- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 października 2020, 07:35
omg Dziewczyny nie wyobrażam sobie by mój mąż miał wgląd w każdą transakcję, którą wykonuję , taki monitoring sprawiałby że nie czułabym się komfortowo mimo, że nie przewalam kasy na głupoty i nie ukrywam przed mężem, że kupiłam maskę do twarzy za 100 zł czy coś, ale też nie czuję potrzeby spowiadania się ;P cenię sobie swoją "przestrzeń".. ale to tylko pokazuje, że co człowiek to inne potrzeby ;p
bardzo proszę.
jezeli bylabym chwilowo na bezrobociu to dalej nie widze sensu by miec wspolne konto. Mam na tyle duzo doswiadczenia i wiedzy, ze nie sadze bym latami szukala nowej pracy. Maz pewnie by mi przelewal po wyplacie jakas wieksza kwote na tyle duza bym nie musiala co chwila latac i prosic i tyle. Jedyna sytuacja kiedy moge sobie wyobrazic bym nie pracowala na dluzej to niepełnosprawność i wtedy rzeczywiscie 2 rachunki nie mialyby sensu, ale nie jestem osoba, ktora by sie zadreczala czarnymi scenariuszami.
a czemu zakładasz od razu czarny scenariusz przy wspólnej kasie? Skąd w ogóle pomysł, że to oznacza wzajemną kontrolę i tłumaczenie się z każdej wydanej złotówki?
27 października 2020, 07:45
Osobne konta, ale dostęp ma każde do każdego. Oddaje mi do zarządzania też wszystkie karty bonusowe itp.
On płaci rachunki i opłaty stałe, ja jedzenie i inne zakupy.
Mam problem z kupowaniem rzeczy "do domu" bo on z tych co to "niczego nam nie potrzeba", więc zazwyczaj kończy się tak, że pytam, dyskutuję, a potem kupuję i tak sama.
27 października 2020, 08:02
Osobne konta, ale kasa jest wspólna co do zasady. Nie mamy jakiegoś sztywnego podziału - kto sobie akurat przypomni o płatności lub kto akurat jest w sklepie - ten płaci.
27 października 2020, 08:06
My od zawsze mieliśmy osobne konta, ale nie było jakiegoś równego podziału, bo płaciła zawsze ta osoba, która miała więcej. I nie było z tym problemu. Teraz mąż robiła opłaty, ja ostatnio prawie ze swojego wcale nie wydaję. Sporo mamy różnych podkont w tym oszczędnościowy- zazwyczaj oddzielnych, bo jak jest promocja na oprocentowanie to zakładamy 2.
27 października 2020, 08:11
jestem ciekawa jak w praktyce wygląda to "placi ten, kto pierwszy wyciągnie portfel". Pytam bo ja byłam kilka lat w związku z facetem który miał niesamowity dar do wypychania mnie do każdej możliwej kasy. No 9 na 10 przypadków to ja musiałam ten portfel wyciągać bo robilo sie już niezręcznie w stosunku do ekspedientki/kelnera itd. On nigdy nie widział problemu, byl zdziwiony że w ogóle podejmuje temat wspólnych finansów. Na szczęście nie zdążyłam się z nim wpakować w kredyt ani dzieci.
