Temat: Jak pomóc koledze? alkohol

Mam bliskiego kolegę, młody chłopak, zdolny, pracujący, sam- nie może ułożyć sobie życia. 

Niestety ma problem z alkoholem- pochodzi z rodziny, gdzie nigdy nie szczędziło się procentów, gdzie każda okazja jest dobra, żeby się napić. Nie mam nic do tego, każdy ma inne wzorce. Problem polega na tym, że chłopak pije sam. Dużo rozmawiamy i co dzień jedyne o czym marzy, to wrócić do domu i napić się piwa/wódki itp. Przesadza z ilością, wiem to. Nigdy jednak nie zdarzyło się, żeby z tego powodu np. nie przyszedł do pracy albo zawalił coś, co miał zaplanowane, ale nie raz drugiego dnia dopiero trzeźwieje i dochodzi do siebie w pracy. Wiem, że zdarza się też, że taki "wczorajszy" wsiada w samochód. Nie raz próbowałam z nim na ten temat rozmawiać- zawsze odpowiedź jest jedna- pije, bo jestem sam, nie muszę o siebie dbać itp.

Martwię się o niego i chciałabym mu pomóc, ale nie wiem jak. Nie wiem nawet jak z nim rozmawiać, żeby go nie urazić, a pomóc mu trzeba, niestety mam doświadczenia, że alkohol zawsze powoduje duże problemy.

Nic nie mozesz zrobic dopoki Sam Nie zechce sie zmienic. Mozesz mu zaproponowac spotkania AA I ze bedziesz go wspierac. Tylko tyle

Ty mu nie pomożesz, swoją troską pewnie tylko zaszkodzisz (jemu i sobie). Nic przeciwko tobie. 

nie można zachcieć za kogoś.... jak tyle lat zyje to wiem to na pewno, możesz z nim rozmawiać, wspierać go, może zauwazy ze sa fajniejsze rzeczy niz picie

proponuje ci się nie angażować, ponieważ jeśli on sam nie widzi problemu, a jeszcze znajduje powód dla którego niby pije (samotność) to radzę na poważnie przemyśleć o wycofaniu się ze znajomości. Wiem, że to tylko (albo aż) kolega i chcesz mu pomóc, ale jeśli on sam  nie chce z tym nic zrobić to masz związane ręce zamartwiając się tylko. Szkoda przede wszystkim ciebie abyś szukała pretekstu do kolejnych rozmów, sytuacji, w których nie będzie mógł się napić itd. Ewentualnie powiedz mu, że w końcu wsiądzie wczorajszy za kierownicę, spowoduje poważny wypadek i wytrzeźwieje w wiezieniu chociaż wątpię, że to nim wstrząśnie.

Czy on sam zdaje sobie sprawę, że ma problem alkoholowy? Chce się leczyć? Poszedłby na spotkanie AA? Jeśli tak, możesz zaproponować, że go zawieziesz, wsprzesz dobrym słowem. Ale jeśli nie będzie się chciał leczyć, to nie brnij w to.

Jesli czujesz, że możesz się zaangażować emocjonalnie,  coś do niego poczuc, to nie rob tego. Moze to zabrzmi brutalnie, ale trzymaj się jak najdalej od faceta-alkoholika. 

Jeśli sam nie widzi problemu i dobrze mu w takiej sytuacji w jakiej jest, ppto mimo szczerych chęci na siłę nic nie zrobisz. On sam musi zrozumieć, że jego strefa komfortu dla osób patrzacych z boku jest widziana jako nałóg, z którym Sobie nie radzi. Możesz próbować z nim rozmawiać, uświadamiać go, żeby przemyślał, czy kilkukrotne w miesiącu spóźnienie, nieobecność z przepicia lub kacowanie w pracy nie jest sygnałem ostrzegawczym, który oznacza, że potrzeba picia jest ważniejsza niż poczucie obowiązków i obawa przed zawaleniem pracy. Powielanie wzorców alkoholizmu z dzieciństwa i domu rodzinnego nie ułatwia sprawy. Kolega nie znał innego środowiska jak takie, gdzie królowal alkohol, więc prowadzi się tak jak nauczyło go życie z alkocholiczna rodziną. Powiela ten wzorzec. Zdarza się, że dzieci z rodzin pijaków w dorosłym życiu stronia od alkoholu, zostają abstynentami i chodzą na terapię dla osób DDA. Jednak wiele dzieci takiej rodziny powiela wzorzec i popada w alkoholizm. Od czego zależy jak skończy dziecko alkoholików, nie wiem, ale widocznie Twój kolega jest osobą, która powiela wzór pijaństwa z rodzinnego domu i nie będzie umiał tego zmienić i nie będzie się przejmował wmawianiem mu, że ma problem. Rozmawiaj z nim. Uświadamiam że pijąc w nadmiarze odbiera Sobie szansę na stworzenie zdrowego związku, zagraża Swojej pozycji w pracy, niszczy zdrowie. 

Jeśli chcesz się angażować uczuciowo, to odradzam.

Pasek wagi

Moj dziadek zaczął pić jako młody chłopak. Umarł w wieku 80lat. To jakieś 65lat był alkoholikiem. Były jakieś odwyki z których uciekał, nie raz oberwał od kogoś, upadł i się pobił, pociął się piłą mechaniczną bo po pijaku drzewo ciął. To on musi chcieć, rodzina nic nie zrobi jak on nie próbuje. A jeśli to jest ktoś więcej niż kolega to absolutnie w to nie brnij, moja babcia wspoluzalezniona, moja mama wspoluzalezniona, tzn.one nie piją, ale w różnym stopniu są znerwicowane. Oczywiście na moje życie to też wpłynęło. Skoro ten facet nie widzi powodu żeby przestać to wątpię żebyś ty mogła coś zrobić. Nie uratujesz kogoś kto nie chce być uratowany, a nawet takiego który mówi, że chce czasami się nie da. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.