- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 marca 2022, 11:14
Cześć. Braliśmy kredyt na 400 tysięcy w tamtym roku na budowę. Wówczas WIBOR wynosił 0,25, a my, jako że mieliśmy wcześniej kredyt na mieszkanie wiedzieliśmy jak to działa i że może wzrosnąć i to dużo. Pierwsze wyliczenia zakładały, że nasza rata będzie wynosić 1600 zł. Przeliczyliśmy, że nawet jak będzie to 3, a nawet 4 tysiące - damy radę. Teraz WIBOR wynosi 4,52, a więc jak już wybierzemy wszystkie transze, nasza rata będzie wynosiła około 2600zł. (kalkulując na tą chwilę, a wiadomo, że jeszcze wzrośnie) . Najbardziej boli to, że w tych 2600 zł raty 400 zł to kapitał, a reszta to odsetki... I o ile ja staram się nie panikować, to narzeczony zaczął myśleć nad sprzedażą domu i pozostaniu w mieszkaniu, które mamy już spłacone żeby mieć święty spokój i nie mieć kredytu na głowie.
Dom budujemy niewielki, naprawdę nie cudowaliśmy - 110 metrów w parterze, a teraz i tak myślimy że mogliśmy mniejszy. Mamy na tą chwilę elektrykę i niebawem wchodzą z tynkami. Aktualnie mamy mieszkanie na własność warte około 150 tysięcy oraz 30k gotówki(ostatnio spłaciliśmy resztę kredytu na mieszkanie), no i dodatkowo jesteśmy w stanie odkładać po 4-5 tysięcy miesięcznie. Na początku liczyliśmy że kredytu wystarczy, żeby jeszcze zrobić kuchnię, może ogrodzenie (😁), no ale kasy starczy tak na styk żeby oddać dom do banku. Kuchnię będziemy musieli zrobić z zasobów własnych, grodzić się nie musimy od razu.
Tyle serca, pracy włożyliśmy w tą budowę, a narzeczony myśli żeby to teraz sprzedać 😥 A może to rozsądne rozwiązanie? Jak to widzicie? Dzieci nie mamy, mieszkanie po sprzedaży miało iść na spłatę kredytu, a więc zostałoby 250 tysięcy do spłaty. Zarabiamy razem około 10 tysięcy/mc+mamy zawsze zatankowany samochód, za którego naprawy, ubezpieczenie i tankowanie nie płacimy. Opłaty za mieszkanie aktualnie to 600 zł/miesiąc+400zł prąd co dwa miesiące, czyli średnio 800 zł na miesiąc za czynsz, wodę, śmieci i prąd. Jak sprzedamy mieszkanie to wiadomo będzie trzeba ogrzewać dom - zakładam 2000/miesięcznie na opłaty. To nawet jeśli spełni się scenariusz z ratą 4000 za dom, będziemy w stanie dać sobie radę, bo zostanie nam 4000 na życie.. Teraz ceny tak poszły do góry że jak sprzedamy dom, to już raczej nigdy się nie wybudujemy i zostaniemy w dwupokojowym mieszkaniu w bloku na wsi(dom który budujemy jest w centrum miasta gminnego) ... Jak to widzicie?
11 marca 2022, 11:32
Hej, mam podobną sytuację, kredyt 350 tys, rata bez ubezpieczeń 1950 zł, po podwyżce marcowej pewnie wyniesie ok. 2100 zl. Tez bardzo boli mnie to, że niecałe 400 zł spłacamy kapitału, a reszta to odsetki. Kontaktowałam się z bankiem w sprawie oferty na na stałe oprocentowanie na 5 lat. Wyliczyl nam ratę po przejściu w wysokości 2150 zł. Podpisaliśmy wniosek i teraz czekamy na aneks do umowy. Jeśli faktycznie będzie zawierał warunki o których dowiedziałam się telefonicznie to go podpisujemy. Zobaczymy co się będzie działo po tych 5 latach. Mam nadzieję, że stopa wtedy nie będzie dwucyfrowa czego bardzo się obawiam. Ale może się też okazać, że wcale nie i będzie niższa niż obecnie. Na ten moment widzę tylko takie wyjście - odkładać i nadplacac kapitał. Może też spróbuj skontaktować się z bankiem w sprawie zmiany oprocentowania kredytu. Tak jak się cieszyłam z własnego M, tak od paru dni nie śpię spokojnie o martwię się o te fundusze. Mamy jeszcze dziecko w drodze, po macierzyńskim/rodzicielskim chyba znowu czeka mnie praca w dużym mieście, a więc codzienne dojazdy po 3 h, może uda mi się chociaż w jakimś stopniu pracować zdalnie.
11 marca 2022, 11:44
Niestety przejść na stałe oprocentowanie możemy dopiero jak wybierzemy wszystkie transze, nawet nie mieliśmy takiej możliwości przy podpisywaniu kredytu, chociaż pewnie i tak byśmy go nie wzięli bo, oni nam wyliczali 1600, a oferta stałego byłaby pewnie na 2000, a wiadomo jak człowiek myśli.. My na szczęście nie mamy dzieci i pewnie się na nie nie zdecydujemy w takiej sytuacji nad czym ubolewam.
11 marca 2022, 13:02
wybudowanie domu to jedno, a wykończenie to drugie. Jak się budowaliśmy z mężem cieszyłam się, że na wszystko nam starcza, ale tylko do momentu zamknięcia stanu surowego.Później włożyliśmy drugie tyle na wykończenie i trzeba być na to przygotowanym. Moim zdaniem macie dobrą sytuację materialną, my mamy połowę tego i daliśmy radę
11 marca 2022, 14:23
Nie możecie jak skończycie budowę i wykończenie sprzedać mieszkania? Zdecydowanie obniżyłoby to Wam kwotę pozostała do spłaty- tak jak piszesz zostałoby 250 tys do spłaty, przecież to nie jest olbrzymi kredyt i nawet jak raty wzrosną to nie wydaje się być poza Waszymi możliwościami. Zostawiłabym sobie w Waszej sytuacji zdecydowanie dom :)
Edytowany przez sacria 11 marca 2022, 14:25
12 marca 2022, 08:18
Nie sprzedawalabym domu. Tylko starałabym się, jak najwięcej nadplacac kredyt. Nie rezygnuje z dziecka, z powodu ekonomii. Będziesz tej decyzji żałować.
12 marca 2022, 08:58
Bardzo ciekawe jest to, że jak ktoś nie ma pieniędzy albo ma na styk, to bez zastanowienia idzie w kredyty do granic możliwości. A osoby, które mają zapas finansowy i komfort zastanawiają się i odwlekają nawet takie rzeczy jak dziecko.
Ja bym na waszym miejscu zostawiła dom, skończyła go i wtedy w zależności jaką będzie sytuacja w Polsce - albo sprzedała mieszkanie i nadplacila kredyt, albo zachowała mieszkanie jako inwestycje i bym je wynajęła. Bo wbrew pozorom nie zawsze opłaca się nakładać kredyt. A mieszkanie to dobre ulokowanie pieniędzy w kryzysie.
My mamy akcje zagranicznej firmy, ale jak będziemy teraz wykańczać mieszkanie, to będziemy brać rzeczy na raty, jak niestarczy to weźmiemy mały kredyt gotówkowy. Ale akcji nie ruszymy, bo lepiej mieć je jako zabezpieczenie.