Temat: prosze o ocene syt

Cześć, chciałabym żebyście oceniły pewną sytuację. Mieszkam od jakiegoś pół roku z chłopakiem w jego mieszkaniu. Ogółem jeśli chodzi o opłaty tj.czynsz, energia,zakupy do domu, jedzenie składamy się po połowie. On płaci ratę kredytu za mieszkanie no i całe wyposażenie jest jego, ja przyszłam na gotowe. Ja lubię jak jest czysto, ale nie przesadzam, sprzątam tak porządnie raz w tygodniu, a w międzyczasie jakieś tam drobne rzeczy ogarniam jak coś mocno się pobrudzi. Jestem taka, że nie lubię odkładać rzeczy do zrobienia - jak jest pranie to cyk je wstawiam, wypierze się to raz-dwa rozwieszam i tyle. On też czasem to robi, tylko raczej rzadziej niż ja. Ja jestem odpowiedzialna za gotowanie - co dwa dni robię pudełka, żebyśmy mieli gotowe jedzenie do pracy. Staram się urozmaicać,robię jakieś fit-ciasta, puddingi, obiady staram się urozmaicać, robię całe jedzenie od śniadania po kolację. Zajmuje mi to ok. 2 h co dwa dni. Ogółem nie robiłabym z tego problemu, ale odnoszę wrażenie że ja robię większość rzeczy. On czasem odkurzy, zrobi pranie no i skosi działkę (4ary). Śmieci segregowane wynoszę i rozdzielam ja, on wynosi te zwykłe, zmieszane. Ja sprzątam raz w tygodniu całe mieszkanie tj. cała łazienka(kabina,kibelek,umywalka, no wszystko na błysk), odkurzanie (czasem on), mycie podłóg, mycie klatki schodowej, wycieranie kurzy, mycie luster, staram się zawsze zaścielić łóżko itp. Nie jest to dla mnie wielki problem, ale zaczyna drażnić mnie że robię jakieś 80%. No i ostatnio z całego dnia zostawił nieumyte pojemniki po jedzeniu. Byłam padnięta, bo siedzę w robocie po 10 godzin łącznie z sobotami i pękłam. Rozpłakałam sie i mu powiedziałam, co mnie boli. No ale on uważa że robi tyle co ja i raz czy dwa zdarzyło mu się tego nie umyć. No ok, trzy dni miał focha, przeszło mu i ogółem zaczął po sobie ogarniać. No ale wczoraj sytuacja - zaścielił łóżko, ale tylko swoje (mamy dwie kołdry). Ja wstaję szybciej więc nie chcę go budzić i zostawiłam rozwalone, ale on ścieląc swoje moje zostawił. Mam ochotę też robić wszystko tylko dla siebie - jedzenie, pranie i sprzątać ogółem tylko to co moje. Ogranicza mnie to, że wiem że mieszkam tak naprawdę za free u niego, płacę tylko za siebie no i czuję się trochę zobowiązana żeby sprzątać i gotować w zamian za to, że tam mieszkam. Co myślicie o całej sytuacji?
Pasek wagi

agazur57 napisał(a):

Belka21 napisał(a):

april_93 napisał(a):

to moze.zacznij sie.dokladac do.czynszu.I.oplat?

No przecież napisałam że czynsz, woda, prąd, jedzenie, wszystko oprócz kredytu jest na pół 

Ale mieszkanie jest jego- to znaczy, że on płaci za siebie? Czyli płacisz + kupujesz jedzenie. Faceci s a wygodni jak się dziewczyna da wykorzystać, to ja wykorzystują. Pomyśl sobie, że jakby były dzieci, to będziesz mieć jeszcze więcej. Dodatkowo zawiesisz prace na kołek na jakiś czas i będziesz od niego zależna. A gość lubi sie fochować, co tez nie wróży nic dobrego. Nie gotuj, nie sprzątaj- zrób dla siebie, a jak sie zapyta, to powiedż, że zrobiłaś dietetyczny obiad dla siebie i nie chcesz go tym karmić :)

Nie zrozumiałaś. On płaci za swój kredyt a kosztami życia dzieła się po połowie. Więc skąd wzięłaś to, że ona kupuje jedzenie? 

