Temat: Nauka - szkoła policealna

Cześć wszystkim ;) Sprawa wygląda tak chodziłam zaocznie do WSB  na Turystykę i Rekreację (zaczęłam w X 2017r.), lecz zrezygnowałam. Już w trzeciej klasie liceum zastanawiałam się czy w ogóle chcę iść na studia... Nie byłam przekonana. 

Mam inny pomysł. Chciałabym zdobyć zawód i jestem zainteresowana szkołą policealną... Chciałabym się dowiedzieć czy ktoś z was uczęszczał do takiej szkoły, jak oceniacie poziom nauczania i czy warto? Słyszeliście może od innych jakieś opinie? 

I jaką wybrać (w Toruniu): TEB, CKU, COSINUS, SKK, ŻAK, a może jeszcze jakaś inna?

chodziłam do żaka, zrobiłam technika bhp - to szkoła weekendowa i po niej mam tylko papier i egzamin państwowy. Dużo muszę sama czytać itd... kłopot był z praktykami - bo jednak pracuję na etacie a praktyki dwa tygodnie miałam mieć. Dobrze, że znajomy firmę ma usługi bhp to podbił bez problemu. Zjazdy co drugi weekend i same prace do pisania. Jedna babka konkretna była - dużo powiedziała i przekazała... przynajmniej tyle dobrze, że szkoła darmowa. 

Ja kończyłam Cosinusa na kierunku technik rachunkowości w Lublinie. Jak dla mnie poziom był ok, bardzo dużo się nauczyłam. Myślałam że to będzie takie pitu pitu, siedzenie na tyłku aby mieć obecność, ale na szczęście nie. Ale to też pewnie zależy od miasta.

Pasek wagi

Znajoma chodziła do Żaka. Nastawiła się, że pewnie wystarczy odbębnić tylko obecności. Trochę się zdziwiła, gdy przyszło jej pisac jakieś prace na zaliczenie. Ale po roku stwierdziła, że przynajmniej coś jej w głowie zostało. No i fakt, w przypadku praktyk dla osób pracujących może być spory problem. Jednak gdy kształcisz się w kierunku mniej więcej zgodnym z tym jaką pracę wykonujesz, to możesz napisać podanie, by w ramach praktyk zaakceptowano Ci twoją codzienną pracę.

Koleżanka chodzi to TEB na kosmetyczke. Szkoła raczej na luzie. Miała do napisania pracę zaliczeniowe ale to też na zasadzie - byle oddać. Egzaminy wewnętrzne są na niskim poziomie. Z praktykami nie miała problemów bo jeśli ktoś nie znajdzie praktyk to odbywa w weekendy praktyki w szkole. Ale mówi że jej się podoba i sporo wyniosła :)

Pasek wagi

ja skonczylam Technika rachunkowsoci w Copernicusie ., co do poziomu - to zalezalo od nauczyciela danego przedmiotu ., niestey jak ja konczylam to na 40 os z mojej grupy tylko ja uzysklam dyplom .., zwyczajnie jesli sie ktos nei przykladal tez do pracy w domu to guzik mial.. jest to jednak szkola weekndowa i sporo trzeba robci samemu w domu inaczej sie nie zda egzaminu... a czy warto to juz pewnie zalezy do twojego nastawienia ;) 

Też jestem po LO i z racji, że chciałam mieć po szkole jakiś zawód też wybrałam szkołę policealną. W Warszawie chodziłam do szkoły gowork, na dietetykę. Wybrałam ten kierunek ze względu na zainteresowanie tą dziedziną i po części chęć schudnięcia;) szkołę wspominam bardzo dobrze. Zajęcia były ciekawe( np.uczyli nas układania diet dla osób zdrowych ale też z różnymi chorobami np.cukrzyca), z racji że to była roczna szkoła nie musiałam zaliczać praktyk i nie było też państwowego ezgzaminu zawodowego. W ramach zaliczenia robiliśmy prace semestralne oraz były egzaminy końcowe, także ważne były obecności. 

U mnie szkoła policealna zrobiona jest w zespole szkół dla młodzieży. Zajęcia są w czwartki i piątki wieczorem i w soboty od rana. 9 zjazdów na semestr. Skończyłam technika rachunkowości a teraz jestem na techniku administracji. 

Polecam jeśli faktycznie są dobrzy nauczyciele a uczniowie chcą się uczyć. Można sobie też poszukać praktyk w danym zawodzie :)

Moja szwagierka skończyła takie szkoły. Niestety jej to nic nie dało bo w żadnym z ukończonych kierunków nie pracuje. Kończyła farmację, kosmetyczkę i coś jeszcze ale nie pamiętam co. Ona wszystko to przeszła z palcem w nosie, jedynie przy tej farmacji trochę się poduczyla.

Prawda jest taka że najwięcej nauczysz się już w samej pracy :)

Pasek wagi

ja robiłam w prywatnej policealnej technika rolnika - farsa nie szkoła, ale dobrze, bo mi był potrzebny tylko papier i egzamin państwowy. niemniej pod egzamin w ogóle nas nie przygotowali, sama musiałam kupić książki i się przygotować. gorzej z praktyką, bo nie miałam gdzie jej nabyć by się przygotować do praktycznego egzaminu, w szkole nie mieliśmy praktycznych zajęć, w książkach też tego nie było, więc beznadzieja. zajęcia były co drugi weekend, więc spokojnie chodziłam do tej szkoły, a w tygodniu studiowałam dziennie i pracowałam. głównie siedziałam sama na zajęciach, często odbijałam się od zamkniętych drzwi, prowadzący nie byli przygotowani merytorycznie i byli randomami z łapanki; zamiast choćby musnąć materiał na egzamin to opowiadali o swoich przemyśleniach, rodzinach i pracach. z góry zapłaciłam za całe 2 lata (4 semestry), w tym czasie 2x przerywali semestr w trakcie ściemniając o powodach, próbowali mnie naciągnąć na kasę i wmawiali że nie zapłaciłam albo że mimo że zapłaciłam to powinnam jeszcze więcej bo coś tam coś tam. ogółem nie polecam, za dużo szarpania się, takie paraszkoły się przydają jedynie gdy komuś potrzebny jest właśnie papier, a na pewno nie wzmacniają pozycji na rynku pracownika ani nie nabywa się żądnych umiejętności.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.