Temat: Rodzice nie akceptują mojej dziewczyny

Chciałem poradzić się, bo cała sytuacja sięga już granicy wytrzymałości. Mam 26lat, stałą pracę, ukończone studia z dobrymi perspektywami. Moja była dziewczyna, właściwie narzeczona jest 1,5 roku młodsza, kończy studia, jeszcze nie pracuje. Znamy się 6,5 roku, w czerwcu 2019 oświadczyłem się jej. Byliśmy bardzo szczęśliwi, wiele wspaniałych wspólnych chwil. Zawsze potrafiła mnie wesprzeć i zrozumieć. Ja byłem czasem zarozumiały, nie słuchałem jej. Jednak moi rodzice od początku naszej znajomości nie akceptowali jej, nie podobała im się. Po każdej wizycie w moim domu rodzinnym słyszałem pretensje albo uwagi o tym co zrobiła źle, jak powinna się zachować, co powinna zrobić. Jestem przywiązany do rodziny i szanuję ich. Kocham ją i byłem z nią szczęśliwy, chociaż jak to w każdym związku kłótni i sprzeczek nie brakowało. Z perspektywy czasu widzę, że niepotrzebnie opowiadałem o swojej narzeczonej głównie wtedy kiedy się pokłóciliśmy. Nie potrafiłem wstawić się za nią i sprzeciwić temu co mówi moja rodzina na nią. Ona czuła się źle, mówiła mi o tym, ale byłem tak zapatrzony w samego siebie, w swój czubek nosa, że zostawiłem ją, zerwałem zaręczyny, uciekłem jak zwykły tchórz. Ona bardzo to przeżywała a ja wtedy myślałem, że to najlepsza decyzja jaką podjąłem. Po upływie roku od tamtego momentu jednak widzę, że to było najgłupsze co mogłem zrobić, nieodpowiedzialne, dziecinne. Niedawno dowiedziałem się, że ona po rozstaniu bardzo się załamała, odizolowała, miała wypadek, po którym jej stan zdrowia był niestabilny. Teraz podobno jest już lepiej. Rozmawiając z jej przyjaciółką dowiedziałem się, że ona nadal mnie kocha, ale nie chce ranić siebie dłużej. Moi rodzice nienawidzą jej, wprost powiedzieli mi, że nie chcą jej widzieć i, że mam odciąć się od niej. Sam zbudowałem tą nienawiść opowieściami o niej w złych barwach. Kiedy zerwałem i uciekłem od problemów, też to nie była tylko i wyłącznie moja decyzja, każdy z moich bliskich podgadywał, naprowadzał, że ona jest zła, najgorsza, nie do życia. Mimo, że zaręczyłem się z nią nie interesowałem się nasza przyszłością. Odepchnąłem ją na bok, a ona mimo to walczyła i próbowała do mnie dotrzeć. Nie wiem czemu byłem taki uparty i ślepy... Kocham ją, wiem, że to kobieta mojego życia, przy której czuję się swobodnie, czuję się rozumiany, po prostu było mi z nią dobrze nawet jak były kłótnie, bo to musi być w każdym związku. Ona była inna, wyjątkowa, charakterystyczna i właśnie dlatego też chyba nie pasowała mojej rodzinie. Miała swoje zdanie chociaż nigdy nie królowała pośród rodzinnych dyskusji. Była dziewczyną, której nie zapomnę do końca życia. Jak coś robiła to bardzo precyzyjnie, dokładnie. Miała wszystko poukładane. Chociaż mówiła, że nie umie gotować to starała się jak już coś robiła, żeby było to smaczne i ładnie wyglądało. Ja idiota nawet jej za to nie pochwaliłem, nie mówiłem jej komplementów chociaż zasługiwała. Miała trochę duszę artystki, potrafiła stworzyć fajny klimat, takie ciepło, którego nie doceniałem. Była oszczędna, miała klasę, elegancję, potrafiła tak się wystroić, że każdy na nią patrzył i zazdrościł mi jej. Teraz doceniam to bardzo. Dbała o mnie, była w najgorszych chwilach w moim życiu... 6 lat to kupa czasu... to z nią pojechałem na pierwsze wakacje w góry. Chciałbym to odbudować, odzyskać ją, dać jej przede wszystkim bezpieczeństwo, oparcie, szczęście. Jak mam oznajmić rodzicom, że to moja sprawa? Jak mam zmienić ich podejście? Jak o nią zawalczyć tak żeby zobaczyła, że zrozumiałem?

