- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 lipca 2020, 14:04
Jak niedawno pisałam, intensywnie zastanawiamy się nad kupnem działki i budową małego domu o powierzchni 100-120 metrów. Koszt działki 9 arów, którą mamy upatrzoną to 50 tysięcy, działka uzbrojona. Myślę, że budowa takiego domu "pod klucz" (bez działki) to pewnie jakieś 350 tysięcy (a przynajmniej chciałabym żeby to tyle wyniosło....)
Pojawiła się jednak w tym samym mieście oferta sprzedaży połowy bliźniaka o powierzchni 130mkw na działce 9 arów, czyli powierzchnia taka sama jak ta nad którą się zastanawiamy,za 220 tysięcy. Ogłoszenie jest napisane w taki sposób, że widać że komuś bardzo zależy żeby to sprzedać (właściciel mieszka na drugim końcu PL a to mieszkanie od kilku lat stoi niezamieszkane), a więc pewnie z 10 tysiące jeszcze by zleciał. Dom z 1970 roku(edytowane, źle wpisałam). Na działce murowany,duży garaż. Dom raczej cały do remontu, bo wnętrze jest PRLowskie. Jakbyśmy go kupili to chcielibyśmy zrobić remont "na cacy", łącznie z dachem, na którym leży eternit oraz ogrodzeniem, które jest byle jakie.
Plusy jakie my widzimy są takie że:
-nie będzie stresu z załatwianiem tych wszystkich formalności związanych z budową
-Jest prąd, odpływ, wszystkie takie rzeczy są załatwione, trzeba zrobić tylko generalny remont, który pewnie wyniesie ze 150 tysięcy.
-działka 9 arów w cenie domu
Minusy:
-Stary budynek
-sąsiad za ścianą
Jak to widzicie? Przyznam że przerażają nas formalności związane z budową.... Ale co nowe to nowe. Jednak ten dom za 220tysięcy wydaje się być okazją i tak naprawdę za rok po zrobieniu remontu moglibyśmy tam mieszkać, a budowa pewnie zakończy się za 5 lat. Na tą chwilę mamy 270 tysięcy zdolności+50 tysięcy oszczędności(które miałyby pójść na zakup działki)...
Edytowany przez 23 lipca 2020, 14:30
23 lipca 2020, 15:20
Nie po chce się mieszkać w domu, żeby mieć sąsiadów za ścianą. Ja bym budowała nowy.
23 lipca 2020, 15:50
hmmm my chcieliśmy dom, miedzy innymi po to, żeby nie mieć sąsiada "za ścianą". Minusem starego domu jest to, ze jest stary. Co byscie tam nie robili za remonty, to stare zawsze będzie stare i często przewidywana cena remontu baaaardzo wzrasta, bo robiąc jedno, nagle odkrywasz, ze to trzeba przy okazji zrobić i tamto. Ale można wcześniej przyjsć na wizję lokalną z jakimś inspektorem nadzoru czy kimś kto się zajmuje budową domów, czy z fachurą od remontów, niech spojrzy i realnie na miejscu, widząc co z czym i do czego, wyceni ile może wynieść remont. My wybraliśmy jeszcze inną opcję - dom od dewelopera, wolnostojący, 105 m2 użytkowych na działce 600m2 i jesteśmy mega zadowoleni. Odpadły nam formalności a przez cały etap budowy mogliśmy zmieniać sobie po swojemu co chcemy (w granicach rozsądku i zgodnie z wydanymi papierami oczywiście) - jeśli koszt był ten sam to nie płaciliśmy dodatkowo, jeśli cos było droższe niz w standardzie to dopłacaliśmy. Wszyscy zadowoleni. W kwietniu się zdecydowaliśmy i podpisaliśmy umowę rezerwacyjną, w grudniu odebraliśmy klucze. W międzyczasie sprzedaliśmy mieszkanie i mieliśmy kasę dla dewelopera. W kwietniu następnego roku już mieszkaliśmy (no dobra, w maju :P). Ale chodzi mi o to, że czas też dużo szybszy niż gdybyśmy się budowali sami (oczywiscie samodzielna budowa była naszą pierwszą opcją, ale z czasem okazało się, że dobrze, ze zmieniliśmy - odpadła cała papierologia, szukanie firm budowlanych, jak znajdujemy jakąś niedoróbkę czy cokolwiek, to nie pałujemy się sami, tylko dzwonimy do dewelopera, bo obowiązuje go gwarancja - oni teraz robią kolejne domki, więc są na miejscu i bardzo szybko przychodzą poprawiać - choć na szczęście nie było tego dużo i jakieś pierdoły). Mamy fajna okolicę. Minus tej opcji jest taki, że mało który deweloper buduje domki wolnostojące - większosć własnie bliźniaki lub szeregówki, więc znaleść coś fajnego, w interesującej nas lokalizacji moze być cieżko.
