Temat: Problem z krewnym/dzieckiem itp.

Koleżanka ma problem z dorosłą córką. Dziewczyna ma nerwicę natręctw i to poważną i nie chce się leczyć. U mnie w rodzinie też jest osoba, która ma już demencję starczą objawiającą się manią prześladowczą- ale tez nie chce się leczyć (po lekach normalnie funkcjonuje, ale nie chce ich brać). Co w takiej sytuacji ma zrobić opiekun? Spotkaliście się z taką sytuacją? Koleżanka boi się radykalnych rozwiązań, bo nie chce stracić zaufania dziecka, ale dziewczyna bez niech nie da rady funkcjonować.

jak to co?

wystapic do sądu o przymusowe umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym

.nonszalancja. napisał(a):

jak to co?

wystapic do sądu o przymusowe umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym

jakas ty madra, po prostu mistrz. Masz corke, za kilka lat moze sie okazac ze zachorowala (moja miala 15 lat) i pierwsze co zrobisz to zamkniesz ja w zakladzie? Ty - taka cudowna kochajaca mama? naprawde nie bedziesz najpierw szukala innych drog? a zaklad zamkniety traktowala jako ostateczna ostatecznosc?

agazur57 napisał(a):

Koleżanka ma problem z dorosłą córką. Dziewczyna ma nerwicę natręctw i to poważną i nie chce się leczyć. U mnie w rodzinie też jest osoba, która ma już demencję starczą objawiającą się manią prześladowczą- ale tez nie chce się leczyć (po lekach normalnie funkcjonuje, ale nie chce ich brać). Co w takiej sytuacji ma zrobić opiekun? Spotkaliście się z taką sytuacją? Koleżanka boi się radykalnych rozwiązań, bo nie chce stracić zaufania dziecka, ale dziewczyna bez niech nie da rady funkcjonować.

mam podobne problemy i latwego wyjscia tu nie ma. Najpierw szukalabym sposobow przekonania dziewczyny do leczenia, moze jest ktos kto jest dla niej autorytetem, ktos kto mialby na nia wplyw i przekonal do podjecia leczenia.

berchen

jakas ty jest mądra, taka osoba jest psychicznie chora i niechęć do leczenia wynika z jej choroby , jeżeli taka osoba nie ma świadomości swojego stanu zdrowia, a skoro nie podejmuje dobrowolnie  leczenia to nie ma i jeżeli swoim postępowaniem zagraża sobie, być może innym to jest jedyne rozwiązanie 

to problem jest często w opiekunach, że nie chcą stanąć oko w oko z prawdą i boją się podjąć działanie, 

poza tym sąd nie umieszcza w takim zakładzie od tak, zapewniam cię że pod przymusem trafiają tam poważne przypadki, dla których to jest jedyny ratunek 

Jako kochająca matka wiedząc, że jest to niezbędne nie ratowalabys dziecka w ten sposób? Wolałabyś łudzić się latami , że może jednak uda się uniknąć tego rozwiązania i doprowadzilabys do syt takiej, że już nie będzie kogo ratować, bo taka osoba bez leków zrobi sobie krzywdę ? 

Jesteś bezczelna, więc i ja sobie na to samo pozwoliłam i proszę mi tu nie wyjeżdżać zaraz, że jak ja mogłam itd 

p.s.

myslisz, że osoba ktora szuka pomocy w takiej syt  gdziekolwiek, radzi się rodziny, znajomych, obcych na forum nie próbowała tego inaczej rozwiązać ? Nie rozmawiała z chorym, nie próbowała zmienić jego nastawienia , nie rozmawiała z  jakimś psychiatra ? 

.nonszalancja. napisał(a):

berchen

jakas ty jest mądra, taka osoba jest psychicznie chora i niechęć do leczenia wynika z jej choroby , jeżeli taka osoba nie ma świadomości swojego stanu zdrowia, a skoro nie podejmuje dobrowolnie  leczenia to nie ma i jeżeli swoim postępowaniem zagraża sobie, być może innym to jest jedyne rozwiązanie 

to problem jest często w opiekunach, że nie chcą stanąć oko w oko z prawdą i boją się podjąć działanie, 

poza tym sąd nie umieszcza w takim zakładzie od tak, zapewniam cię że pod przymusem trafiają tam poważne przypadki, dla których to jest jedyny ratunek 

Jako kochająca matka wiedząc, że jest to niezbędne nie ratowalabys dziecka w ten sposób? Wolałabyś łudzić się latami , że może jednak uda się uniknąć tego rozwiązania i doprowadzilabys do syt takiej, że już nie będzie kogo ratować, bo taka osoba bez leków zrobi sobie krzywdę ? 

