Temat: Czy to chwilowy kryzys ? Mama ma rację ?

Nawet nie wiem od czego mam zacząć. Może najpierw opowiem wam coś o sobie, a później tak ogólnie opiszę sytuację. Nie chcę się za bardzo rozpisywać żeby was nie zanudzić. Mam 26 lat. Kochającego męża i 2 wspaniałych synów. Jeden ma 2 latka, Drugi ma 4.  Mąż jeździ tirem i wiadomo jak to jest z spędzaniem ze sobą czasu, ale znajduje zawsze jakiś czas dla rodziny. Ja zajmuję się dziećmi i ogarniam cały dom, ale to lubię i świetnie sobie radzę. Jak potrzebuję pomocy to teściowa pomoże. Z moją mamą bywa różnie. Nie wyobrażam sobie pracować mając tak malutkie dzieci. Od jakiś przeszło 2 miesięcy czuję się bardzo źle psychicznie. Nie mam siły żeby normalnie funkcjonować. Zaczynam dużo rzeczy zaniedbywać. Ciągle bym Spała. Jestem cały czas smutna tak po prostu. Mam mniejszy apetyt. Już prawie nic mnie nie cieszy. Co dla mnie jest naprawdę dziwne, bo jestem bardzo energiczną osobą i zawsze jest mnie wszędzie pełno. Na wczasy jedziemy  całą rodzinką na 10 dni dopiero we wrześniu. Już nawet zrobiłam sobie 1,5dnia bez dzieci, ale to nie pomogło. Moja mama twierdzi, że to przez to, że nie pracuję i ciągle siedzę w domu co dla mnie jest absurdem. Kto ma chociaż 1 dziecko i dom ogarnia ten wie o co chodzi. Moja mama uważa też, że to przez to, że jem przesadnie zdrowo i gdybym jadła więcej chemii to było by wszystko ok. Z tym się też nie zgadzam, bo czasami wpadnie coś mniej odżywczego, ale wolę zdrowsze jedzenie, bo człowiek się po nim lepiej czujw

Zorzka napisał(a):

Rozyczka63 napisał(a):

choco.lady Podstawowe badania zrobiłam, a reszty nawet nie brałam pod uwagę I w sumie to nie wiem dlaczego. W tym tygodniu na pewno je zrobię Alicja19900 Ja też nie lubię określenia, że coś jest chemią. Magnez, potas to też chemia :D a jednak potrzebna. Prawie codziennie się stroje I maluje, bo to lubię. Nawet na paznokcie chodzę raz w miesiącu I z koleżankami się spotykam kilka razy w miesiącu. Nie brakuje mi kontaktu z innymi ludźmi. Lubię swoje życie takie jakie jest. W pełni mi odpowiada. Nie czuję potrzeby pracowania. Też mam nadzieję, że to chwilowemmMalgorzatka Nie wyobrażam sobie iść do pracy. Nie ciągnie mnie do tego. Nawet na pół etatu. Jak dzieci będą pełnoletnie - ok, ale teraz nie widzę tego. Lubię swoją codzienność
Aha. Co innego nie pracowac jak sie ma male dzieci, a co innego jakkilkunastoletnich byków, ktorym mama wcale nie jest do ogarnięcia sie potrzebna. To po prostu wielki plan by byczyć sie w domu kosztem wypruwania sobie zyl przez meza, co tam, niech sobie stawia przez kilkadziesiat lat klocka pod kołem ciężarówki, spi gdzies na ciasnej przestrzeni w kabinie, myje sie po zajazdach.
Jeśli ty chcesz aby twoje dzieci wychowywał ktoś obcy - ok. Nie ma nic w tym złego. Nie ma też nic złego w tym, że ja wolę osobiście cały czas wychowywać swoje dzieci. Mój mąż  by mnie do pracy nie puścił, bo też jakoś tego nie widzi. Tym bardziej, że mamy wystarczającą ilość pieniędzy. Mój mąż ciężko pracuje. Ja też ciężko pracuje będąc mamą na pełny etat. Nie nazwałbym wcale tego byczeniem się.  Jak będziesz miała chociaż jedno dziecko i się nim zajmowała 24/7 to zobaczysz, że nie ma czasu na lenistwo 

Dla mnie to wyglada troche jak efekt izolacji w domu i ogólnego braku wystarczajacych interakcji z kims wiecej niz dziećmi. A powiedz, często widujesz sie z np. nawet znajomymi na jakas głupią kawę chociaz?

Shabbie napisał(a):

Dla mnie to wyglada troche jak efekt izolacji w domu i ogólnego braku wystarczajacych interakcji z kims wiecej niz dziećmi. A powiedz, często widujesz sie z np. nawet znajomymi na jakas głupią kawę chociaz?
Jasne, że widuję się z znajomymi

Rozyczka63 napisał(a):

Zorzka napisał(a):

Rozyczka63 napisał(a):

choco.lady Podstawowe badania zrobiłam, a reszty nawet nie brałam pod uwagę I w sumie to nie wiem dlaczego. W tym tygodniu na pewno je zrobię Alicja19900 Ja też nie lubię określenia, że coś jest chemią. Magnez, potas to też chemia :D a jednak potrzebna. Prawie codziennie się stroje I maluje, bo to lubię. Nawet na paznokcie chodzę raz w miesiącu I z koleżankami się spotykam kilka razy w miesiącu. Nie brakuje mi kontaktu z innymi ludźmi. Lubię swoje życie takie jakie jest. W pełni mi odpowiada. Nie czuję potrzeby pracowania. Też mam nadzieję, że to chwilowemmMalgorzatka Nie wyobrażam sobie iść do pracy. Nie ciągnie mnie do tego. Nawet na pół etatu. Jak dzieci będą pełnoletnie - ok, ale teraz nie widzę tego. Lubię swoją codzienność
Aha. Co innego nie pracowac jak sie ma male dzieci, a co innego jakkilkunastoletnich byków, ktorym mama wcale nie jest do ogarnięcia sie potrzebna. To po prostu wielki plan by byczyć sie w domu kosztem wypruwania sobie zyl przez meza, co tam, niech sobie stawia przez kilkadziesiat lat klocka pod kołem ciężarówki, spi gdzies na ciasnej przestrzeni w kabinie, myje sie po zajazdach.
Jeśli ty chcesz aby twoje dzieci wychowywał ktoś obcy - ok. Nie ma nic w tym złego. Nie ma też nic złego w tym, że ja wolę osobiście cały czas wychowywać swoje dzieci. Mój mąż  by mnie do pracy nie puścił, bo też jakoś tego nie widzi. Tym bardziej, że mamy wystarczającą ilość pieniędzy. Mój mąż ciężko pracuje. Ja też ciężko pracuje będąc mamą na pełny etat. Nie nazwałbym wcale tego byczeniem się.  Jak będziesz miała chociaż jedno dziecko i się nim zajmowała 24/7 to zobaczysz, że nie ma czasu na lenistwo 
wyraznie napisalam ze chodzi o niańczenie kilkunastolatków, a nie malych dzieci. nie dorabiaj sobie do mojej wypowiedzi na swoja modle czegos, czego ja nie napisalam.

Gdyby ktoś był ciekaw: Jakiś czas temu zrobiłam badania i wszystko gra. Byłam u psychologa i okazało się, że mam depresję. Biorę tabletki i jest już trochę lepiej. Jeszcze raz bardzo wam dziękuję :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.