23 lipca 2020, 15:53
Gdyby to był dom sprzed 5, może 10 lat można by się zastanawiać. Na dom z lat 70 nie ma co się decydować. Teraz są zupełnie inne technologie, tego żaden remont nie poprawi. Taki dom będzie kosztowny w utrzymaniu, poza wielkimi pieniędzmi, które władujecie w remont.
23 lipca 2020, 16:22
Ja bym budowała. Stary dom nawet po remoncie będzie stary. Do tego bliźniak... Formalności nie ma się co bać. Wszystko jest do przejścia. Zapoznajcie się koniecznie z warunkami zabudowy na dzialce, która chcecie kupić. Może się okazac, że nie możecie postawić wymarzonego projektu, bo np ma za mały kat dachu.
Z całą pewnością nie budowalabym domu przed ślubem. Formalności są ważne!!!
23 lipca 2020, 16:25
Wolałabym nowy dom, ale nie wiem skąd wzięłaś taką cenę pod klucz ? Jest ona nierealna moim zdaniem, nawet systemem gospodarczym.
23 lipca 2020, 17:15
Wolałabym nowy dom, ale nie wiem skąd wzięłaś taką cenę pod klucz ? Jest ona nierealna moim zdaniem, nawet systemem gospodarczym.
Szczerze nie orientuję się za bardzo, to taka moja cicha nadzieja-najwyżej dłużej nam to zejdzie. Nie chcemy dużego domu, celujemy w 100-120 metrów. 50 tysięcy oszczędności może wydawać się niedużo,ale nazbieraliśmy je w rok, bo rok temu kupiliśmy mieszkanie, zrobiliśmy remont, wyposażyliśmy je, no sporo kasy na to poszło
23 lipca 2020, 17:19
Wolałabym nowy dom, ale nie wiem skąd wzięłaś taką cenę pod klucz ? Jest ona nierealna moim zdaniem, nawet systemem gospodarczym.
A to akurat prawda. Samo wykończenie to jest jakiś kosmos. Kiedys jak słyszałam ze 50 koła to minimum to sie pukałam w głowę. My wydaliśmy na wykończenie na dzień dzisiejszy 51 000, gdzie:
-nie mamy W OGÓLE ruszonej łazienki na dole
-materiały były moze nie jakies najdroższe, ale też nie najtańsze. Ot taka średnia półka, niektóre nawet okazyjnie kupione, a niektóre ciut droższe jeśli ważne było, żeby coś było porządne
-80% mebli mieliśmy ze starego mieszkania, więc jak ktoś nie ma nic, to musi doliczyć jeszcze koszt mebli
-NIE BYŁO U NAS ANI PÓŁ CZŁOWIEKA DO WYKOŃCZENIÓWKI - wszystko robimy sami. WSZYSTKO - od kafli, przez malowanie i kładzenie paneli, montowanie sprzętów, baterii. Wszystko. A ponoć materiały to połowa ceny, wiec jeśli ktoś się kompletnie nie zna na takich rzeczach, to wychodzi na to, że trzeba liczyć przynajmniej 100 koła z robocizną na wykończenie takie średniej klasy. Kasa leci nie wiadomo kiedy. To jest masakra jakaś. Ale te 51 000 to liczymy ze wszystkim - każdy kołek, packę czy inną pierdołę. Zapisywaliśmy wszystko co trzeba było kupić, żeby wykończyć dom, więc nie jest to w żaden sposób ani niedoszacowane ani przeszacowane.
Edytowany przez Karolka_83 23 lipca 2020, 17:21
23 lipca 2020, 17:40
Albo nowe, albo wybudowane na początku poprzedniego wieku. Domy z lat 1950-2000 to zwykle koszmarki. Taki dom w ogóle by mnie nie kręcił. Ale już gdyby to miał być kilkuletni bliźniak to chętnie.
Ale na serio zastanów się. Jest dobrze, dopóki jest dobrze. Znajoma miała podobną sytuację i mieli być razem aż po grób. On co prawda wziął i kredyt i mieszkanie, ale lata, kiedy inwestowała w to mieszkanie i utrzymywała oboje, bo on spłacał kredyt przepadły.
23 lipca 2020, 17:47
My mamy założenie, że wszystko, ale to naprawdę wszystko robimy/kupujemy na pół.
23 lipca 2020, 17:48
Decyzja szczerze mowiac ciezka. Budowa domu wiaze sie z masa formalnosci, ale na koniec masz dom ktory sobie wymarzylas. My sosbiscie kupilismy dom do remontu, co prawda nie tak stary bo 20 letni, ale nie zmienia faktu, ze wlozylismy w niego ogrom pracy i po dwoch latach nie jest jeszcze tym wymarzonym.
Generalnie majac wybor i wystarczajacy kredyt na pokrycie budowy zdecydowanie pisalabym sie na swoj wlasny wybudowany, a nie na kupny, drugi raz w takie bagno bym nie weszla.