Jesteś bezczelna, więc i ja sobie na to samo pozwoliłam i proszę mi tu nie wyjeżdżać zaraz, że jak ja mogłam itd 

p.s.

myslisz, że osoba ktora szuka pomocy w takiej syt  gdziekolwiek, radzi się rodziny, znajomych, obcych na forum nie próbowała tego inaczej rozwiązać ? Nie rozmawiała z chorym, nie próbowała zmienić jego nastawienia , nie rozmawiała z  jakimś psychiatra ? 

To fascynujące jak ludzie którzy mało wiedzą są pewni tej swojej 'wiedzy'. Normalnie taka nonszalancja 🤣 Otóż setki stron napisano o tym dlaczego ludzie się nie leczą, rozliczne badania były na ten temat prowadzone, polecam zacząć doksztalcanie od podstaw i klasyki czyli np. 'Psychologia zdrowia' Heszen. Temat jest oczywiście złożony. Tak, wiem że i tak tego nie zrobisz i zaraz napiszesz coś o swojej mądrości i tym że jest tak i tak i ch*j ;-) pocieszne to ;-) 

A już tresc Twojego P.S. to jest w ogóle zabawna, jakby zawsze było tak że ludzie przed tym jak polecą do internetu kierują swoje kroki do profesjonalistów. Dobre 🤣

Co do meritum w zależności od okoliczności bywa że można sporo zdziałać podejmując trafioną interwencje, przy czym stanowczo za mało faktów mamy, najlepiej się udać do profesjonalisty niech cos zaplanuje po zrobieniu z rodziną dobrego wywiadu. Prostych odpowiedzi nie ma, szklanej kuli nie mamy i nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy to faktycznie jest tak że osoba nie bierze leków w wyniku postępu choroby, czy akurat to jeszcze nie to i odpaliły się inne oporowe mechanizmy, z którymi można pracować. 

Radzilabym osobom z przeświadczeniem o własnej nieomylności udać się do psychologa, bym może okaże się, że jakies istotne zaburzenie i rodzina zdecyduje się zamknąć taka osobę w zakładzie psychiatrycznym bez dostępu do internetu. Tak łatwo szafować podobnymi wyrokami na odległość prawda? 


Agazur to ciężki temat, jednocześnie sama znam osobę z nerwicą natręctw ale nie tak silną bo natręctwa nie dotyczą spraw codziennych. Ja sama nie wiedziałabym co zrobić w takim przypadku, jednocześnie jeśli nie szkodzi sobie i innym a nie chce się leczyć to jest jej decyzja. Z drugiej matka chce najczęściej pomoc swojemu dziecku. Współczuję jej takiej decyzji 🥺

Nie jestem lekarzem/psychiatrą/psychologiem, więc napiszę o tym, z czym zetknęłam się w najbliższym otoczeniu. Dwóch synów na cmentarzu, bo zapili się na śmierć. Kiedy ojciec próbował podjąć zdecydowane kroki, tj. umieścić synów na leczeniu, odciąć ich od finansowania nałogu, to stał się "wrogiem publicznym numer jeden" swojej żony, wspartej przez babcię i część rodziny, która głaskała gagatków po główkach, finansowała picie i nie widziała niczego złego w istniejącym stanie. Drugi przypadek - dziewczyna w bardzo głębokiej depresji, po próbach samobójczych, z napadami agresji wobec najbliższych. Problem nie zaczął się wczoraj, trwa od jakiś 15 lat. Przez ten cały czas rodzice nie zdecydowali się na podjęcie jakiś zdecydowanych działań "bo się nie da", "bo ona nie chce", "bo wyrośnie", "bo nie ma problemu", itp., itd. Teraz mają mega problem, bo dziewczyna jest pełnoletnia i rodzice nie mogła wystąpić o jej przymusowe leczenia. Rozważają wystąpienie o ubezwłasnowolnienie. Uważam, że czasami nie ma wyjścia i rodzice/opiekunowie/rodzina musi zdecydować się na radykalne kroki kiedy dotychczasowe działania nie przynoszą poprawy. Przecież osoby w stanach depresyjnych/demencyjnych/Althzaimer (mój ojciec go miał) itp. są osobami chorymi, które nie zawsze zdają sobie sprawę ze swojego stanu i to otoczenie powinno podjąć pewne decyzje dla ich dobra. 

