Temat: prosze o ocene syt

Cześć, chciałabym żebyście oceniły pewną sytuację. Mieszkam od jakiegoś pół roku z chłopakiem w jego mieszkaniu. Ogółem jeśli chodzi o opłaty tj.czynsz, energia,zakupy do domu, jedzenie składamy się po połowie. On płaci ratę kredytu za mieszkanie no i całe wyposażenie jest jego, ja przyszłam na gotowe. Ja lubię jak jest czysto, ale nie przesadzam, sprzątam tak porządnie raz w tygodniu, a w międzyczasie jakieś tam drobne rzeczy ogarniam jak coś mocno się pobrudzi. Jestem taka, że nie lubię odkładać rzeczy do zrobienia - jak jest pranie to cyk je wstawiam, wypierze się to raz-dwa rozwieszam i tyle. On też czasem to robi, tylko raczej rzadziej niż ja. Ja jestem odpowiedzialna za gotowanie - co dwa dni robię pudełka, żebyśmy mieli gotowe jedzenie do pracy. Staram się urozmaicać,robię jakieś fit-ciasta, puddingi, obiady staram się urozmaicać, robię całe jedzenie od śniadania po kolację. Zajmuje mi to ok. 2 h co dwa dni. Ogółem nie robiłabym z tego problemu, ale odnoszę wrażenie że ja robię większość rzeczy. On czasem odkurzy, zrobi pranie no i skosi działkę (4ary). Śmieci segregowane wynoszę i rozdzielam ja, on wynosi te zwykłe, zmieszane. Ja sprzątam raz w tygodniu całe mieszkanie tj. cała łazienka(kabina,kibelek,umywalka, no wszystko na błysk), odkurzanie (czasem on), mycie podłóg, mycie klatki schodowej, wycieranie kurzy, mycie luster, staram się zawsze zaścielić łóżko itp. Nie jest to dla mnie wielki problem, ale zaczyna drażnić mnie że robię jakieś 80%. No i ostatnio z całego dnia zostawił nieumyte pojemniki po jedzeniu. Byłam padnięta, bo siedzę w robocie po 10 godzin łącznie z sobotami i pękłam. Rozpłakałam sie i mu powiedziałam, co mnie boli. No ale on uważa że robi tyle co ja i raz czy dwa zdarzyło mu się tego nie umyć. No ok, trzy dni miał focha, przeszło mu i ogółem zaczął po sobie ogarniać. No ale wczoraj sytuacja - zaścielił łóżko, ale tylko swoje (mamy dwie kołdry). Ja wstaję szybciej więc nie chcę go budzić i zostawiłam rozwalone, ale on ścieląc swoje moje zostawił. Mam ochotę też robić wszystko tylko dla siebie - jedzenie, pranie i sprzątać ogółem tylko to co moje. Ogranicza mnie to, że wiem że mieszkam tak naprawdę za free u niego, płacę tylko za siebie no i czuję się trochę zobowiązana żeby sprzątać i gotować w zamian za to, że tam mieszkam. Co myślicie o całej sytuacji?
Pasek wagi

Belka21 napisał(a):

emkay napisał(a):

Belka21 napisał(a):

No jesteśmy razem, ja się staram żeby było wszystko posprzątane itp. On np. łazienki nigdy nie sprzątał odkąd mieszkamy razem...
Mój ex też nigdy nie posprzątał łazienki. Wielkie walki o to były, bo za każdym razem, jak czyściłam jego szczochy z płytek przy kiblu, to zbierało mi się na wymioty i na płacz. On uważał, że wymyślam i to nie jego (ciekawe czyje, bo ja sikam na siedząco). Nie wziął do ręki szczotki do kibla. No i wielce umęczony był sprzątaniem kuchni, które polegało na przetarciu blatów i umyciu kuchenki. Podłogi też nigdy nie umył. Czasami poodkurzal tak na odwal się, co też wypominał mi przy każdej okazji. A jak chciałam mieć czysto, to musiałam odkurzyć jeszcze raz. Nie gotował. Za to chętnie przywoził od mamusi tłuste żarcie,same mięcha, a wiedział, że ja nie lubię takiego jedzenia.