Tak więc u nas podzial kasy nie istnial. On płacił czynsz a ja wszystko, wszystko inne. Zakupy spożywcze, wyjścia na miasto, wakacje, zamawiane jedzenie, rzeczy do mieszkania, wspólne kosmetyki, chemię... . No generalnie po jakimś czasie juz przeszkadzało mi to. Bylam na tym ciągle w plecy i to duzo. Gdyby mniej zarabiał, mial by kłopoty finansowe to oczywiście inna kwestia. No ale mial spore możliwości. Nie chciało mu się pracować. Podejscie do kasy, pracy i jeszcze splot kilku innych czynników pozwala mi go dzis nazywać moim byłym:)
27 października 2020, 08:23
U nas każdy ma swoje konto, zarabiamy podobnie i za wszystko płacimy po połowie (oprócz kredytu, który mój M wziął na mieszkanie tylko na siebie jeszcze przed naszym związkiem). Jak chodzimy do restauracji to raz ja raz on. Ubrania, kosmetyki każdy sobie. Myślę że tak jest ok
27 października 2020, 08:47
jestem ciekawa jak w praktyce wygląda to "placi ten, kto pierwszy wyciągnie portfel". Pytam bo ja byłam kilka lat w związku z facetem który miał niesamowity dar do wypychania mnie do każdej możliwej kasy. No 9 na 10 przypadków to ja musiałam ten portfel wyciągać bo robilo sie już niezręcznie w stosunku do ekspedientki/kelnera itd. On nigdy nie widział problemu, byl zdziwiony że w ogóle podejmuje temat wspólnych finansów. Na szczęście nie zdążyłam się z nim wpakować w kredyt ani dzieci. Tak więc u nas podzial kasy nie istnial. On płacił czynsz a ja wszystko, wszystko inne. Zakupy spożywcze, wyjścia na miasto, wakacje, zamawiane jedzenie, rzeczy do mieszkania, wspólne kosmetyki, chemię... . No generalnie po jakimś czasie juz przeszkadzało mi to. Bylam na tym ciągle w plecy i to duzo. Gdyby mniej zarabiał, mial by kłopoty finansowe to oczywiście inna kwestia. No ale mial spore możliwości. Nie chciało mu się pracować. Podejscie do kasy, pracy i jeszcze splot kilku innych czynników pozwala mi go dzis nazywać moim byłym:)
Nie wiem jak u innych, ale u mnie, jak jeszcze konta mieliśmy osobne, choć kasę wspólną, to wyglądało to po prostu tak, że jak trzeba było za coś zapłacić to oboje sięgaliśmy po portfel i ktoś mówił, że "ja zapłacę" i tyle. Z tym, że w naszym przypadku pomimo tego, że konta mieliśmy oddzielne, to na prawdę były wspólne pieniądze. Miałam jego kartę, dostępy do kont i często płaciłam jego kartą. Podejrzewam, że u innych osób, u których faktycznie każdy ma swoje finanse, wygląda to pewnie tak, że raz sięga jedna osoba, potem druga. Albo ktoś mowi, że zapłaci.
27 października 2020, 09:19
omg Dziewczyny nie wyobrażam sobie by mój mąż miał wgląd w każdą transakcję, którą wykonuję , taki monitoring sprawiałby że nie czułabym się komfortowo mimo, że nie przewalam kasy na głupoty i nie ukrywam przed mężem, że kupiłam maskę do twarzy za 100 zł czy coś, ale też nie czuję potrzeby spowiadania się ;P cenię sobie swoją "przestrzeń".. ale to tylko pokazuje, że co człowiek to inne potrzeby ;p
bardzo proszę.
jezeli bylabym chwilowo na bezrobociu to dalej nie widze sensu by miec wspolne konto. Mam na tyle duzo doswiadczenia i wiedzy, ze nie sadze bym latami szukala nowej pracy. Maz pewnie by mi przelewal po wyplacie jakas wieksza kwote na tyle duza bym nie musiala co chwila latac i prosic i tyle. Jedyna sytuacja kiedy moge sobie wyobrazic bym nie pracowala na dluzej to niepełnosprawność i wtedy rzeczywiscie 2 rachunki nie mialyby sensu, ale nie jestem osoba, ktora by sie zadreczala czarnymi scenariuszami.
a czemu zakładasz od razu czarny scenariusz przy wspólnej kasie? Skąd w ogóle pomysł, że to oznacza wzajemną kontrolę i tłumaczenie się z każdej wydanej złotówki?
