- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 lipca 2020, 09:31
Dziewczyny, jak się wyluzować, jak przestać się wszystkim stresować?
Otóż ciągle mam uczucie ścisku z brzuchu. Nie mam większych problemów, mam dość spokojne życie, żadnej choroby, dobrą pracę,a nawet dwie, fajnego faceta,który też dobrze zarabia. Cały czas jednak mam wrażenie że to wszystko pęknie i coś się stanie. Na rynku pracy jestem od 5 lat, nigdy nie zdarzyło się, żeby któryś z pracodawców był ze mnie niezadowolony, nigdy nie miałam sytuacji że szef zwrócił mi na coś uwagę, że coś jest źle. Ja jednak jak widzę że dzwoni szef, od razu czuję stres, ścisk w brzuchu. Boję się że zrobiłam coś nie tak. Ciągle mam wrażenie że moje życie się posypie. W szkole zawsze byłam perfekcjonistką-zawsze czerwony pasek, stypendia i stres jak coś mi nie poszło. Teraz jak mamy w planach brać kredyt i budować dom to w ogóle jestem zestresowana. Boję się że nie damy rady, nie wiem co będzie za 5 czy 10 lat, ale przecież ludzie tak żyją. Biorą kredyty, budują się, albo zadłużają się żeby kupić super-auto... Niektórzy robią przekręty, ja wykończyłabym się ze stresu jakbym coś takiego zrobiła i musiała żyć ze świadomością, że w każdej chwili ktoś może zapukać do drzwi.
Nie wiem, może wynika to z mojej sytuacji w domu - mama trzymała nas krótko, często wpadała w szał i bardzo głośno i długo na nas krzyczała(miała nerwicę), miała takie napady. Ogółem na co dzień była taka że szło z nią porozmawiać na każdy temat, ale jak wpadła w szał to nie było zmiłuj, bardzo się jej bałam, mimo że raczej problemów nie sprawiałam. Teraz na szczęście złagodniała i nie robi takich akcji młodszemu rodzeństwu.
Tata z kolei miał ciągi alkoholowe, a więc przez miesiąc w domu było miło,a później wszystko się sypało i tak w kółko. Nie był agresywny,to raczej mama trzymała nad nami twardą rękę, nigdy nas nie uderzył. Zawsze jak zaczynał pić mama na niego krzyczała bardzo (nie dziwię jej się bo jak już zaczął to chlał na umór, a ona była bezsilna), dla mnie to było straszne, palce obgryzione do kości. Jak nie pił było nawet fajnie w domu.
Jak żyć ? Jak cieszyć się życiem, które jest fajne i przestać się stresować?
Trochę mi pomagają słowa jakiejś piosenki że za 1000 lat nie będzie nikt pamiętał nas, tym jednym życiem trzeba żyć... Może i Wy macie jakieś sentencje, pomysły jak przestać żyć w stresie?
22 lipca 2020, 09:59
Psychoterapia. Przepracuj swoje dzieciństwo. Radzę Ci prowadzić dziennik dobrych wspomnień. Zacząć będzie trudno, ale później coraz łatwiej. Zapisuj w nim tylko dobre rzeczy. Nie musi być to nic wielkiego, ale to co sprawia Ci przyjemność. Może być to spacer, kawa w miłym towarzystwie czy przeczytana ciekawa książka. Każdego dnia zanim zrobisz wpis, przeczytaj poprzednie. Kredyt stresuje większość ludzi. Jak dobrze zarabiacie, to postarajcie się, jak najszybciej go spłacić.
22 lipca 2020, 10:04
moim zdaniem to klasyczne DDA. Taki perfekcjonizm we wszystkim i stres związany z tym. Polecam terapię. skoro dostrzegasz problem a mimo to on nadal jest, to znaczy, ze potrzebujesz pomocy, bo sama nie mozesz tego przeskoczyć. Zapisz się i spróbuj przepracować
22 lipca 2020, 10:08
Podświadomość często podsyła nam najgorsze scenariusze. Rzeczywistość potem okazuje się znośna.
Mi pomaga w takich jazdach przepracowanie najgorszego scenariusza w danej sytuacji. Również zadanie sobie pytania "Czy to będzie koniec świata?". Nigdy nie był. Gdy uświadomimy sobie powód stresu i zmierzymy się z nim w myślach, on przestaje nam dokuczać.
Stosuję jeszcze metodę 15 minut. Po prostu daje sobie 15 minut w danym miejscu w którym nie chcę być lub stresowej sytuacji. Jeśli po tych 15 minutach nadal czuje się koszmarnie i stres mnie przytłacza, to po prostu wychodzę. Świadomość, że mogę w każdej chwili wyjść i jestem wolna dodaje mi otuchy i pewności siebie. Miałam mnóstwo takich sytuacji, bo raczej jestem domatorką i nie lubię wychodzić "do ludzi". Skorzystałam z tej opcji tylko raz.
Co do samego poczucia że bańka pęknie. Ludzie tak mają. Spodziewają się najgorszego, gdy długo są szczęśliwi. W pewnym sensie sami nawet zaczynamy jakieś problemy wywoływać, żeby tylko nie żyć w strachu i niepewności. Jak to mówią "lepiej swój wróg niż obcy". Czyli problem który już poznaliśmy i wiemy czego się spodziewać.
U mnie w tym przypadku działa tylko upominanie się. W myślach po prostu się uspokajam i rozmawiam ze sobą. To pomaga.
22 lipca 2020, 10:29
medytacje - codziennie, systematycznie
To długofalowe rozwiązanie
Zmęczyć sie sportem dającym przestrzeń - u mnie sprawdza się bieganie
Spacerowanie po lesie.
Terapia też, ew. Zmiana terapeuty jeśli juz chodzisz dłużej i nie ma efektów.
22 lipca 2020, 11:06
Psychoterapia, bardzo pomaga, nie wyleczy cię z wszystkich lęków, nie uchroni przed światem,ale daje narzędzia, jak sobie poradzić. Polecam. Mnie dużo daje.
22 lipca 2020, 11:08
Mialam tak samo. Doprowadzilo mnie to do migotania przedsionkow w wieku 36 lat i jednego epizodu migotania komor. Wyladowalam i kardiologa, kardiolog skierowal do psychiatry, psychiatra dal leki na rok i skierowal do psychoterapeuty. Po 1.5 roku terapii ulga jest nie do opisania, a serce sie uspokoilo. Polecam terapie behawioralno-poznawcza, w szczegolnosci z terapia schematu.
22 lipca 2020, 11:12
Doraznie polecam trening relaksacyjny Schulza, autohipnoze Hipnomed na YouTube oraz afirmacje Ani Aftowicz takze z YT. To nie zastapi terapii, ale bardzo dobrze sie z nia uzupelnia.
Edytowany przez izazdo 22 lipca 2020, 11:13