Niestety uważam, że takie kwestie trzeba ustalić na samym początku, bo potem ciężko cokolwiek zmienić. No i teraz już bym się nie zgodziła na bycie sprzątaczka, praczką i kucharką. Nie umiesz umyć po sobie kibla, to zapłać komuś, kto zrobi to za Ciebie. Wspaniale mi się mieszka w pojedynkę.

Ty pogadaj z facetem. Im wcześniej, tym lepiej. Jeśli jesteście parą i mieszkacie tam razem, to oboje powinniście się starać. No chyba, że jesteście współlokatorami tylko, a Ty mu płacisz za mieszkanie w ten sposób. Wtedy jednak wolałabym płacić normalnie za czynsz i mieć to wszystko z bańki...

No generalnie właśnie też tak mam. Kibel jest po tygodniu żółty na brzegach no i mnie to strasznie drażni że mamy syf w łazience, zakładam rękawice i lecę... Nie jestem aż tak brzydliwa, że chce mi się wymiotować, ale też nie należy to do miłych obowiązków.. On się nigdy za to nie weźmie, a ja nie moge na to patrzeć.. Z tym odkurzaniem identycznie. 

Zastanowiłabym się, czy partner nie ma problemów z prostatą albo alkoholem, bo nietrafianie do kibla to się zdarza mojemu choremu ojcu, lat 77. Serio to taki powszechny problem?

A ön kiedy ma posprzatac, kiedy wszytsko sáma robisz?

Mieszkam u faceta, ale tylko dorzucam sie do czynszu.  moj facet wszytsko sprzata,a ja pomagam:) w kuchni wiecej rzadze, ale tez staram sie zapowiedziec, ze mam pomysl na obiad, bő pozniej mamy dwa. On wyciagnie rybe Z zamrazalnika, a ja mam juz pure Z dyni na zupe,kotlety I ciasto.  Mam czas na hobby, sport, pogaduchy Z kolezankami, itd.

Fajnie, ze robisz zakupy na caly tydzien. Jeszcze pucujesz chate I gotujesz. Ma facet szczescie:) taka kobieta tó skarb.

Jak przeliczysz, tó pewnie zycie singielki wiazalo sie Z mnieszymi kosztami oraz mialas mniej sprzatania.

Po prostut nie rob wszystkiego. Zostaw cos. Popros aby zrobil. Np. Robisz jedzenie, tó niech w tym czasie zrobi lazienke. Jezeli ön gra w gry/ oglada tv, a Ty w tym czasie sprzatasz/gotujesz, tó jest nie w porzadku. 

LinuxS napisał(a):

Ludzie maja rozne standardy i potrzeby. Generalnie obowiazki powinny byc podzielone, o ile tyle samo pracujecie. Niezaleznie od tego kto kupil mieszkanie i splaca kredyt (jak sie rozstaniecie to on bedzie mial mieszkanie a Ty nie). Co do rachunkow, to logiczne, ze na pol. Jesli chodzi o same obowiazki: oczywiscie na pol, przy czym wlasnie... trzeba ustalic co wchodzi w zakres koniecznych, a co jest czyims wymyslem.

Ja nie potrzebuje pudelek, nie lubie spedzac czasu w kuchni, nie wymagam wyszukanych deserow, wiec jeslimoj maz spelnialby sie w kuchni spedzajac tam dlugoe godziny, ktore sa dla mnie totalna strata czasu, a mnie przypadaloby sprzatanie lazienki x2 plus odkurzanie codziennie (bo on uwazalby, ze to takie minimum, a ponoewaz gotuje to moja rola jest zadbac o inne ?konieczne? zadania) to bym sie wymiksowala. Mam nadzieje, ze rozumiesz co probuje przekazac. Narzucialas standardy jakie Tobie pasuja, ale czy to sa normalne standardy czy Twoje ? Nie mowie, ze masz skakac kolo faceta i robic wszystko, jesli on sie leni i nie poczuwa, ale zrobcie liste koniecznych i tych dodatkowych. Moze sie okazac, ze macie rozbiezne oczekiwania. Ja sciele lozko, moj maz tez, ale jest wiele osob ktore tego nie robia i zyja. Mi by nie pasowalo, ale czy mam prawo wymagac, bo ja uwazam, ze tak trzeba? 

