Temat: Jak sobie radzicie ze stresem?

Ostatnie tygodnie były mega stresujące, a to dopiero wstęp do stresu zasadniczego. Pomijając przyczyny, byłabym wdzięczna za wszelkie sugestie i techniki, w jaki sposób radzicie sobie w sytuacji stresowej.

I raczej nie pytam o sposoby na wypoczynek, czyli ogólnie pojęte spacery, kąpiele, czytanie książek, słuchanie muzyki, lampkę wina itp. itd. Jasne, systematyczne dbanie o higienę psychiczną jest ważne, jednak teraz poszukuję metod na radzenie sobie z pierwszymi reakcjami organizmu na nerwowy moment. Jak szybko uspokoić oddech, nie dać się wyprowadzić z równowagi, uniknąć krępujących wypieków na policzkach i dekolcie?

Ktoś, coś? Odsyłajcie do poradników, podcastów, ale również do autorskich sposobów ☺️ Bardzo ładnie proszę!

Pasek wagi

Żeby polecić coś bardziej konkretnego zapytam w jakich sytuacjach występuje ten stres.  Czy stresuje cię spotkanie z konkretnymi ludźmi - są osoby toksyczne i one wywołują w nas niezdrowe reakcje. Są stresujące stanowiska pracy - to wynika z konieczności podejmowania szybkich i ważnych decyzji a konsekwencje są obciążone ryzykiem trudnym do przewidzenia. Niektórzy ludzie stresują w określonych sytuacjach - często za takie są uważane publiczne wystąpienia. Po prostu coś więcej o źródle stresu, bo w każdej w wymienionych wyżej sytuacji jest inna metoda na jego rozładowanie .

Annea, zwyczajnie wszystkiego zbyt dużo na raz. Podnosi mnie w sytuacjach, w których zazwyczaj lekko ruszyłaby mi żyłka i mogłam żyć dalej ;) A ten nawał wszystkiego sprawia, że gdy pojawia się stres głupieję i czuję się bezradna i przytłoczona.

W życiu prywatnym czeka mnie przeprowadzka i wykańczanie mieszkania - jeszcze nie wiem dokładnie kiedy, więc niemoc poczynienia konkretnych planów wkurza i stresuje. Miałam też szereg kontroli lekarskich po zeszłorocznym zabiegu chirurgicznym. Lęk czy wszystko goi się poprawnie oraz same wizyty też dołożyły kilka cegiełek. Brak możliwości częstych wizyt u rodziców, którzy wymagają wsparcia sprawiają, że mam wyrzuty sumienia i poczucie, że może jednak dałoby się wykrzesać z siebie jeszcze więcej. Ale kurcze, jakim kosztem?

A sytuacja w pracy to dopiero kosmos. Zmieniam stanowisko i po szeregu rozmów rekrutacyjnych dostałam w końcu skierowanie do medycyny pracy, a to kolejne badania. Nie dostałam jeszcze umowy do podpisania, a dopóki tego nie zrobię to zwyczajnie czuję się niepewnie. Nie wiem kiedy ruszą szkolenia, jak będą wyglądały i jak to się przełoży na same zadania. A dotychczasowa praca to szereg błędów systemowych oraz średnio uprzejme panie, które prędzej  udławią się uśmiechem, niż włożą więcej wysiłku w wypełnianie swoich obowiązków. I nie, to nie jest brak asertywności z mojej strony. Po prostu wychodzę z założenia, że nie będę kopać się z osłem po tyłku, zwyczajnie nie dam się sprowadzić do ich poziomu. Co nie zmienia faktu, że wrzeszcząca idiotka niestety wpływa na moje samopoczucie. Pretensje o popełnione błędy, zarówno słuszne, jak i obrywanie za niewinność to niestety też coraz częstszy problem.

Jak tak teraz o tym myślę, to jasno widzę, że powinnam bardziej zadbać o całokształt, bo to zwyczajnie życie mnie stresuje, a nie konkretny cuś.

Dziękuję za odzew! Rozejrzę się w proponowanych przez Was technikach. Mam nadzieję, że znajdę sposób na siebie.

Pasek wagi

czyli caloksztalt, ja mimo ze jestem z tych co lata stresu pokonaly bez pomocy lekow to w koncu siegnelo szczytu i zaczely sie dziwne reakcje organizmu, jakies jakby wylaczanie sie itd. Wystarszylam sie niezle i udalam do neurologa, tam po badaniach nie znalazl nic tylko stres i kilka miesiecy bralam antydepresanty, pomoglo, czuje sie lepiej. Teraz biore lekkie ziolowe uspokajajace - Persen bo na dlugo nie chcialam tych od lekarza - zaczely sie dziwne skutki uboczne.

I taki Persen faktycznie pomaga?

Co do preparatów ziołowych mam mieszane uczucia, bo żeby faktycznie coś dały trzeba je regularnie przyjmować przez dłuższy okres czasu, jednocześnie pamiętając o tym, że zalecane jest robienie przerw...

Pasek wagi

Jasne, ale i antydepresanty nie pomogly z pierwszym dniem. 

yoga i cwiczenia oddechu (pranayama) a najlepiej yoga polaczona z pranayama. 

Masz trudny okres,  który wynika z nieoczekiwanej kumulacji.  Czytając to co napisałaś przypomniałam  sobie bajkę o starym królu,  który musiał przekazać władzę jednemu z synów  by wyłonić przyszłego władcę, dlatego poddał ich próbie. Wezwał wszystkich, na środku placu położył wiązkę chrustu i powiedział, że koronę dostanie ten, który potrafi tą wiązkę złamać. Najwięksi i najsilniejsi z synów pierwsi rzucili się by wygrać koronę, jednak  żaden z nich nie miał tak dużo siły. Gdy tak stali zrezygnowani i smutni, przyszedł, jak to w bajkach bywa, najmłodszy syn, mały jeszcze i słaby, zaczął wyciągać z wiązki po patyku i łamać, aż w końcu na placu leżała połamana cała wiązka.