LinuxS napisał(a):

Ludzie maja rozne standardy i potrzeby. Generalnie obowiazki powinny byc podzielone, o ile tyle samo pracujecie. Niezaleznie od tego kto kupil mieszkanie i splaca kredyt (jak sie rozstaniecie to on bedzie mial mieszkanie a Ty nie). Co do rachunkow, to logiczne, ze na pol. Jesli chodzi o same obowiazki: oczywiscie na pol, przy czym wlasnie... trzeba ustalic co wchodzi w zakres koniecznych, a co jest czyims wymyslem. Ja nie potrzebuje pudelek, nie lubie spedzac czasu w kuchni, nie wymagam wyszukanych deserow, wiec jeslimoj maz spelnialby sie w kuchni spedzajac tam dlugoe godziny, ktore sa dla mnie totalna strata czasu, a mnie przypadaloby sprzatanie lazienki x2 plus odkurzanie codziennie (bo on uwazalby, ze to takie minimum, a ponoewaz gotuje to moja rola jest zadbac o inne ?konieczne? zadania) to bym sie wymiksowala. Mam nadzieje, ze rozumiesz co probuje przekazac. Narzucialas standardy jakie Tobie pasuja, ale czy to sa normalne standardy czy Twoje ? Nie mowie, ze masz skakac kolo faceta i robic wszystko, jesli on sie leni i nie poczuwa, ale zrobcie liste koniecznych i tych dodatkowych. Moze sie okazac, ze macie rozbiezne oczekiwania. Ja sciele lozko, moj maz tez, ale jest wiele osob ktore tego nie robia i zyja. Mi by nie pasowalo, ale czy mam prawo wymagac, bo ja uwazam, ze tak trzeba? 

Dokładnie. Podpisuje się pod tym. Ja nie ścielę łóżka, mąż też nie. Nie czuję takiej potrzeby. Nie myje też codziennie podłóg. Mam w kuchni czarne meble na wysoki połysk, myje je z raz w tygodniu. Wycierania jednak wymagałaby częściej, ale nie mam na to czasu. Gdyby mąż robił to codziennie, bo tak mu estetyka nakazuje, a ja przez to byłabym zobowiązana do robienia innych rzeczy, to pewnie mielibyśmy wiele powodów do kłótni.

Belka21 napisał(a):

emkay napisał(a):Belka21 napisał(a):No jesteśmy razem, ja się staram żeby było wszystko posprzątane itp. On np. łazienki nigdy nie sprzątał odkąd mieszkamy razem...Mój ex też nigdy nie posprzątał łazienki. Wielkie walki o to były, bo za każdym razem, jak czyściłam jego szczochy z płytek przy kiblu, to zbierało mi się na wymioty i na płacz. On uważał, że wymyślam i to nie jego (ciekawe czyje, bo ja sikam na siedząco). Nie wziął do ręki szczotki do kibla. No i wielce umęczony był sprzątaniem kuchni, które polegało na przetarciu blatów i umyciu kuchenki. Podłogi też nigdy nie umył. Czasami poodkurzal tak na odwal się, co też wypominał mi przy każdej okazji. A jak chciałam mieć czysto, to musiałam odkurzyć jeszcze raz. Nie gotował. Za to chętnie przywoził od mamusi tłuste żarcie,same mięcha, a wiedział, że ja nie lubię takiego jedzenia. Niestety uważam, że takie kwestie trzeba ustalić na samym początku, bo potem ciężko cokolwiek zmienić. No i teraz już bym się nie zgodziła na bycie sprzątaczka, praczką i kucharką. Nie umiesz umyć po sobie kibla, to zapłać komuś, kto zrobi to za Ciebie. Wspaniale mi się mieszka w pojedynkę. Ty pogadaj z facetem. Im wcześniej, tym lepiej. Jeśli jesteście parą i mieszkacie tam razem, to oboje powinniście się starać. No chyba, że jesteście współlokatorami tylko, a Ty mu płacisz za mieszkanie w ten sposób. Wtedy jednak wolałabym płacić normalnie za czynsz i mieć to wszystko z bańki... No generalnie właśnie też tak mam. Kibel jest po tygodniu żółty na brzegach no i mnie to strasznie drażni że mamy syf w łazience, zakładam rękawice i lecę... Nie jestem aż tak brzydliwa, że chce mi się wymiotować, ale też nie należy to do miłych obowiązków.. On się nigdy za to nie weźmie, a ja nie moge na to patrzeć.. Z tym odkurzaniem identycznie. 