To nie tak. Otóż byliśmy na diecie pudełkowej kiedyś i mieliśmy 5 różnych posiłków. Wychodziło 2500 zł. na dwie osoby na miesiąc. Schudliśmy i umówiliśmy się że ja będę robić jedzenie, bo to wychodzi dużo mniej - zapisuję i około 800 zł miesięcznie wydajemy aktualnie, czasem nawet mniej, bo nic nie wyrzucam, wszystko wykorzystuję. I np. jak na drugie śniadanie były kiedyś cały czas kanapki -  no to było kręcenie nosem, że może byśmy coś urozmaicili itp. Że chleb na drugie śniadanie i na kolację to za dużo, że posiłki od p. Karola były takie super urozmaicone... No to staram się robić jakieś rafaello jaglane, koktajle, fit ciasta marchewkowe, bananowe i inne cudawianki, szukam inspiracji, no na uszach staję żeby było pysznie i zdrowo.  Także to nie do końca mój wymysł że tak gotuję.. Ale chyba skończę i będzie codziennie kurczak z ryżem i kanapki na śniadanie i kolację. 

Pasek wagi

emkay napisał(a):

Belka21 napisał(a):

No jesteśmy razem, ja się staram żeby było wszystko posprzątane itp. On np. łazienki nigdy nie sprzątał odkąd mieszkamy razem...
Mój ex też nigdy nie posprzątał łazienki. Wielkie walki o to były, bo za każdym razem, jak czyściłam jego szczochy z płytek przy kiblu, to zbierało mi się na wymioty i na płacz. On uważał, że wymyślam i to nie jego (ciekawe czyje, bo ja sikam na siedząco). Nie wziął do ręki szczotki do kibla. No i wielce umęczony był sprzątaniem kuchni, które polegało na przetarciu blatów i umyciu kuchenki. Podłogi też nigdy nie umył. Czasami poodkurzal tak na odwal się, co też wypominał mi przy każdej okazji. A jak chciałam mieć czysto, to musiałam odkurzyć jeszcze raz. Nie gotował. Za to chętnie przywoził od mamusi tłuste żarcie,same mięcha, a wiedział, że ja nie lubię takiego jedzenia.

Niestety uważam, że takie kwestie trzeba ustalić na samym początku, bo potem ciężko cokolwiek zmienić. No i teraz już bym się nie zgodziła na bycie sprzątaczka, praczką i kucharką. Nie umiesz umyć po sobie kibla, to zapłać komuś, kto zrobi to za Ciebie. Wspaniale mi się mieszka w pojedynkę.

Ty pogadaj z facetem. Im wcześniej, tym lepiej. Jeśli jesteście parą i mieszkacie tam razem, to oboje powinniście się starać. No chyba, że jesteście współlokatorami tylko, a Ty mu płacisz za mieszkanie w ten sposób. Wtedy jednak wolałabym płacić normalnie za czynsz i mieć to wszystko z bańki...

Z resztą się zgadzam, ze zachowania palanta - ale z tym jedzeniem to bez przesady, to że Ty takiego nie lubisz nie znaczy że ktoś inny nie może sam decydować co je :D

Pasek wagi

PowrozeJarmuzem napisał(a):

Belka21 napisał(a):

emkay napisał(a):

Belka21 napisał(a):

No jesteśmy razem, ja się staram żeby było wszystko posprzątane itp. On np. łazienki nigdy nie sprzątał odkąd mieszkamy razem...
Mój ex też nigdy nie posprzątał łazienki. Wielkie walki o to były, bo za każdym razem, jak czyściłam jego szczochy z płytek przy kiblu, to zbierało mi się na wymioty i na płacz. On uważał, że wymyślam i to nie jego (ciekawe czyje, bo ja sikam na siedząco). Nie wziął do ręki szczotki do kibla. No i wielce umęczony był sprzątaniem kuchni, które polegało na przetarciu blatów i umyciu kuchenki. Podłogi też nigdy nie umył. Czasami poodkurzal tak na odwal się, co też wypominał mi przy każdej okazji. A jak chciałam mieć czysto, to musiałam odkurzyć jeszcze raz. Nie gotował. Za to chętnie przywoził od mamusi tłuste żarcie,same mięcha, a wiedział, że ja nie lubię takiego jedzenia.

