- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 kwietnia 2021, 21:32
Hej dziewczyny, wesołych świąt! Moje okazały się koszmarem i dlatego chcę Was prosić o radę. Z natury jestem dość skryta i introwertyczna, nigdy również nie byłam w podobnej sytuacji i nie wiem co robić. Więc będę wdzięczna jeśli któraś z Was z większym doświadczeniem doradzi mi.Kupiliśmy z mężem mieszkanie polecone przez szwagierkę Basię. Mieliśmy z nią wspaniały kontakt i bardzo ją lubię. Pewnego dnia po prostu zadzwoniła do nas i opowiadała o super mieszkaniu w jej bloku, które sprzedawali znajomi. Na początku to ona chciała je kupić, bo mieszka obecnie z teściową i się nie dogadują, Byliśmy gotowi pożyczyć jej pieniądze i bardzo ją wspieraliśmy. Niestety jednak nie dostała kredytu i nie ma niego szans. Wtedy właśnie zaczęła dzwonić do nas i namawiać nas na kupno tego mieszkania. Byliśmy oglądać i jezdziliśmy tam kilka razy przy okazji odwiedzając ją. Zawsze gorąco namawiała i przekonywała nas do tej decyzji. Zapytaliśmy ją w pros czy "Naprawdę nie będzie miała nic przeciwko i żalu jeśli je kupimy, my się nie obrazimy i jesteśmy gotowi tego nie robić jakby co". Zapewniała nas że "nie, w żadnym wypadku, nawet lepiej, nawet dobrze itp. No i teraz święta nadeszły, my już tam pomieszkujemy, meble zwiezione. Spotkanie rodzinne i szwagierka nagle zmieniła zdanie.... Zaczęła narzekać, marudzić na to że my tam się wprowadzamy. Opowiadać jakieś plotki od sąsiadów typu że "Sąsiad mówił że mi współczuje, że brat tu się przeprowadzi". Zniechęcać nas, wymieniać jakieś minusy, nawiązywać w negatywny sposób do kawałka działki przynależącej itp. Najbardziej jednak mnie zabolało gdy ktoś z rodziny rzucił że będziemy mieli do siebie blisko i że będziemy do niej wpadać a ona patrząc na niego kiwała głową na nie. Z taką miną że nie chcę tego i się nie zgodzi czy coś.. Po prostu masakra.. Całe spotkanie siedziała jakby zniechęcona i zła/smutna. Często wypowiadała się z podtekstem negatywnym odnośnie naszej przeprowadzki tam. Sugerowała nawet że mąż może zaszkodzić szwagrowi czy coś.. Co już ogólnie jest absurdem dlatego że my z moim jesteśmy domatorami i jesteśmy bezkonfliktowymi ludzmi. Dodam na sam koniec tylko że to mieszkanie to nasz przystanek na jakieś 5 lat. Potem się budujemy, bo mamy już działkę i fundamenty postawione. A owe mieszkanie wtedy mieliśmy sprzedać tej siostrze na raty jeśli nadal by chciała. W oboje prowadzimy firmę i szwagierka chciała sobie u nas dorabiać/zatrudnić się. Planów było mnóstwo.. A teraz takie coś wyszło.Teraz czuje się tam nie mile widziana i wcale się nie cieszę na zamieszkanie w tym miejscu. Przestałam się cieszyć i jestem bardzo zniechęcona, wolę już zostać na starym domu i mieć święty spokój, Co nie jest teraz możliwe, bo zainwestowaliśmy w to mieszkanie i wypowiedzieliśmy wynajem starego. Kompletnie nie wiem jak się zachować bo czuje się bardzo urażona zachowaniem Basi i tym samym nie mam ochoty ani z nią gadać, a tym bardziej kiedykolwiek ją odwiedzić. Tylko zastanawiam się czy jest sens się tak unosić i odcinać skoro i tak jesteśmy na siebie teraz skazani. Dodam tylko że to są mieszkania w domach szeregowych i nie będziemy najbliższymi sąsiadami, bo dzielą nas 2 inne rodziny. Pozdrawiam i będę wdzięczna jeśli napiszecie co byście zrobiły w mojej sytuacji.
żadnych ale to żadnych interesów z rodziną. Ja się przejechałam 2 razy. 3 go razu już nie będzie. Też najpierw było miło ach i eh jak będzie super itp itd jaka ona(osoba z bliskiej rodziny) dla nas dobra. A potem zostaliśmy wyciula.... dookoła rozpowiadała niestworzone rzeczy. Nikt nie chciał nam wierzyć. Bo jak ona mogłaby tak perfidnie oszukać. To taka chodząca mila prawdomówna i w ogóle zawsze pomocna. Długo trwało odkręcanie wszystkiego. Na szczęście teraz większość rodziny już wie kto kłamie i kręci i sieje ferment. Też mieli przyjemność z tą osobą.
