracuj nad odcięciem pępowiny. Wtedy myśl o kolejnej dziewczynie.
9 kwietnia 2021, 12:21
nie kochasz jej... Jakbyś ją kochał to by była ważniejsza niż rodzina.. to być nie miał takich rozterek.. po prostu przez rok nie trafiłeś na kogoś ciekawszego i zacząłeś idealizować byłą...
9 kwietnia 2021, 12:32
Chciałem poradzić się, bo cała sytuacja sięga już granicy wytrzymałości. Mam 26lat, stałą pracę, ukończone studia z dobrymi perspektywami. Moja była dziewczyna, właściwie narzeczona jest 1,5 roku młodsza, kończy studia, jeszcze nie pracuje. Znamy się 6,5 roku, w czerwcu 2019 oświadczyłem się jej. Byliśmy bardzo szczęśliwi, wiele wspaniałych wspólnych chwil. Zawsze potrafiła mnie wesprzeć i zrozumieć. Ja byłem czasem zarozumiały, nie słuchałem jej. Jednak moi rodzice od początku naszej znajomości nie akceptowali jej, nie podobała im się. Po każdej wizycie w moim domu rodzinnym słyszałem pretensje albo uwagi o tym co zrobiła źle, jak powinna się zachować, co powinna zrobić. Jestem przywiązany do rodziny i szanuję ich. Kocham ją i byłem z nią szczęśliwy, chociaż jak to w każdym związku kłótni i sprzeczek nie brakowało. Z perspektywy czasu widzę, że niepotrzebnie opowiadałem o swojej narzeczonej głównie wtedy kiedy się pokłóciliśmy. Nie potrafiłem wstawić się za nią i sprzeciwić temu co mówi moja rodzina na nią. Ona czuła się źle, mówiła mi o tym, ale byłem tak zapatrzony w samego siebie, w swój czubek nosa, że zostawiłem ją, zerwałem zaręczyny, uciekłem jak zwykły tchórz. Ona bardzo to przeżywała a ja wtedy myślałem, że to najlepsza decyzja jaką podjąłem. Po upływie roku od tamtego momentu jednak widzę, że to było najgłupsze co mogłem zrobić, nieodpowiedzialne, dziecinne. Niedawno dowiedziałem się, że ona po rozstaniu bardzo się załamała, odizolowała, miała wypadek, po którym jej stan zdrowia był niestabilny. Teraz podobno jest już lepiej. Rozmawiając z jej przyjaciółką dowiedziałem się, że ona nadal mnie kocha, ale nie chce ranić siebie dłużej. Moi rodzice nienawidzą jej, wprost powiedzieli mi, że nie chcą jej widzieć i, że mam odciąć się od niej. Sam zbudowałem tą nienawiść opowieściami o niej w złych barwach. Kiedy zerwałem i uciekłem od problemów, też to nie była tylko i wyłącznie moja decyzja, każdy z moich bliskich podgadywał, naprowadzał, że ona jest zła, najgorsza, nie do życia. Mimo, że zaręczyłem się z nią nie interesowałem się nasza przyszłością. Odepchnąłem ją na bok, a ona mimo to walczyła i próbowała do mnie dotrzeć. Nie wiem czemu byłem taki uparty i ślepy... Kocham ją, wiem, że to kobieta mojego życia, przy której czuję się swobodnie, czuję się rozumiany, po prostu było mi z nią dobrze nawet jak były kłótnie, bo to musi być w każdym związku. Ona była inna, wyjątkowa, charakterystyczna i właśnie dlatego też chyba nie pasowała mojej rodzinie. Miała swoje zdanie chociaż nigdy nie królowała pośród rodzinnych dyskusji. Była dziewczyną, której nie zapomnę do końca życia. Jak coś robiła to bardzo precyzyjnie, dokładnie. Miała wszystko poukładane. Chociaż mówiła, że nie umie gotować to starała się jak już coś robiła, żeby było to smaczne i ładnie wyglądało. Ja idiota nawet jej za to nie pochwaliłem, nie mówiłem jej komplementów chociaż zasługiwała. Miała trochę duszę artystki, potrafiła stworzyć fajny klimat, takie ciepło, którego nie doceniałem. Była oszczędna, miała klasę, elegancję, potrafiła tak się wystroić, że każdy na nią patrzył i zazdrościł mi jej. Teraz doceniam to bardzo. Dbała o mnie, była w najgorszych chwilach w moim życiu... 6 lat to kupa czasu... to z nią pojechałem na pierwsze wakacje w góry. Chciałbym to odbudować, odzyskać ją, dać jej przede wszystkim bezpieczeństwo, oparcie, szczęście. Jak mam oznajmić rodzicom, że to moja sprawa? Jak mam zmienić ich podejście? Jak o nią zawalczyć tak żeby zobaczyła, że zrozumiałem?