Niestety uważam, że takie kwestie trzeba ustalić na samym początku, bo potem ciężko cokolwiek zmienić. No i teraz już bym się nie zgodziła na bycie sprzątaczka, praczką i kucharką. Nie umiesz umyć po sobie kibla, to zapłać komuś, kto zrobi to za Ciebie. Wspaniale mi się mieszka w pojedynkę.

Ty pogadaj z facetem. Im wcześniej, tym lepiej. Jeśli jesteście parą i mieszkacie tam razem, to oboje powinniście się starać. No chyba, że jesteście współlokatorami tylko, a Ty mu płacisz za mieszkanie w ten sposób. Wtedy jednak wolałabym płacić normalnie za czynsz i mieć to wszystko z bańki...

No generalnie właśnie też tak mam. Kibel jest po tygodniu żółty na brzegach no i mnie to strasznie drażni że mamy syf w łazience, zakładam rękawice i lecę... Nie jestem aż tak brzydliwa, że chce mi się wymiotować, ale też nie należy to do miłych obowiązków.. On się nigdy za to nie weźmie, a ja nie moge na to patrzeć.. Z tym odkurzaniem identycznie. 

Zastanowiłabym się, czy partner nie ma problemów z prostatą albo alkoholem, bo nietrafianie do kibla to się zdarza mojemu choremu ojcu, lat 77. Serio to taki powszechny problem?

Nooo u nas ten kibel jest strasznie nisko, a S. jest wysoki. 

Pasek wagi

Belka21 napisał(a):

LinuxS napisał(a):Ludzie maja rozne standardy i potrzeby. Generalnie obowiazki powinny byc podzielone, o ile tyle samo pracujecie. Niezaleznie od tego kto kupil mieszkanie i splaca kredyt (jak sie rozstaniecie to on bedzie mial mieszkanie a Ty nie). Co do rachunkow, to logiczne, ze na pol. Jesli chodzi o same obowiazki: oczywiscie na pol, przy czym wlasnie... trzeba ustalic co wchodzi w zakres koniecznych, a co jest czyims wymyslem. Ja nie potrzebuje pudelek, nie lubie spedzac czasu w kuchni, nie wymagam wyszukanych deserow, wiec jeslimoj maz spelnialby sie w kuchni spedzajac tam dlugoe godziny, ktore sa dla mnie totalna strata czasu, a mnie przypadaloby sprzatanie lazienki x2 plus odkurzanie codziennie (bo on uwazalby, ze to takie minimum, a ponoewaz gotuje to moja rola jest zadbac o inne ?konieczne? zadania) to bym sie wymiksowala. Mam nadzieje, ze rozumiesz co probuje przekazac. Narzucialas standardy jakie Tobie pasuja, ale czy to sa normalne standardy czy Twoje ? Nie mowie, ze masz skakac kolo faceta i robic wszystko, jesli on sie leni i nie poczuwa, ale zrobcie liste koniecznych i tych dodatkowych. Moze sie okazac, ze macie rozbiezne oczekiwania. Ja sciele lozko, moj maz tez, ale jest wiele osob ktore tego nie robia i zyja. Mi by nie pasowalo, ale czy mam prawo wymagac, bo ja uwazam, ze tak trzeba?  To nie tak. Otóż byliśmy na diecie pudełkowej kiedyś i mieliśmy 5 różnych posiłków. Wychodziło 2500 zł. na dwie osoby na miesiąc. Schudliśmy i umówiliśmy się że ja będę robić jedzenie, bo to wychodzi dużo mniej - zapisuję i około 800 zł miesięcznie wydajemy aktualnie, czasem nawet mniej, bo nic nie wyrzucam, wszystko wykorzystuję. I np. jak na drugie śniadanie były kiedyś cały czas kanapki -  no to było kręcenie nosem, że może byśmy coś urozmaicili itp. Że chleb na drugie śniadanie i na kolację to za dużo, że posiłki od p. Karola były takie super urozmaicone... No to staram się robić jakieś rafaello jaglane, koktajle, fit ciasta marchewkowe, bananowe i inne cudawianki, szukam inspiracji, no na uszach staję żeby było pysznie i zdrowo.  Także to nie do końca mój wymysł że tak gotuję.. Ale chyba skończę i będzie codziennie kurczak z ryżem i kanapki na śniadanie i kolację. 