A pomyśl skoro obecny system dwóch kont, który mam z mezem u nas się sprawdza to PO CO nam jedno wspólne konto ? Dla mnie moje konto to część mojej prywatności. To tak jakbys spytała np po co Wam 2 konta na fb możecie mieć jedno i to nie oznacza ze będzie czytał Twoje wiadomosc i.. dla mnie sam fakt że ktokolwiek miałby wgląd w moje transakcje odbieralby mi część mojej prywatności. Tak samo jak w tym przykladzie z fb. A są pary co mają jedno konto na fb :p ja nigdzie nie napisałam że jedno wspólne konto oznacza tłumaczenie się z każdej złotówki tylko że obecnie nie ukrywam się z tym na co wydaje kase ale podkreslilam ze bez tlumaczenia się. Nie wiem jak by to było przy 1 koncie bo nigdy nie miałam jednego wspólnego konta z mezem bo tak jak jest teraz nam pasuje.
27 października 2020, 09:20
Przed ślubem mieliśmy osobne konta bo tak było Jak zaczęliśmy się spotykać. Z jego konta szła cala opłata za wynajem i rachunki, z mojego robiliśmy zakupy żywnościowe i chemię. Wychodziło to mniej wiecej po połowie, reszta pieniędzy i tak była wspólna.
Po ślubie mamy wspólne konto, mamy swoje karty ale i tak konsultujemy ze sobą nadprogramowe zakupy.
27 października 2020, 10:04
omg Dziewczyny nie wyobrażam sobie by mój mąż miał wgląd w każdą transakcję, którą wykonuję , taki monitoring sprawiałby że nie czułabym się komfortowo mimo, że nie przewalam kasy na głupoty i nie ukrywam przed mężem, że kupiłam maskę do twarzy za 100 zł czy coś, ale też nie czuję potrzeby spowiadania się ;P cenię sobie swoją "przestrzeń".. ale to tylko pokazuje, że co człowiek to inne potrzeby ;p
bardzo proszę.
jezeli bylabym chwilowo na bezrobociu to dalej nie widze sensu by miec wspolne konto. Mam na tyle duzo doswiadczenia i wiedzy, ze nie sadze bym latami szukala nowej pracy. Maz pewnie by mi przelewal po wyplacie jakas wieksza kwote na tyle duza bym nie musiala co chwila latac i prosic i tyle. Jedyna sytuacja kiedy moge sobie wyobrazic bym nie pracowala na dluzej to niepełnosprawność i wtedy rzeczywiscie 2 rachunki nie mialyby sensu, ale nie jestem osoba, ktora by sie zadreczala czarnymi scenariuszami.
a czemu zakładasz od razu czarny scenariusz przy wspólnej kasie? Skąd w ogóle pomysł, że to oznacza wzajemną kontrolę i tłumaczenie się z każdej wydanej złotówki?
A pomyśl skoro obecny system dwóch kont, który mam z mezem u nas się sprawdza to PO CO nam jedno wspólne konto ? Dla mnie moje konto to część mojej prywatności. To tak jakbys spytała np po co Wam 2 konta na fb możecie mieć jedno i to nie oznacza ze będzie czytał Twoje wiadomosc i.. dla mnie sam fakt że ktokolwiek miałby wgląd w moje transakcje odbieralby mi część mojej prywatności. Tak samo jak w tym przykladzie z fb. A są pary co mają jedno konto na fb :p ja nigdzie nie napisałam że jedno wspólne konto oznacza tłumaczenie się z każdej złotówki tylko że obecnie nie ukrywam się z tym na co wydaje kase ale podkreslilam ze bez tlumaczenia się. Nie wiem jak by to było przy 1 koncie bo nigdy nie miałam jednego wspólnego konta z mezem bo tak jak jest teraz nam pasuje.
Ale to raczej nie chodzi o to czy dwa konta czy jedno bo to raczej kwestia techniczna, a o wspólność kasy. I to, że ma się wspólną nie oznacza że się wzajemnie kontrolują czy tłumaczy z wydatków, a Ty to założyłaś.