Temat: Związek a finanse

ddd

Nie rozumiem pytania - czy facet placi wiecej? o.O

Rachunki placimy po polowie. Zakupy tak na zmiane. Ubrania, gadzety kazdy kupuje sobie. Prezentow sobie nie robimy. Ja splacam w wiekszosci samochod, ale to ja nim jezdze a on jest okazjonalnie pasazerem.

On pali, ja wole za to isc zjesc na miescie - codziennie lunch no i jakies wyjscia po poludniu / wieczorem z corka i znajomymi, ktorzy lubia jesc na miescie. Rzeczy do domu raczej ja kupuje, bo z nim sie nie idzie dogadac poza tym on niczego nie potrzebuje, wiec nawet z nim takich wydatkow nie uzgadniam ani nie pytam go o zdanie.

Despacitoo napisał(a):

omg Dziewczyny nie wyobrażam sobie by mój mąż miał wgląd w każdą transakcję, którą wykonuję , taki monitoring sprawiałby że nie czułabym się komfortowo mimo, że nie przewalam kasy na głupoty i nie ukrywam przed mężem, że kupiłam maskę do twarzy za 100 zł czy coś, ale też nie czuję potrzeby spowiadania się ;P cenię sobie swoją "przestrzeń".. ale to tylko pokazuje, że co człowiek to inne potrzeby ;p

bardzo proszę.

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

omg Dziewczyny nie wyobrażam sobie by mój mąż miał wgląd w każdą transakcję, którą wykonuję , taki monitoring sprawiałby że nie czułabym się komfortowo mimo, że nie przewalam kasy na głupoty i nie ukrywam przed mężem, że kupiłam maskę do twarzy za 100 zł czy coś, ale też nie czuję potrzeby spowiadania się ;P cenię sobie swoją "przestrzeń".. ale to tylko pokazuje, że co człowiek to inne potrzeby ;p

bardzo proszę.

jezeli bylabym chwilowo na bezrobociu to dalej nie widze sensu by miec wspolne konto. Mam na tyle duzo doswiadczenia i wiedzy, ze nie sadze bym latami szukala nowej pracy. Maz pewnie by mi przelewal po wyplacie jakas wieksza kwote na tyle duza bym nie musiala co chwila latac i prosic i tyle. Jedyna sytuacja kiedy moge sobie wyobrazic bym nie pracowala na dluzej to niepełnosprawność i wtedy rzeczywiscie 2 rachunki nie mialyby sensu, ale nie jestem osoba, ktora by sie zadreczala czarnymi scenariuszami.

Nie mamy wspólnego konta, po ślubie raczej tak zrobimy. Mój partner płaci za wynajem mieszkania, ja za rachunki. Zamówione jedzenie głównie on (ma kartę jedzeniową z pracy). Zakupy jedzeniowe/chemia różnie, kto akurat ma kartę pod ręką. Sprawy aptekowe (witaminy, leki, suplementy, kremy czy żele specjalistyczne, prezerwatywy) - ja, bo mam konto w gemini, a zawsze tam zamawiamy. Kosmetyki typu szampon, pasta itd. zazwyczaj ja, bo używamy wspólnie, a ja wolę wybrać. Ubrania (jeśli jesteśmy razem na zakupach) - płaci ten kto szybciej wyciągnie kartę. Jeśli chodzi o nasze wspólne zainteresowania to zazwyczaj on płaci. Bo ja się zastanawiam, czekam czy może będzie promocja, a on mnie namawia, że nasz stać bez żadnego problemu już teraz i że bardzo to chcemy, więc po co czekać :) Większe rzeczy do domu typu komoda, biurko elektryczne, sprzęty do kuchni - zazwyczaj płaci ten kto wpadł na pomysł, że fajnie byłoby to mieć. Z tym, że mam wrażenie, że jak coś jest droższe, to mój partner wtedy bardzo chce za to zapłacić. Wyjścia razem - kto wpadł na pomysł ten zazwyczaj płaci, jak pomysł był wspólny, to płaci ten kto jest bliżej kasy. Ogólnie nigdy nie było między nami rozliczania się z zakupów, czy patrzenia kto ile wnosi zarobków.

Pasek wagi

20 lat w małżeństwie bez wspólnego konta. Ale robimy zrzutkę na życie i kredyt. Resztą każdy sobie zarządza jak chce.

Wspolne konto i pieniądze od początku małżeństwa...10 lat działa bezproblemowo, kłótni o kase sobie żadnych nie przypominam. Czy pretensji, czy spowiadania;)

Pamietam rozmowę przed naszymi ślubami z przyjaciółmi...oni przyjęli model dwa konta, składka na życie i opłaty. Pamiętam że ona tego broniła(nieco słabiej zarabiając). Kasa jest problemem nieustannie. Przyjaciółka zarabia słabiej, facet jest sknera. Dziecko finansuje w większości ona. I pamiętam sytuację że ona od niego pozyczala kasę albo musiała prosić o pieniądze na pieluchy(pan i władca płacił tylko żłobek, taki podział). 

Wiem że to dwa przypadkowe przykłady ... Ale szczerze to nie wiem czy ważniejszy jest system, precyzyjne dogadanie czy podobne podejście do kasy. Niewątpliwie łatwiej jest gdy kasa generalnie jest.

Pasek wagi

Mieszkanie razem. Moje potrzeby - osobno.

Pasek wagi

Jak mieszkaliśmy razem przed ślubem to wspólnie się utrzymywaliśmy, część rachunków/zakupów itp z jednego i z drugiego konta bez wyraźnego podziału, kto akurat miał kasę to płacił, kto byl w sklepie ten robił zakupy. Swoje ciuchy sobie sama kupowałam, ale zdarzyło się, że jakaś koszulkę mi kazał przymierzyć i kupił :P Ja jemu non stop coś kupuje z ciuchów typu koszulki, bokserki itp :P


Potem doszedł nam kredyt i własne mieszkanie, a po ślubie nic się nie zmieniło, nadal wszystko jest wspólne. 

wszystko kupuje sobie sama, a z jakiej racji facet mialby mnie utrzymywac XD nie wierze, ze sa kobiety, ktore na to pozwalaja. 

Osobne konta, ale nie dzielimy jakoś kasy. On robi opłaty (prąd, gaz , czynsz), ja płace kredyt. Jedzenie jak się trafi, raz "zapłać Ty, raz Ja" ale to bardziej w sensie użycia karty. Jak jemu/mnie braknie pod koniec miesiąca wzajemnie sobie przelewamy.

Nie rozumiem małżeństw w których żona/mąż nie wie ile drugie zarabia :o A słyszałam o wielu takich przypadkach. Jak wtedy zaplanować wydatki?! Czy mogę jechać na Kaszuby czy do Ameryki na wakacje?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.