ale nic nie musisz rodzicom oznajmiać i nic im tłumaczyć, pracować nad tym aby oni zmienili o niej zdanie, 

daj tej dziewczynie spokój , ty dalej jesteś niedojrzałym przyrosnietym do mamusi chłopczykiem 

Nie zrzucaj na innych odpowiedzialności za swoje czyny. Może czas odciąć pepowinę i zacząć żyć bez rodziny. Może dziewczyna ma szczęcie, że nie bedzie żyć w trójkącie- ona, ty i twoja rodzina.

Teraz przejrzałeś na oczy? Szkoda, że po wszystkim widzisz co tak naprawdę straciłeś...
Jeśli NAPRAWDĘ się zmieniłeś to błagaj ją o przebaczenie, a rodziców postaw przed faktem dokonanym.

Błagaj o przebaczenie, choć nie wiadomo czy je dostaniesz. Ale jeśli jakimś cudem ci się uda, to olej rodzinę i tyle. Wszelkie gadanie na jej temat od razu ukróć i tyle. Twardo i stanowczo powiedz, ze sobie nie życzysz tego i jeśli im cos nie odpowiada, to nie musicie się spotykać. Mój kuzyn miał podobnie - nikt nie lubił jego dziewczyny (ale akurat ona ma zryty charakter). Natomiast on oświadczył wszem i wobec, że ON ją kocha, ON jest z nią szczęśliwy a jak komuś się nie podoba, to niech nie patrzy bo on nie zamierza się podporządkowywać wszystkim dookoła i przez to cierpieć. Rodzice przeboleli w końcu. Nie pałają wzajemnie z synową do siebie super sympatią i przyjaźnią, ale na wszelkich spędach rodzinnych normalnie ze sobą rozmawiają i na co dzień ich stosunki są poprawne - co trzeba to trzeba i nic ponad to. To Twoje życie i Ty masz byc szczęsliwy ze swoją żoną a nie Twoi rodzice czy reszta rodziny. Dopóki im krzywdy nie robi, to niech się odpiórkują.

Pasek wagi

Jakbyś naprawdę zrozumiał, że to jest miłość twojego życia, nie miałbyś dylematu jak przekonać do niej rodziców. Ty będziesz z nią  żyć, nie rodzice. Z ta dziewczyną będziesz budować swój dom, swoja rodzinę. Ona powinna być najważniejsza.  Jeżeli nie potrafisz tego zrozumieć, daj dziewczynie spokój bo rodziców nie przekonasz i nagle nie będzie idealną synową. 

Pasek wagi

Jeszcze nie dojrzałeś do tego.

Jak będziesz mieć  w d. zdanie rodziny to wtedy walcz o miłość. Tobie nadal najbardziej zależy na akceptacji rodziny. Ale co mają zaakceptować? Mi się wydaje, że Tobie bardziej zależy na tym, żeby rodzina zaakceptowała Ciebie niż twoja dziewczynę. Daj jej spokój.

Pasek wagi

poza tym masz 26 lat i prace, mieszkasz dalej z rodzicami ? 

Przyznam się, że byłem takim samym mamim synkiem i dupkiem. Na szczęście w ostatniej chwili się ogarnąłem i nie żałuję!! To była decyzja najlepsza jaką podjąłem w życiu. Wszyscy i wszystko było przeciwne nam. Ale dzięki otrząśnięciu i dostaniu szansy od kobiety, dziś mogę powiedzieć, że jestem szczęsliwym mężem i ojcem. A rodzice... musieli to zaakceptować, bo to moje życie, z nimi wiecznie nie będę. Więc jeśli tak czujesz to walcz, żeby nie żałować i nie stracić wartościowej osoby z którą to TY MASZ BYĆ SZCZĘŚLIWY!!! Powodzenia!!! Bo kocha się tylko raz tak prawdziwie!

Noma_ napisał(a):

poza tym masz 26 lat i prace, mieszkasz dalej z rodzicami ? 

Tak, dalej mieszkam z nimi.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.