1 zastanów się po co chcesz walczyć - bo nikt inny Cię nie chce, a jest covid i trudniej o kobietę, czy dlatego, że na prawdę jesteś gotów się zmienić i zbudować z nią coś na nowo
2 dlaczego wciągasz osoby trzecie w sprawy swojego związku? Jak uprawiacie seks to mamusia wam podaje gumki, rozdaje napoje albo nie wiem, gra na ukulele albo grzechotką w rytm penetracji? No właśnie - Twoje wciąganie rodziny w sprawy związku można do tego porównać. Zakoduj sobie ten obraz jak będziesz w przyszłości chciał nadawać do innych na swoją kobietę.
3 co masz jej do zaoferowania, tak realnie? Jesteś w stanie zbudować NIEZALEZNY związek, zamieszkać z nią, jeśli nie pracuje to utrzymywać Was oboje bez JĘCZENIA jaki jesteś super a ona jest w Twoim portfelu, bez przemocy ekonomicznej i bez wsparcia mamusi?
4 dlaczego akurat ona? Duma, ego?
5 dorośli ludzie podejmują dorosłe decyzje. I ponoszą ich konsekwencje.
Edycja:
ja jestem właśnie przykładem kobiety, której nie akceptuje ojciec partnera. Dlaczego? Bo według jego ojca jestem zbyt sprytna i niezależna, a kobieta POWINNA BYĆ podległa facetowi, a jeśli nie jest, to facet jest zagrozony - hipergamia kobiet i takie tam; dodatkowo jestem tylko 2 lata młodsza od partnera a idealna żona ma 21-22 lata- lepszy materiał na rodzenie dzieci itp. Strasznie wku.iające były pierwsze spotkania, dogryzanie, aluzje.
Edytowany przez 9 kwietnia 2021, 12:39
9 kwietnia 2021, 12:33
Chcieliśmy wziąć ślub po skończeniu jej studiów. Byłem i jestem gotowy samodzielnie utrzymać nas oboje. Zaręczyny nie były zabawą dla mnie dla niej tym bardziej. To co zrobiłem potem - odrzuciłem ją na bok - to było raczej zabawą z mojej strony, przestałem się angażować. Dodam, że mój ojciec zawsze był uparty i nerwowy. Teraz kiedy próbuje zacząć ten temat powstaje kłótnia. Wszyscy udają, że tego tematu nie ma.
9 kwietnia 2021, 12:39
CHłopaku pokaż że masz jaja!! Zostaw rodzinkę, zajmij sie swoim szczęściem!! Bo będziesz żałował do końca życia. Jak wyżej pisałem, wiem coś o tym
9 kwietnia 2021, 12:48
Jak masz jej zawracać głowę to lepiej żebyś był już na 100% zdecydowany.
9 kwietnia 2021, 12:49
ale po co ty ten temat zaczynasz z rodzina? Potrzebujesz akceptacji todziny, żeby się z nią znowu związać ..... Koszmar Dalej nie dorosłes
Jak miałbyś jaja i by ci na niej zależało to miałbyś w nosie rodziców ,
akurat zaręczyny w waszym wydaniu to zabawa, ty uzależniony od rodziców cycus i dziewczyna na studiach bez źródła dochodu , no na tamten moment nie byliście gotowi rozpocząć wspólne życie
Popracuj najpierw nad sobą , wyprowadzka od rodziców i psychiczna separacja , jak się ogarniesz wtedy zastanów się nad dziewczyna, na ten moment nic nie jesteś w stanie jej zaoferować
Edytowany przez Noma_ 9 kwietnia 2021, 12:51
9 kwietnia 2021, 12:55
Zaręczyny nie musiały być zabawą. Mogli być zaręczeni i na spokojnie usamodzielniać się. To nie w tym problem. Problem w tym, że on pozwolił na takie zachowanie ze strony jego rodziny. Z resztą sam pisze że jest po studiach z dobrymi perspektywami więc...