Całej wiązki problemów nie rozwiążesz za jednym razem, ale podchodząc do nich pojedynczo dasz radę.

Medytacja i techniki relaksacyjne są bardzo pomocne, jednak nie w każdym przypadku są na tyle skuteczne by zapewnić Ci spokój. Co innego nagły stres po którym sytuacja wraca do normy, a co innego stale nawarstwiające się problemy. Podam Ci przykład -  masz na drodze stłuczkę i doznajesz silnego stresu.Dopełniacie formalności, wszystko zostaje spisane i zakończone, a mimo to stres nadal się utrzymuje. Wtedy trzeba go rozładować możliwie szybko i skutecznie. Jeśli  masz stres w pracy bo coś się wydarzyło, sprawa ma pomyślny finał i wszystko wraca do normy, a Ty nadal nie możesz się uspokoić i zasnąć w nocy -w takim przypadku również techniki są bardzo wskazane. Natomiast nie można tak rozładować poczucia winy  z powodu niedostatecznej opieki nad rodzicami, niepewności związanej z przeprowadzką czy nowym stanowiskiem , z wrzeszczącą kobitą, bo ten stres będzie wracał gdy tylko pomyślisz o danej sprawie.

W takich przypadkach trzeba sobie to wszystko poukładać w głowie.  Przerobić każdą z tych rzeczy pojedynczo.

U Ciebie skumulowała się duża ilość niewiadomych - przeprowadzka, badania, szkolenie, umowa o pracę. Ludzie lubią mieć wszystko poukładane i pod kontrolą, tymczasem prawdziwe życie jest nieprzewidywalne. Nawet gdy wydaje Ci się, że masz wszystko zapięte na ostatni guzik, zawsze jakiś chochlik może nam namieszać. Jest nawet takie powiedzenie - jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga to opowiedz mu swoje plany. W takim przypadku trzeba "puścić" bo inaczej nie da się wytrzymać. Najtrudniejsza do opanowania jest bezsilność. Na bezsilność najlepszą radą jest przestać się siłować i pozwolić sprawom toczyć się swoim torem. Ja to nazywam pokorą wobec życia. 

Nie wiesz kiedy będzie przeprowadzka, to po co  się tym stresujesz? Czy to zmartwienie w czymś Ci pomoże? Zastanów się, czy bardziej  stresuje Cię niepewność, jak dasz sobie radę, czy niemożliwość kontrolowania sytuacji. Martwienie się jak dasz sobie radę jest bezcelowe, bo nie wiesz jeszcze z jakimi problemami się spotkasz. Najczęściej ludzie wymyślają sobie niestworzone historie, które nigdy się im nie przydarzą. Jeśli uważasz, że w ten sposób będziesz przygotowana na wszystko, to zapewniam Cię, że życie potrafi bardzo zaskakiwać.  Emocje budzą w nas zarówno wydarzenia realne jak i przeżywane w myślach, więc co się namartwisz  to Twoje ( i nikt Ci tego nie odbierze heh). A potem życie idzie swoją drogą i  nawet ułamek z tego się nie sprawdzi. Natomiast jeśli stresujesz się niemożliwością kontrolowania sytuacji to możesz się stresować do woli, bo to i tak niczego  nie zmieni :D

Na wrzeszczącą panią nie masz wpływu, ale masz wpływ na to, jak reagujesz na jej wrzask. Nie bierz jej wrzasku do siebie, bo ten wrzask świadczy o niej, nie o Tobie. Nawet gdy popełnisz błąd nadal należy Ci się szacunek jako człowiekowi. Jeśli ta kobieta tego nie rozumie to z nią jest problem, nie z Tobą. Krzyk najczęściej jest przejawem strachu i bezsilności, krzyczą osoby które sobie nie radzą z sytuacją.Gdy trudno Ci sobie z nią poradzić i tracisz poczucie bezpieczeństwa możesz się uciec do wizualizacji. Wyobraź sobie, że od tej agresywnej osoby dzieli Cię niewidzialna, pancerna szyba. Widzisz wszystko i słyszysz a mimo to jesteś poza jej zasięgiem, przez tą ochronę nic złego do Ciebie nie dotrze. Możesz też sobie wyobrazić, że jesteś w środku niewidzialnej, szklanej bańki, która zapewnia Ci bezpieczeństwo. Od tej bańki odbija się cudza złość, czy złe życzenia, a Ty jesteś otoczona z każdej strony, bezpieczna i nieosiągalna. W ten sposób możesz się w myślach przygotować zanim wejdziesz do jej pokoju,albo  gdy spodziewasz się jej przyjścia.

Poczucie winy wobec rodziców też musisz sobie przepracować. Sama jestem tak wychowana, że rodzicom należy się opieka i pomoc, więc rozumiem. Można  zrobić "rachunek sumienia" na ile ten przyjazd jest konieczny, a na ile to sprawienie im przyjemności i dodanie otuchy. Czasem można to uzyskać przez rozmowę telefoniczną, załatwienie im spraw przez internet, wysłaniem potrzebnego zakupu  na ich adres domowy. Wtedy wiedzą, że kochasz, myślisz i w razie faktycznej potrzeby   zjawisz się by im pomóc.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.