Czyli w sumie on oszczędza na tej diecie, ma na ratę a ty sie zacharowujesz, bo on ma jeszcze wymagania. To niech on wroci na tamta dietę a ty rob sobie. 

A co do kibelka to moze pogadaj z nim, to nie jest normalne, jak nie umie lac na stojącą to niech leje na siedzaco

Edit a moze leje na siedzaco, przy okazji dwojki i mu wylazi przy tym 😲🙈🙈

emkay napisał(a):

Belka21 napisał(a):

No jesteśmy razem, ja się staram żeby było wszystko posprzątane itp. On np. łazienki nigdy nie sprzątał odkąd mieszkamy razem...
Mój ex też nigdy nie posprzątał łazienki. Wielkie walki o to były, bo za każdym razem, jak czyściłam jego szczochy z płytek przy kiblu, to zbierało mi się na wymioty i na płacz. On uważał, że wymyślam i to nie jego (ciekawe czyje, bo ja sikam na siedząco). Nie wziął do ręki szczotki do kibla. No i wielce umęczony był sprzątaniem kuchni, które polegało na przetarciu blatów i umyciu kuchenki. Podłogi też nigdy nie umył. Czasami poodkurzal tak na odwal się, co też wypominał mi przy każdej okazji. A jak chciałam mieć czysto, to musiałam odkurzyć jeszcze raz. Nie gotował. Za to chętnie przywoził od mamusi tłuste żarcie,same mięcha, a wiedział, że ja nie lubię takiego jedzenia.Niestety uważam, że takie kwestie trzeba ustalić na samym początku, bo potem ciężko cokolwiek zmienić. No i teraz już bym się nie zgodziła na bycie sprzątaczka, praczką i kucharką. Nie umiesz umyć po sobie kibla, to zapłać komuś, kto zrobi to za Ciebie. Wspaniale mi się mieszka w pojedynkę.Ty pogadaj z facetem. Im wcześniej, tym lepiej. Jeśli jesteście parą i mieszkacie tam razem, to oboje powinniście się starać. No chyba, że jesteście współlokatorami tylko, a Ty mu płacisz za mieszkanie w ten sposób. Wtedy jednak wolałabym płacić normaln isie za czynsz i mieć to wszystko z bańki...

Czasami czytam tó fórum I zastanawiam sie skad Wy takich chlopow bierzecie?

Na etapie randek, bylam U kogos w domu. Wizyta zapowiedziana. Gora garow w zlewie(a mial zmywarke), brudny kibiel. Ale generalnie nie bylo brudno, odkurzone, nie mial graciarni, nic tak w oczy sie nie rzucilo. Jednak te 2 rzeczy mnie zniechecily. Z garami mozna cos zrobic, ale nie Bede doroslego faceta uczyc, Ják trzeba muszle klozetowa  po sobie umyc. 

Drugi raz mieszkam Z facetem, ale kazdy z nich dbal O mieszkanie. Tó ja musze uwazac, zeby balaganu nie robic, a nie, ze sprzatam zasikany kibel. 

Takie rzeczy trzeba prostowac na poczatku, bő pozniej zostaje sie kuchta. 

nuta napisał(a):

emkay napisał(a):

Belka21 napisał(a):