Mam podobne probemy z bratem co jakis czas. Zachorowal na schizofrenie majac 17-18lat. Prawo zupelnie nie jest po stronie rodzin chorych osob. U nas bylo tak ze dopiero jak wystepowalo zagrozenie zycia, padaly grozby slowne lub rekoczyny jechal na leczenie (on ma omamy wzrokowe i sluchowe jak sa odstawiine leki i jest w psychozie), inaczej jak nie wyrazal zgody nie brali go na leczenie mimo, ze zachowywal sie absurdalnie, potrafil dac dowod osobisty przypadkowej osobie, karte kredytowa. Zdarzylo sie to 3razy w przeciagu 8lat, jak bierze leki funkcjonuje normalnie, dlatego to nie sa latwe decyzje zeby od razu kogos ubezwlasnowalniac i wpierdzielic do zakladu. W zakladzie ludzie laza jak chca, juz w szpitalu sie napatrzylam na ludzi ubabranych we wlasnych odchodach, onanistow,agresorow ludzi strasznie chorych . Ostatecznoscia bedzie dla mnie kiedykolwiek oddac go w takie miejsce. Biorac leki robi dodatkowe kursy po studiach, pracuje, trzyma higiene az przesadnie, sprzata funkcjonuje normalnie. Ludzie chorujacy psychicznie bardzo potrzebuja drugiego czlowieka, rozmow i obserwacji, wizyt u psychiatry, rozmow z lekarzem, czasem dla tych w gorszym stanie organizuja nawet spotkania. Codzienie mam kontakt z bratem  pytam o to czy bierze leki, angazuje w rozne obowiazki, gotujemy razem, chodzimy na spacery, jezdzimy w rozne miejsca, bardzo lubi sie z moim mezem i tez ma w nim wsparcie i przyjaciela... obserwujemy jego stan, rodzice rowniez... trzeba reagowac od razu bo wtedy mozna dotrzec i kontynuowac leczenie. Jak wyczysci sie z lekow to juz jest bardzo zle. Mozna sprobowac podac w jedzeniu po konsultacji z lekarzem. Ogolnie jest luka w prawie i stad tyle nieszczesc i tragedii. Nierealny pacjent bez lekow robi co chce i rodzina jak wezwie karetke jest olewana i zostawiona sama sobie. Nas zostawili w tamtym roku 3razy! Dopiero jak ktos ma 3 szwy na glowie jak moj tata to reaguje POLICJA i chorego laduja do aresztu z wiezniami na noc w jednej celi mimo omamow a pozniej do szpitala. Latwiej jest kogos oddac do zolu ale nie kazdy ma sumienie. Choroba nie wybiera, pamietam go calkiem zdrowego. Zaklad to ostatecznosc bo tam juz tylko faszeruja ludzi prochami, Ci ludzie sa biedni, glupieja w murach z innymi chorymi. Jesli kolezanka nie daje rady warto skorzystac tez z pomocy psychologa. Ja w tamtym roku zlapalam dol na kilka miesiecy jak juz z bratem bylo dobrze to adrenalina opadla a wyszlo okropne zmeczenie ale przeszlo samoistnie. Wszystko zalezy od tych ludzi. Mozliwe, ze jesli zawalcza o chora, beda rozmawiac i probowac zaciagnac do lekarza co kosztuje duzo nerwow i cierpliwosci... to podejmie leczenie. 

Edit: dodam jeszcze za skladalismy papiery w czerwcu tamtego roku o przymusowe leczenie szpitalne i odzewu nie bylo bardzo dlugo- sami sobie poradzilismy. Za to teraz jak jest dobrze nachodzi nas policja bo sprawa o te 3 szwy poszla do prokuratury mimo ze nic nie zglaszalismy i nikt nie zeznawal ale wykorzystali to co mama mowila do panow z pogotowia. Teraz nachodza chorego jak jest w dobrym stanie i beda go wzywac na badania i sadzic. Takie jest zasrane prawo.

Pasek wagi

@agazur57
Może chory psychicznie po lekach funkcjonuje mniej uciążliwie dla otoczenia, jednak te leki nie są obojętne dla jego zdrowia a zwłaszcza samopoczucia. To dotyczy wszystkich leków psychotropowych a w dużym stopniu nawet przeciwbólowych. Chorzy nie chcą ich brać najbardziej z powodu przymulenia, często występują szumy w uszach, uciski w klatce piersiowej, stany depresyjne a nade wszystko brak energii do życia, ograniczenia ruchowe i ogólne wycofanie. Czasem są jak zombi.  Przecież jak się dobrze zastanowić te leki mają wpływać na system nerwowy i mózg - no więc wpływają i to najczęściej wielotorowo.

Tak sobie myślę o tej dziewczynie z nerwicą natręctw - takie choroby nie biorą się znikąd. Jeśli powodem jest sytuacja w domu to tabletki w magiczny sposób  jej nie uleczą. To trochę tak, jakby trzymać nogi w zimnej rzece, nabawić się reumatyzmu, a potem go leczyć tabletkami nie wyjmując nóg z wody.

Lepiej rozmawiać z dziewczyną, spokojnie przekonywać, zapewniać o wsparciu, a najlepiej na początek załatwić prywatnie dobrego psychologa. Takiego, którego ona obdarzy zaufaniem, zacznie terapię i jeśli będzie trzeba, da się mu przekonać do leczenia psychiatrycznego.

Leczenie psychiatryczne  na siłę   może przypominać przymusowe leczenie alkoholowe. Trzyma się delikwenta kilka miesięcy w szpitalu a on po  opuszczeniu szpitala pierwsze kroki kieruje do baru. Gdy choroba jest wynikiem sytuacji w domu, to gdzie ona wróci z tego szpitala?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.