Temat: Jakbyście zachowaly się, gdyby partner niechcialby, abyscie przyjmowały jego nazwiska.

Jestescie w kilkunastoletnim zwiazku. Partner proponuje ślub, ale od razu mowi, zebyscie zostaly przy swoim nazwisku. Jak reagujecie? Powód to to, ze on ma dzieci z pierwszego malzenstwa i w ten sposob, chce pokazac dzieciom, ze oni sa najwazniejsi.

Ta żona jest taka niezaradna, czy złośliwa? I jakie masz relacje z ich dziećmi?

Matylda111 napisał(a):

Ta żona jest taka niezaradna, czy złośliwa? I jakie masz relacje z ich dziećmi?

Zlosliwosc i chec pokazania, kto jest wazny. Kontakt z dziecmi mam neutralny, choc tez odbywa sie na jej zasadach, czyli najlepiej jakby w ogole nie mialy ze mna stycznosci.Jak dzieci byly mniejsze, to wykonywal kazde jej polecenia, bo w ten sposob mogl czesciej bywac z nimi. Dzieci i tak maja duzo traume, bo mieszkaja z nia (a nie jest to takie proste) i wprost mowia, ze jej nienawidza. 

W pierwszym poście napisałaś, że on chce udowodnić coś dzieciom. A tu wygląda, że nie umie postawić granic swojej byłej. Odbierałabym go jako mięczaka strasznego. I jeszcze to ultimatum o zachowaniu nazwiska...

Granicy jak granicy, ale przez to że nosi jego nazwisko to mentalnie, byc może dla obojga, nadal w jakiś sposób jest to zona. Zatem on albo czuje jakies zobowiazanie czy, mimo wszystko, wieź "rodzinną", albo nie chce tego przechodzić ewentualnie z dwiema żonami. Bo założe się, że gdyby wam się nie powiodło, a nosiłabyś swoje nazwisko, to bardziej jego żoną byłaby ta, co nosi jego, mimo iż była nią dawniej. Smierdzi troche asekuracją, ale w jakimś stopniu wytłumaczalną. 

Wybacz Zuza, że to napiszę, ale kwestia nazwiska to tylko wierzchołek góry lodowej i naturalna konsekwencja niekonsekwencji Twojego partnera. Nie mam nic do rodzin patchworkowych i byłych żon, dopóki są byłe i życzliwie nastawione. A tu po kilkunastu latach od rozstania nadal takie cyrki? 

Cyrica napisał(a):

Granicy jak granicy, ale przez to że nosi jego nazwisko to mentalnie, byc może dla obojga, nadal w jakiś sposób jest to zona. Zatem on albo czuje jakies zobowiazanie czy, mimo wszystko, wieź "rodzinną", albo nie chce tego przechodzić ewentualnie z dwiema żonami. Bo założe się, że gdyby wam się nie powiodło, a nosiłabyś swoje nazwisko, to bardziej jego żoną byłaby ta, co nosi jego, mimo iż była nią dawniej. Smierdzi troche asekuracją, ale w jakimś stopniu wytłumaczalną. 

Że niby jak? Serio, staram się zrozumieć.

nie kontynuowałabym takiego związku

nazwiska męża nie przyjęłabym, bo chciałabym zachować swoje ale taka postawa partnera zdecydowanie NIE

Nie wiem Clio jak Ty byś postapiła, ale gdyby mój były mąż nosił moje nazwisko, a po rozwodzie w taki sposób przypominał mi, że w pewnym sensie nadal nim jest, to ja bym była ostrożna biorac ślub po raz kolejny. Raz, że w ogóle biorac slub po raz kolejny juz bym się grubo zastanowiła, ale co ten mój nowy partner jest winny, że poprzedni to diabeł. Ale może gdyby diabeł nie nosił mojego nazwiska, to by sie bardziej trzymał poza granicą. Ot, takie przemyslenia by mi przyswiecały. 

Cyrica napisał(a):

Nie wiem Clio jak Ty byś postapiła, ale gdyby mój były mąż nosił moje nazwisko, a po rozwodzie w taki sposób przypominał mi, że w pewnym sensie nadal nim jest, to ja bym była ostrożna biorac ślub po raz kolejny. Raz, że w ogóle biorac slub po raz kolejny juz bym się grubo zastanowiła, ale co ten mój nowy partner jest winny, że poprzedni to diabeł. Ale może gdyby diabeł nie nosił mojego nazwiska, to by sie bardziej trzymał poza granicą. Ot, takie przemyslenia by mi przyswiecały. 

Nadal nie rozumiem. Wiesz, ja jestem po rozwodzie. I na początku mój eks próbował trzymać jakieś nici przy moich nogach. Ale ja to skutecznie ucięłam. Dla mnie u Zuzy nie jest istotne kto nosi lub będzie nosił czyje nazwisko. Problem to pizdusiowaty mąż z uczepioną jak rzep psiego ogona byłą żonką. I zastanawia mnie z czego wynika ta ich porozwodowa relacja. I dlaczego Zuza tyle lat trwa w tym poronionym trójkącie. Dla mnie nie do pomyślenia. Argumentu o nazwisku diabła nie kupuję. I żadnej asekuracji tu nie potrzeba. Tu potrzeba jaj do zakończenia układu z byłą żoną.

Ale oczywiscie że problemem jest mało asertywny facet, tylko ze na poradnośc tudzież bezradnośc człowieka składa się wiele czynników, i taki drobiazg jak nazwisko moze być kamyczkiem do ogródka. Facet jest jaki jest, i Zu misi z tym zyc, nie ma sensu mówić co gościu powinien bo i tak tego nie zrobi, ale można spróbowac poszukać innych drobiazgów, które te zone troche oddalą. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.