No jesteśmy razem, ja się staram żeby było wszystko posprzątane itp. On np. łazienki nigdy nie sprzątał odkąd mieszkamy razem...
Mój ex też nigdy nie posprzątał łazienki. Wielkie walki o to były, bo za każdym razem, jak czyściłam jego szczochy z płytek przy kiblu, to zbierało mi się na wymioty i na płacz. On uważał, że wymyślam i to nie jego (ciekawe czyje, bo ja sikam na siedząco). Nie wziął do ręki szczotki do kibla. No i wielce umęczony był sprzątaniem kuchni, które polegało na przetarciu blatów i umyciu kuchenki. Podłogi też nigdy nie umył. Czasami poodkurzal tak na odwal się, co też wypominał mi przy każdej okazji. A jak chciałam mieć czysto, to musiałam odkurzyć jeszcze raz. Nie gotował. Za to chętnie przywoził od mamusi tłuste żarcie,same mięcha, a wiedział, że ja nie lubię takiego jedzenia.Niestety uważam, że takie kwestie trzeba ustalić na samym początku, bo potem ciężko cokolwiek zmienić. No i teraz już bym się nie zgodziła na bycie sprzątaczka, praczką i kucharką. Nie umiesz umyć po sobie kibla, to zapłać komuś, kto zrobi to za Ciebie. Wspaniale mi się mieszka w pojedynkę.Ty pogadaj z facetem. Im wcześniej, tym lepiej. Jeśli jesteście parą i mieszkacie tam razem, to oboje powinniście się starać. No chyba, że jesteście współlokatorami tylko, a Ty mu płacisz za mieszkanie w ten sposób. Wtedy jednak wolałabym płacić normaln isie za czynsz i mieć to wszystko z bańki...
Czasami czytam tó fórum I zastanawiam sie skad Wy takich chlopow bierzecie?Na etapie randek, bylam U kogos w domu. Wizyta zapowiedziana. Gora garow w zlewie(a mial zmywarke), brudny kibiel. Ale generalnie nie bylo brudno, odkurzone, nie mial graciarni, nic tak w oczy sie nie rzucilo. Jednak te 2 rzeczy mnie zniechecily. Z garami mozna cos zrobic, ale nie Bede doroslego faceta uczyc, Ják trzeba muszle klozetowa  po sobie umyc. Drugi raz mieszkam Z facetem, ale kazdy z nich dbal O mieszkanie. Tó ja musze uwazac, zeby balaganu nie robic, a nie, ze sprzatam zasikany kibel. Takie rzeczy trzeba prostowac na poczatku, bő pozniej zostaje sie kuchta. 

Heh to prawda, zaczynamy sie z kims spotykać, jest randka a nie wiadomo z jakiego kibelka korzystal, czy pościel byla prania dawno temu itd :D kiedy ostatni raz zmienił szczoteczke do zębów :D

Belka21 napisał(a):

PowrozeJarmuzem napisał(a):

Belka21 napisał(a):

emkay napisał(a):

Belka21 napisał(a):

No jesteśmy razem, ja się staram żeby było wszystko posprzątane itp. On np. łazienki nigdy nie sprzątał odkąd mieszkamy razem...
Mój ex też nigdy nie posprzątał łazienki. Wielkie walki o to były, bo za każdym razem, jak czyściłam jego szczochy z płytek przy kiblu, to zbierało mi się na wymioty i na płacz. On uważał, że wymyślam i to nie jego (ciekawe czyje, bo ja sikam na siedząco). Nie wziął do ręki szczotki do kibla. No i wielce umęczony był sprzątaniem kuchni, które polegało na przetarciu blatów i umyciu kuchenki. Podłogi też nigdy nie umył. Czasami poodkurzal tak na odwal się, co też wypominał mi przy każdej okazji. A jak chciałam mieć czysto, to musiałam odkurzyć jeszcze raz. Nie gotował. Za to chętnie przywoził od mamusi tłuste żarcie,same mięcha, a wiedział, że ja nie lubię takiego jedzenia.

Niestety uważam, że takie kwestie trzeba ustalić na samym początku, bo potem ciężko cokolwiek zmienić. No i teraz już bym się nie zgodziła na bycie sprzątaczka, praczką i kucharką. Nie umiesz umyć po sobie kibla, to zapłać komuś, kto zrobi to za Ciebie. Wspaniale mi się mieszka w pojedynkę.

Ty pogadaj z facetem. Im wcześniej, tym lepiej. Jeśli jesteście parą i mieszkacie tam razem, to oboje powinniście się starać. No chyba, że jesteście współlokatorami tylko, a Ty mu płacisz za mieszkanie w ten sposób. Wtedy jednak wolałabym płacić normalnie za czynsz i mieć to wszystko z bańki...

No generalnie właśnie też tak mam. Kibel jest po tygodniu żółty na brzegach no i mnie to strasznie drażni że mamy syf w łazience, zakładam rękawice i lecę... Nie jestem aż tak brzydliwa, że chce mi się wymiotować, ale też nie należy to do miłych obowiązków.. On się nigdy za to nie weźmie, a ja nie moge na to patrzeć.. Z tym odkurzaniem identycznie. 