Na Waszym miejscu nie zatrudniałabym jej w Waszej firmie i też nie sprzedawalabym jej żadnego mieszkania. Sama nie dostała kredytu a teraz chce się na Was odegrać że jej nie wyszło. Zazdrość przez nią przemawia. Chce Was teraz ewidentnie zniechęcić a może nawet doprowadzić do tego żebyście jeszcze jej takiej pokrzywdzonej chcieli odsprzedać mieszkanie i zaproponowali pomoc finansową.
I teraz albo zapytasz się jej o co jej chodzi że zmieniła swoje zachowanie albo ją olejesz i będziesz miała gdzieś to co gada i niech sobie gada. W końcu sana się na tym przejedzie.
5 kwietnia 2021, 23:23
Potrafię sobie wyobrazić jak się czujesz, mi by było przykro i czułabym się niezręcznie, ale niczemu nie jesteś winna, Twoja szwagierka zachowuje się dziecinnie jak kapryśnica. Wyjaśniłaby sobie to z nią.
5 kwietnia 2021, 23:25
Po opadnięciu adrenaliny, zadzwoniłabym do szwagierki po wyjaśnienia w stylu "w Wielkanoc odniosłam wrażenie, że nie chcesz, żebyśmy tam zamieszkali" i wciskasz pauzę. Silą rzeczy coś ci powie. Najprawdopodobniej "nie no coś ty, super że jesteście". Wtedy ty odpowiadasz oddychając głęboko z ulgą "to dobrze, bo wiesz, mieszkać koło siebie i kwas przez 5 lat...", potem udajesz że nic się nie stało i na 90% wasze stosunki ułożą sie poprawnie. Jej żółć jej problem. Może miała po prostu poteżny kryzys hormonalny. Jeśli akcje będą się powtarzać, ogranicz stosunki i traktuj jak pacjenta psychiatrycznego. W kontaktach z nią bądź miła i opanowana a jak nie dajesz rady, stosuj podprogowe metody nacisku typu bezbrzeżne zdumienie, wzruszanie ramionami, zwroty typu "naprawdę?" oraz "rozumiem".
Metoda Wileny jest bardzo, bardzo kuszaca ale w ten sposób zyskasz dożywotniego wroga a chyba nie o to ci chodzi.
W żadnym razie nie daj się wyprowadzić z równowagi. Możesz mieć 50kg racji a ona ćwierć grama ale zgadnij, kogo uznają za wariata, jak podniesiesz głos np?
Niepojące jest, że chcieliście jej dać tą pożyczkę. Jeśli wokół niej jest więcej tak hojnych ludzi w różnych sferach życia i ma takie jazdy równocześnie, to radzę BARDZO UWAŻAĆ. Żadnych pożyczek, żadnej pracy, żadnego uwikłania. Może to tylko laska, której nie wyszła kolejna rzecz w życiu, rozstrojona do reszty mieszkaniem z teściową. Oby.
Edytowany przez Haga. 5 kwietnia 2021, 23:36
6 kwietnia 2021, 01:09
A ja bym ją olała, nie chce żebyście do niej przychodzili, to bym nie przychodziła, zachowywałabym się jakby tam mieszkała obca osoba. Konfrontacja doprowadzi do tego, że będzie Cie obgadywać, że do niej wydzwaniasz itp. Tym bardziej, że z tego co zrozumiałam to jest siostra Twojego męża i to Ty zawsze będziesz ta obca wśród rodziny i jej będą wierzyć. A przecież nie będziesz nagrywać rozmów i bawić się w takie cyrki, bo Ciebie wezmą za wariatkę. A z tego co się stało wyciągnij wnioski, sama Cię przed sobą ostrzegła.
6 kwietnia 2021, 04:59
Troche asertywności na przyszłość, dlaczego tak się zasugerowaliście opinia rodziny na temat tego mieszkania?
Zapytałabym wprost przy stole o co jej chodzi.
1. Nie poradziła sobie emocjonalnie.
2. Dlaczego "jesteście na siebie teraz skazani:? To żaden obowiazek sie odwiedzać.
3. Zastanowiłabym się bardzo nad przyszłymi relacjami, tzn. zatrudnianiem takiej osoby w swojej firmie czy sprzedawaniem mojego mieszkania na raty komuś, komu bank nie przyznał kredytu. Z rodziną najlepiej sie wychodzi na zdjeciach... Nie dajcie się omotac rodzinie..Mojego tatę za młodu tak omotali jego rodzice, ze, majac dwie działki, oddal jedna w samym centrum miasta swojej siostrze za darmo, a ona będzie go spłacać...Wszystko " ma gębę "oczywiście...jak latwo się domyślić, ani grosza nie zobaczył, a siostra pod najmniejszym pretekstem urwała kontakt i od 30 lat nie rozmawiają...
