- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 lutego 2021, 08:54
Obrażenie się nie wiadomo o co, potem płacz, nie odzywanie się do tej osoby, wyjście do pracy trzaskając drzwiami a ta druga osoba zostaje ze ściskiem w żołądku nie wiedząc co zrobiła nie tak...
Tak zachowywała się całe życie moja mama wobec nas i dziś zrobiła taką akcję mojej 18-letniej siostrze. Ona biedna załamana bo wczoraj po raz 10 oblała prawko, ma doła totalnego a mama robi jej takie akcje. Siostra mówi że nie powiedziała nic takiego, że nawet nie wie o co chodzi. Jak usłyszałam o dzisiejszej sytuacji to też mnie ścisnęło, bo mama zawsze się tak wobec nas i ojca zachowywała.... Ja do tej pory się boję że mój chłop mi tak odwali chociaż jesteśmy 4 lata razem i on jest złotym człowiekiem. Jednak ja mam jakoś w głowie zakodowane że muszę być dobra, grzeczna, miła, nie zajść mu za skórę (wyniosłam to z domu, bo zawsze mama nas tak krótko trzymała, strzelała takie właśnie fochy i ja za wszelką cenę starałam się żeby ona nie była zła....)... Jak potłukłam talerz to od razu się zestresowałam że będzie krzyk, a mój M na takim lajcie do tego podszedł - że nic się nie stało, sprzątamy raz dwa trzy i nie było tematu... A ja... mam zakodowane w głowie że ktoś może na mnie być zły i bardzo tego nie chcę.
Siostra siedzi i płacze, a do powrotu mamy czyli do 17 będzie siedziała ze ściskiem w żołądku, bo mama jest zła, wyszła z płaczem i tak naprawdę nie wiadomo o co....
Kurczę nie sądzicie że to co robi nasza mama to trochę terror psychiczny ? Chcę poznać opinie osób z zewnątrz, niestety tak naprawdę z nikim nie możemy nawet o tym pogadać, bo mama będzie zła że ją obgadujemy to chociaż tu na forum się wyżalę...
4 lutego 2021, 10:26
Moja mama podobnie- wściekała się tak i krzyczała że panicznie się tego bałam...Albo chodziła skrzywiona... Czasem wiadomo było o co chodzi czasem nie...ale na ogół były to bzdury. Mój ojciec się z nią kłócił, po moim bracie chyba spływało a ja pół dzieciństwa spędziłam w strachu.
Za krzyki czasem nawet przepraszała(jak powód był ewidentny lub nie zawiniony) tłumacząc że ma stresy w pracy/albo nad sobą nie panuje. Ale oczywiście w pracy była miła , opanowana i uśmiechnięta(w szoku byłam jak ja tam widziałam). Ta stresująca praca to była szkoła....
Pamietam jak chodzę i się dopytuje dlaczego jest smutna, czy jest zła(bo fazy z wściekłym milczeniem też były). Jakbym to ja odpowiadała że jej samopoczucie.
Takze autorko dobrze cię rozumiem i współczuję. Jak widać dalej we mnie to siedzi. Zdecydowanie powinnaś to przerobić z terapeuta. Bo na razie to rzutuje na Twoje relacje z partnerem i pracodawcami( powodując niepotrzebny stres)ale jedli pojawią się dzieci to może i na nie mieć wpływ. Co też widzę po sobie(temperament mam mojej mamy i muszę się czasem hamować). Swoją drogą dopiero w relacji z córką widzę że w moim domu brakowało ciepła , przytulenia itd. Wydawało mi się że to co miałam w domu to był standard(bo zadbani byliśmy).
Na pocieszenie-sioszra się nie długo pewnie wyprowadzi(oby jak najszybciej) -mysle że to jedyne rozwiązanie... A generalnie to trzeba nabrać dystansu- ja już jako dorosła osoba , po takiej akcji spakowałam się wyszlam-w drzwiach mnie moja mam zatrzymywała i przepraszała. Teraz wie że nie pozwolę na siebie tonu podnosić o bzdury i się hamuje(bo chce kontaktu). Ale wiem że swojej matce potrafi odstawić takie akcje(mieszkają razem).
4 lutego 2021, 10:26
Tak, jest to przemoc psychiczna. Na zachowanie mamy nie macie wplywu, ale na swój stan psychiczny już tak. Wyniosłam z domu podobne zachowania i jedyne, co mi pomogło się z tym rozliczyć i normalnie żyć, to przepracowanie tego z psychoterapeutą. I takie rozwiązanie polecam wam obu.