Zastanowiłabym się, czy partner nie ma problemów z prostatą albo alkoholem, bo nietrafianie do kibla to się zdarza mojemu choremu ojcu, lat 77. Serio to taki powszechny problem?

Nooo u nas ten kibel jest strasznie nisko, a S. jest wysoki. 

Mój mąż ma 190+ centymetrów wzrostu, mieszkamy razem 15 lat, łazienkę zawsze sprzątam ja (za to nie tykam odkurzacza ani ścierki do kurzu) i przysięgam, problem z zalanym sedesem był tylko w czasie wizyty mojego chorego taty. Mnie okropnie razi takie niechlujstwo, nie wiem, jakie facet musiałby mieć zalety, żebym zignorowała brak umiejętności nabywanych w przedszkolu. 

awokdas napisał(a):

nuta napisał(a):

emkay napisał(a):

Belka21 napisał(a):

No jesteśmy razem, ja się staram żeby było wszystko posprzątane itp. On np. łazienki nigdy nie sprzątał odkąd mieszkamy razem...
Mój ex też nigdy nie posprzątał łazienki. Wielkie walki o to były, bo za każdym razem, jak czyściłam jego szczochy z płytek przy kiblu, to zbierało mi się na wymioty i na płacz. On uważał, że wymyślam i to nie jego (ciekawe czyje, bo ja sikam na siedząco). Nie wziął do ręki szczotki do kibla. No i wielce umęczony był sprzątaniem kuchni, które polegało na przetarciu blatów i umyciu kuchenki. Podłogi też nigdy nie umył. Czasami poodkurzal tak na odwal się, co też wypominał mi przy każdej okazji. A jak chciałam mieć czysto, to musiałam odkurzyć jeszcze raz. Nie gotował. Za to chętnie przywoził od mamusi tłuste żarcie,same mięcha, a wiedział, że ja nie lubię takiego jedzenia.Niestety uważam, że takie kwestie trzeba ustalić na samym początku, bo potem ciężko cokolwiek zmienić. No i teraz już bym się nie zgodziła na bycie sprzątaczka, praczką i kucharką. Nie umiesz umyć po sobie kibla, to zapłać komuś, kto zrobi to za Ciebie. Wspaniale mi się mieszka w pojedynkę.Ty pogadaj z facetem. Im wcześniej, tym lepiej. Jeśli jesteście parą i mieszkacie tam razem, to oboje powinniście się starać. No chyba, że jesteście współlokatorami tylko, a Ty mu płacisz za mieszkanie w ten sposób. Wtedy jednak wolałabym płacić normaln isie za czynsz i mieć to wszystko z bańki...
Czasami czytam tó fórum I zastanawiam sie skad Wy takich chlopow bierzecie?Na etapie randek, bylam U kogos w domu. Wizyta zapowiedziana. Gora garow w zlewie(a mial zmywarke), brudny kibiel. Ale generalnie nie bylo brudno, odkurzone, nie mial graciarni, nic tak w oczy sie nie rzucilo. Jednak te 2 rzeczy mnie zniechecily. Z garami mozna cos zrobic, ale nie Bede doroslego faceta uczyc, Ják trzeba muszle klozetowa  po sobie umyc. Drugi raz mieszkam Z facetem, ale kazdy z nich dbal O mieszkanie. Tó ja musze uwazac, zeby balaganu nie robic, a nie, ze sprzatam zasikany kibel. Takie rzeczy trzeba prostowac na poczatku, bő pozniej zostaje sie kuchta. 
Heh to prawda, zaczynamy sie z kims spotykać, jest randka a nie wiadomo z jakiego kibelka korzystal, czy pościel byla prania dawno temu itd :D kiedy ostatni raz zmienił szczoteczke do zębów :D

Tó od razu widac czy ktos jest niechlujny czy dba O siebie I mieszkanie. I nie mam na mysli dozenia do perfekcji. Naprawde, nie trzaba tak wiele. A Z drugiej strony, tó sa czesto nawyki Z domu. Jak synek mial wszytsko podane na tacy, tó I tego bedzie oczekiwal w zwiazku. 

Mozna rozmawiac, prosic, ale téz postawic pewne granice.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.