Temat: Poszlibyście na pogrzeb?

Zmarł tata mojego partnera (chorował od dłuższego czasu, dożył pięknego wieku). Szczerze to zastanawiam się czy iść na pogrzeb. Ze względu na to, że partner jest po rozwodzie i ma dziecko to nie byłam mile widziana w domu jego rodzicow. Nie chodziłam do jego rodziców, oni traktowali mnie tak jakby nie było. Odkąd zmarł "tesc" to w ogóle nie ma tego tematu między mną a partnerem. O śmierci taty poinformował mnie za pomocą smsa i od kilku dni nic, a nic nie mówi na temat pogrzebu. Jak przychodzi do mnie to zachowuje się normalnie, rozmawiamy na codzienne tematy, ale zero na temat pogrzebu. Zapytałam się wprost czy chce, abym byla na pogrzebie to odpowiedział, że tak, ale musimy omówić ten temat pozniej, gdzie mnie umiejscowić. Wszystkie szczegóły omawia że swoim synem co z jednej strony jest normalne, ale z drugiej czuje się obco w tej rodzinie. Poszlibyście na pogrzeb? Dodam, że kiedyś usłyszałam, od partnera, że możemy wziąć ślub pod warunkiem, że zostanę przy swoim nazwisku bo jest ono ważne dla niego i jego syna.

Oczywiscie, że poszłabym na pogrzeb rodzica bliskiej mi osoby. 

xmargothx napisał(a):

Oczywiscie, że poszłabym na pogrzeb rodzica bliskiej mi osoby. 

Ale w sytuacji gdy twoja obecność byłaby źródłem problemów dla tej bliskiej osoby? Bo tak rozumiem dylemat z umiejscowieniem. Tu nie było relacji autorka-nieboszczyk, więc tak czy owak poszłaby żeby wspierać partnera w trudnych chwilach. A tu wygląda na to że partner tego nie chce, jest to źródłem dodatkowych problemów.

Nie jestem w stanie zrozumieć na czym polega to partnerstwo. Ale zakładając że autorka kocha partnera to chyba nie chce mu dostarczać stresów na pogrzebie rodzica? W dodatku jej obecność będzie niemiła dla reszty rodziny nieboszczyka(o ile dobrze rozumiem). To nie jest miejsce i czas na demonstracje na sile.

Pasek wagi

W początkowych zdaniach stwierdziłam że powinnaś być .Nie dla osoby zmarłej,lecz dla partnera by dać jemu wsparcie . Jednak im bardziej wchodziłam w Twoją historie doszłam do wniosku że nie , bo moim zdaniem Twojemu parterowi na tym nie zależy , nie jest to dla niego ważne .

A ja nie wiem. Jestem daleka od wylewania wiadra pomyj na faceta, bo może użył niefortunnego zwrotu. Gdyby nie chciał mógł powiedzieć "nie" skoro wprost zapytałaś i po sprawie. A odpowiedział twierdząco rozumiem, może gdzieś tam sam liczy na odmianę obecnej sytuacji bo jakoś mu to ciąży tylko ma dylemat? Jesteście parą, tworzycie związek i jego sprawy są Twoimi. Było jak było, może być inaczej. Takie sytuacje są specyficzne - możesz iść, być "słupem" i wrócić jeżeli nie będzie innej inicjatywy. Natomiast czasami takie graniczne momenty sprzyjają przełamaniu u obydwu stron bo do człowieka dochodzi, że życie jest krótkie i się kończy a skoro tak, może warto na tym świecie żyć zgodnie. Nie sądzę, że zupełnie Cię nie dotykają obecne stosunki z jego rodziną bo nie miałabyś dylematu.
Pasek wagi

przymusowa napisał(a):

A ja nie wiem. Jestem daleka od wylewania wiadra pomyj na faceta, bo może użył niefortunnego zwrotu. Gdyby nie chciał mógł powiedzieć "nie" skoro wprost zapytałaś i po sprawie. A odpowiedział twierdząco rozumiem, może gdzieś tam sam liczy na odmianę obecnej sytuacji bo jakoś mu to ciąży tylko ma dylemat? Jesteście parą, tworzycie związek i jego sprawy są Twoimi. Było jak było, może być inaczej. Takie sytuacje są specyficzne - możesz iść, być "słupem" i wrócić jeżeli nie będzie innej inicjatywy. Natomiast czasami takie graniczne momenty sprzyjają przełamaniu u obydwu stron bo do człowieka dochodzi, że życie jest krótkie i się kończy a skoro tak, może warto na tym świecie żyć zgodnie. Nie sądzę, że zupełnie Cię nie dotykają obecne stosunki z jego rodziną bo nie miałabyś dylematu.

poczytaj inne wątki autorki o tym facecie 

A po co chcesz iść na pogrzeb kogoś, kto Ciebie nie akceptował?

LinuxS napisał(a):

Ja bym sie zastanowila kim jestem w tym ukladzie. Partnerskim zwiazkiem tego nazwac nie mozna. Czlonek rodziny krolewskiej Ci sie trafil, ze nie chce, bys przyjela jego nazwisko? I uzgadnia z synusiem jak Cie umiejscowic? Porazka.

Zgadzam się! Na pogrzeb bym nie  poszła. 

Pasek wagi

ile masz lag ty a ile.twoj facet?

Po haśle "umiejscowić" to ja bym zakończyła ten "związek". Jak mojemu partnerowi (jeszcze wtedy, teraz mąż) zmarła mama, to nie było mowy o "umiejscowianiu", on wprost mówił, że mnie potrzebuje i że chce abym była cały czas przy nim. A sytuacja bardzo podobno: nie lubi mnie jego rodzina, syn z poprzedniego małżeństwa.  

Nie poszłabym. Zastanów się w ogóle nad tym związkiem, może czas na pogrzeb tej relacji. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.