Temat: Zaginieni

Gdybym mieszkała w Warszawie to pewnie pracowałabym w Itace albo była tam na wolontariacie, bo zaginione osoby nie dają mi spać po nocach i tutaj pytanie dla Was, bo w ostatnim czasie zaginęło naprawdę mnóstwo osób, czy w Waszym bliższym lub dalszym otoczeniu było kiedyś jakieś zaginięcie? Jak ta sprawa się skończyła? 

Miałam znajomego, który wyszedł z domu i nie było z nim kontaktu żadnego przez 3 tygodnie. A po 3 tygodniach znaleziono w rzecze jego ciało. Utopił się, ale nie 3 tygodnie wcześniej, ale jakieś 4-5 dni. Do tej pory nie wiadomo co się z nim działo przez pozostałe dwa tygodnie. 

Miałam też innego znajomego, jeszcze z czasów gimnazjum, ponad 10 lat temu, który wyszedł z domu, szukano go tydzień i niestety okazało się, że powiesił się w lesie w innej dzielnicy. 

Także finał raczej średni w znanych mi przypadkach, a u Was? 

Z 10 lat temu zaginęła ciocia mojej koleżanki z pracy. Nie odnalazła się. Kilka lat temu ktoś z mojej dalszej rodziny zaginął, ale odnalazł się po kilku dniach. 

Ojca koleżanki znaleziono pi kilku dniach z nożem w plecach w smródce. Siedzieć poszedł kochaś jej mamy. Ojca kolegi po tygodniowych poszukiwaniach znaleziono wiszącego na gałęzi w lesie. Miał  firmę i niby jakaś mafia go wykończyła.  W sensie ustalono, że to nie było samobójstwo. 

Jak mnie interesuje temat ludzi zaginionych! Potrafię godzinami o tym czytać. Niezmiennie interesuje mnie sprawa Iwony Wieczorek. Pojąć tego nie mogę jak tak po prostu ktoś może zniknąć i już się nie odnaleźć? Wiem, że takich osób jest więcej, ale o niej myślę szczególnie często, bo sprawa jest bardzo nagłośniona. W miejscowości mojej babci zaginęła 16 letnia dziewczyna. Szukali jej dwa tygodnie, po dwóch tygodniach spacerowicz znalazł jej ciało wiszące w pobliskim lasku. Dziwne, że nikt wcześniej jej nie znalazł, bo wszystkie możliwe służby przeczesywały teren przez dwa tygodnie...

Wielu ludzi ucieka od swojego zycia. Znam taka historie. Matka kolezanki zaginela. Zostawila ojca alkoholika, przemocowca i z nim 5 dzieci. Byly nawet podejrzenia ze ojciec zamurowal ja w piwnicy. Przeszukiwali piwnice i prowadzono sledztwo. Pozniej uznano ja za zmarla a ta odezwala sie do swoich juz dorosłych dzieci po wielu latach.Nie wszystkie jej wybaczyly.

W latach '90 zaginął najmłodszy brat mojego ojca. Był wtedy jakoś po dwudziestce. Rodzice szukali go wszędzie - niestety bez skutku. Kiedy stracili wszelką nadzieję, wujek odnalazł się dziesięć lat później w Niemczech, cały i zdrowy.

Ot, jak gdyby nigdy nic, napisał do jednego z członków rodziny na GG 🤪 Pozostawię to bez komentarza...

Drugi przypadek, tym razem bez happy-endu. Córka mojej prababci zaginęła w tłumie jako czteroletnia dziewczynka. Sprawa nie została nigdy wyjaśniona i do tej pory nie wiadomo, co się z nią stało.

Trzy. Latem 2017 zaginęła dziewczyna, którą dobrze znałam z widzenia. Kilka dni później znaleziono ją w krzakach, niedaleko cmentarza. Popełniła samobójstwo.

Cztery. Kiedy byłam w gimnazjum, jakiś zwyrol napadł moją starszą o rok koleżankę, kiedy wracała do domu ze szkoły. To było jakoś na przełomie października i listopada. Facet udusił ją i ukradł jej telefon wraz z dwudziestozłotowym banknotem... Znaleźli ją bardzo szybko, bo to był jej ulubiony skrót.