Chyba tak zrobię, bo jak usłyszałam o tej sytuacji od siostry to od rana mnie trzęsie. Podobne podejście mam do pracodawców. Pracuję już 6 lat, nikt nigdy na mnie złego słowa nie powiedział, a ja codziennie idę ze ściskiem w żołądku do pracy że zrobiłam coś nie tak i szefostwo będzie na mnie złe! W weekend też myślę czy przypadkiem jakiegoś babola nie zrobiłam. A naprawdę w pracy mam spoko ludzi i nigdy nie było żadnej spiny
Miałam kiedyś takie same zachowania. Wszystko, co robiłam, było podyktowane tym, by uzyskać akceptację i zadowolenie innych. Jeśli zauważyłam u kogoś nawet jakiś grymas, to od razu szukałam winy u siebie.
I pocieszę cię - da się z tego wyjść.
Jeśli nie przeszkadza ci rozmowa w grupie, to sprawdź, czy w twojej miejscowości nie ma spotkań/mitingów dla osób DDA, DDD. Czasem nawet spotkanie się z ludźmi z podobnymi problemami, zauważenie, że nie jest się samym, bardzo pomaga.
Oprócz tego chodziłam też do psychoterapeuty. O dziwo, na NFZ. Dla mnie to było błogosławieństwo, kiedy mogłam się otwarcie przed kimś wygadać.
U mnie konieczne było też w pewnym momencie włączenie leków. Jako 20-latka byłam chodzącym kłębkiem nerwów.
Za rzadko moim zdaniem mówi się o tym, że rodzina dysfunkcyjna to nie tylko taka niepełna lub z problemem alkoholowym, ale też na pozór normalna, gdzie stosuje się przemoc psychiczną, szantaż emocjonalny. To wszystko zostawia taką samą traumę.
Trzymam kciuki!
4 lutego 2021, 10:44
No właśnie, my też byliśmy zadbani. Zawsze był obiad, wszyscy uważali nas za idealną rodzinę. Co niedzielę byliśmy gonieni do kościoła.
Ale alkohol też był. Tata miał ciągi, a jak nie miał ciągów to mama się pogniewała na niego z tydzień, godzili się, a potem piwkowali razem :) Piwkowali do takiego stanu że się przewracali i uprawiali seks na cały głos, więc sama nie wiem co było gorsze. Chyba wolałam jak tata sam miał ciągi, bo wtedy mama znajdowała w nas przyjaciół i go obgadywała, no i nie było obleśnych sytuacji w domu...
No ale dzieci zawsze miały czerwone paski, wygrywały konkursy, nauczyciele nas chwalili, rodzice z dumą o nas opowiadali... Wszyscy myśleli że jesteśmy super rodzinką :) Mieliśmy to szczęście że radziliśmy sobie w szkole, ale akurat to dzięki mamie bo ona z nami siedziała nad lekcjami, uczyła systematyczności i karciła za oceny niższe niż 5.
4 lutego 2021, 11:12
Myślę, że jest to przemoc psychiczna... i że twoja mama to bardzo toksyczna osoba.
4 lutego 2021, 11:25
Ja bym sie w ogóle odcięła od takiej matki i ignorowała jej ekstrawagancje i fochy. Ona potrzebuje terapii i wy, jako jej dzieci też.
4 lutego 2021, 12:00
mysle że twoja mama potrzebuje terapii... I może ona nie robi tego hmm specjalnie może jest nieswiadoma waszych odczuć. Myślę że powinnaś te sytuację opisać jakiemuś psychologowi on by może was nanierowal jak rozmawiać z matką (w sensie jak do niej dotrzeć że potrzebuje pomocy)...
4 lutego 2021, 12:27
Troche terror? Dla mnie to jest idealny przyklad przemocy psychicznej i toksycznego zachowania, co chociazby widac po tym jak Ci to siedzi na psychice. A nie da sie siostry wyciagnac z tego bagna i odciac od matki?
4 lutego 2021, 12:31
A może jeszcze zapytaj mamę o co poszło, i wysłuchaj mamy wersji
4 lutego 2021, 12:46
Toksyczna matka. Manipulantka. Na przemian fochy, krzyki, płacze i robienie z siebie ofiary. Moja wymuszała tym wszystko. Od drobnych rzeczy, po wybór szkół i rezygnacje z pracy. Kiedy nie działało niszczyla związki i przyjaznie. Ostatni "występ" miała na moim weselu. Szczerze jej nie szanuję. Twoja siostra jest młoda. Trzeba jej uswiadomic, ze matkę trzeba ignorowac i, ze moze bez jej aprobaty fantastycznie zyc:)