Możliwe, ze was namawiała, bo planuje, ze za te 5 lat bez kredytu od was "odkupi" i finalnie mieszkanie marzen bedzie jej. A teraz dopadła ja zawiść i wyszło szydło z worka. Nigdy nigdy przenigdy nie uwiklalabym się w żadne finansowe układy z osobą bez zdolności kredytowej. Jesli bank by jej nie zaufal, to ja tym bardziej.
Edytowany przez 6 kwietnia 2021, 05:10
6 kwietnia 2021, 10:44
Troche asertywności na przyszłość, dlaczego tak się zasugerowaliście opinia rodziny na temat tego mieszkania?
Zapytałabym wprost przy stole o co jej chodzi.
1. Nie poradziła sobie emocjonalnie.
2. Dlaczego "jesteście na siebie teraz skazani:? To żaden obowiazek sie odwiedzać.
3. Zastanowiłabym się bardzo nad przyszłymi relacjami, tzn. zatrudnianiem takiej osoby w swojej firmie czy sprzedawaniem mojego mieszkania na raty komuś, komu bank nie przyznał kredytu. Z rodziną najlepiej sie wychodzi na zdjeciach... Nie dajcie się omotac rodzinie..Mojego tatę za młodu tak omotali jego rodzice, ze, majac dwie działki, oddal jedna w samym centrum miasta swojej siostrze za darmo, a ona będzie go spłacać...Wszystko " ma gębę "oczywiście...jak latwo się domyślić, ani grosza nie zobaczył, a siostra pod najmniejszym pretekstem urwała kontakt i od 30 lat nie rozmawiają...
Możliwe, ze was namawiała, bo planuje, ze za te 5 lat bez kredytu od was "odkupi" i finalnie mieszkanie marzen bedzie jej. A teraz dopadła ja zawiść i wyszło szydło z worka. Nigdy nigdy przenigdy nie uwiklalabym się w żadne finansowe układy z osobą bez zdolności kredytowej. Jesli bank by jej nie zaufal, to ja tym bardziej.
Mam podobny przypadek. W rodzinie na gębę sie umówili, że część działki będzie mojego męża, ale nie będą jej teraz dzielić oficjalnie. Teraz ten co ja odziedziczył, "zapomniał" jakie były ustalenia.
6 kwietnia 2021, 11:34
Jakieś dwanaście lat temu też bym radziła : zadzwoń i wyjaśnij. Teraz powiem - odsuń się bo z osobą nieszczerą niczego nie wyjaśnisz. Najprawdopodobniej będziesz ofiarą kolejnego spektaklu jaka to ona dobra i życzliwa, tylko los dla niej taki niełaskawy. Zewsząd spotyka ją krzywda, niezasłużenie biedna i nieszczęśliwa, wiec ci którym lepiej się powodzi, zwłaszcza osoby z rodziny powinny jej pomóc, wesprzeć, załatwić, dać i w ogóle sprawić by nie miała ogrzej od innych bo ona na to zasługuje.
Sama się bujałam z taką osobą kilka lat. Najgorszy chyba rodzaj wampira to wampir-sierotka. Nigdy wdzięczności, nigdy podziękowania tylko kolejny lament i umiejętne wypłakiwanie się w cudzy rękaw z rozpaczliwym pytaniem na koniec - no i co ja teraz zrobię, co ze mną będzie. Za to w towarzystwie człowiek sukcesu i gwiazda największa. Na cudze problemy zawsze miała jedną odpowiedź- dasz sobie radę.
Może dalej bym się dawała tak kiwać gdyby w pewnym momencie nie zrobiła mi perfekcyjne na złość odmawiają skorzystania z czegoś co mi wcześniej obiecała, abyśmy obie nie musiały tachać tej samej rzeczy. To było właściwie głupstwo, drobiazg, nic jej to tak naprawdę nie kosztowało, za to dało jej okazję pokazać jaka jest ważna, bo mnie zależy a moje zostało w domu. No i wtedy zaczęłam analizować jej zagrywki wobec innych bo z boku zawsze lepiej widać. Zobaczyłam jak wspaniale korzysta ze wszystkich wokół bez najmniejszych oporów i wdzięczności. Taki motylek, słabiutki, delikatniutki, niezdolny do żadnej ciężkiej pracy. No bo przecież czym miałby pracować? Tymi pięknymi skrzydełkami? On jest stworzony do latania z kwiatka na kwiatek i wzbudzania zachwytu w przeciętnych ćmach i pszczołach robotnicach.
Po tym incydencie zdecydowanie się odsunęłam. Pomogło mi zdanie przeczytane na Vitalii . Ktoś opisał podobne przypadek wykorzystywania i jedna z użytkowniczek odpowiedziała: jak ja się cieszę że już nie utrzymuje kontaktów z takimi osobami. Dzisiaj rozmawiam z nią na zasadzie "ładna pogoda" a gdy narzeka kiwam głową z poważną miną, a w duchu powtarzam jej maksymę- dasz sobie radę.