Pasek wagi

Tuż po wojnie zaginął wujek Krzyśka. Odnalazł się po 30 latach na drugim końcu Polski zupełnie przypadkowo. Zapomniał skad jest, bo przezyl szok. 

Pasek wagi

10 lat temu zaginął, u nas chłopak 12 letni ,słuchy chodzĄ ,ze zabili go ,małolat obracał się w dziwnym towarzystiwe. Parę lat temu ,znajomy wracał z imnprezy ,z jakiegoś zadupia i usnał gdzies ,a była wtedy zima taka prawdziwa i zamarzł;/ ze 2 tygodnie go szukali.Moje ciotki córka za małolaty uciekła z domu,ze 2 miechy jej nie było,okazało się ,ze siedziała u jakiś znajomych czeczenów ;/  

Znajoma mojej mamy z osiedla. Wróciła z urlopu. Ponoc udanego. Na nast dzień Wyszła do pracy i tam nie dotarła. Wciąż widnieje jako zaginiona. Bardzo współczuję jej rodzicom. Jedyna córka. 

Uważam, że zaginięciem stoi jej mąż. Niestety do dziś nie udatlono co się z nią stało w drodze do pracy.. Ostatnia osoba która ja widziała był jej mąż,. Na przystanku jej nie było autobusem którym dojeżdżala też nie pojechała. Nikt nic nie widział nikt nic nie słyszał. Uważam, że wcale do pracy nie wyszła tak jak twierdzi jej mąż. Co lepsze mąż miał kochankę, która wkrótce po tym ja zaginęła jego żony urodziła mu dziecko. Teraz szczęśliwa rodzinka.. 

Strasznie mu zależało po latach, żeby uznać ją jaka zmarła. Tłumaczył się, że ma masę problemów ze sprzedaniem samochodu bo była współwłaścicielem. Druga sprawa on zawsze Mówił o niej w czasie przeszłym. Na samym początku śledztwa już tak było. 

Drugą sprawa która mnie zastanawia to Zaginięcie Kariny Surmacz, tej dziewczynki której prawdopodobnie była świadkiem egzegucji matka dilerki i jej faceta. Dziwna sprawa. 

Aaa i jeszcze jedna spr. Zagniecie dziennikarki w latach 90 w Łodzi. Mąż twierxizl że wyjechała za granicę, a jej rzeczy odnaleziono na posesji domu zakopane w ziemi. Do dziś ciała nie znaleźli.. 

Facet z osiedla zaginął. Z pewnością już nie żyje, diler, ćpun, podobno miał sporo długów. Minęło ponad 10 lat, ciała nie znaleziono. 

Pasek wagi

Miałam jedno zaginięcie w rodzinie, ale to jeszcze przed moimi narodzinami. Znaleziono ciało, morderstwo, sprawy nie wyjaśniono. Poza tym to było parę zaginięć, ale po kilku dniach się rozwiązywały (ucieczka/samobójstwo). 

Nie wiem czy pozostałbym o zdrowych zmysłach gdyby ktoś z moich bliskich zaginął. Chyba lepiej zniosłabym śmierć. Przez to że często czytam o zaginięciach, to obawiam się że jest jeszcze gorzej - bo np jakiś czas temu znaleziono bardzo stare zwłoki, po kilkunastu latach, za jakąś maszyną, szafą, nie pamiętam, mniejsza - w każdym razie w jakimś kącie, człowiek spadł, zaklinował się i nikt go nie znalazł. Mniejsza o szczegóły, sęk w tym że ja bym sobie właśnie wyobrażała że ktoś gdzieś utknął, albo stracił pamięć i jest w szpitalu, albo leży w jakimś rowie - potrzebuje mojej pomocy a ja nie potrafię go znaleźć. Albo że został porwany i żyje w niewoli - nie mogłabym żyć, bo jak tu prowadzić normalne życie myśląc że Twój bliski w tym momencie cierpi a Ty np jesz ciasto na imieninach u ciotki. Dramat. Wiem że już poleciałam i że zazwyczaj wytłumaczenia zaginięć są bardziej prozaiczne i mniej sensacyjne niż te moje dramy (ucieczka, samobójstwo) ale wiem że gdybym się znalazła w takiej sytuacji to nie myslalabym racjonalnie. Popadla bym w szaleństwo.

Strasznie współczuję tym wszystkim ludziom. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.