No to mu pokaż jak ten kibel i płytki wyglądają, powiedz, że nie będziesz tego czyścić, że swoje szczochy niech sprząta sam. Mój mąż robi siku na siedząco od kiedy zobaczył, co muszę sprzątać po jego męskim sikaniu. 

PowrozeJarmuzem napisał(a):

Belka21 napisał(a): PowrozeJarmuzem napisał(a): Belka21 napisał(a): emkay napisał(a):Belka21 napisał(a):No jesteśmy razem, ja się staram żeby było wszystko posprzątane itp. On np. łazienki nigdy nie sprzątał odkąd mieszkamy razem...Mój ex też nigdy nie posprzątał łazienki. Wielkie walki o to były, bo za każdym razem, jak czyściłam jego szczochy z płytek przy kiblu, to zbierało mi się na wymioty i na płacz. On uważał, że wymyślam i to nie jego (ciekawe czyje, bo ja sikam na siedząco). Nie wziął do ręki szczotki do kibla. No i wielce umęczony był sprzątaniem kuchni, które polegało na przetarciu blatów i umyciu kuchenki. Podłogi też nigdy nie umył. Czasami poodkurzal tak na odwal się, co też wypominał mi przy każdej okazji. A jak chciałam mieć czysto, to musiałam odkurzyć jeszcze raz. Nie gotował. Za to chętnie przywoził od mamusi tłuste żarcie,same mięcha, a wiedział, że ja nie lubię takiego jedzenia. Niestety uważam, że takie kwestie trzeba ustalić na samym początku, bo potem ciężko cokolwiek zmienić. No i teraz już bym się nie zgodziła na bycie sprzątaczka, praczką i kucharką. Nie umiesz umyć po sobie kibla, to zapłać komuś, kto zrobi to za Ciebie. Wspaniale mi się mieszka w pojedynkę. Ty pogadaj z facetem. Im wcześniej, tym lepiej. Jeśli jesteście parą i mieszkacie tam razem, to oboje powinniście się starać. No chyba, że jesteście współlokatorami tylko, a Ty mu płacisz za mieszkanie w ten sposób. Wtedy jednak wolałabym płacić normalnie za czynsz i mieć to wszystko z bańki... No generalnie właśnie też tak mam. Kibel jest po tygodniu żółty na brzegach no i mnie to strasznie drażni że mamy syf w łazience, zakładam rękawice i lecę... Nie jestem aż tak brzydliwa, że chce mi się wymiotować, ale też nie należy to do miłych obowiązków.. On się nigdy za to nie weźmie, a ja nie moge na to patrzeć.. Z tym odkurzaniem identycznie.  Zastanowiłabym się, czy partner nie ma problemów z prostatą albo alkoholem, bo nietrafianie do kibla to się zdarza mojemu choremu ojcu, lat 77. Serio to taki powszechny problem? Nooo u nas ten kibel jest strasznie nisko, a S. jest wysoki.  Mój mąż ma 190+ centymetrów wzrostu, mieszkamy razem 15 lat, łazienkę zawsze sprzątam ja (za to nie tykam odkurzacza ani ścierki do kurzu) i przysięgam, problem z zalanym sedesem był tylko w czasie wizyty mojego chorego taty. Mnie okropnie razi takie niechlujstwo, nie wiem, jakie facet musiałby mieć zalety, żebym zignorowała brak umiejętności nabywanych w przedszkolu. 

Przy sikaniu na stojąco mocz odbija się od kibla i chlapie. Zawsze. Jak nie widzisz/nie wierzysz, to kup specjalny płyn, który pokaże Ci, gdzie jest moczem nachlapane. Będziesz zaskoczona. 

Szczochy na kafelkach wokół kibla to już nie jest mój problem, bo kopnęłam to zero w tyłek. ;) Nie z powodu sików wprawdzie, ale z kolejnym kandydatem kto wie? Na pewno otworzyły mi się oczy i podniosły wymagania. 😄

Belka21 napisał(a):

No jesteśmy razem, ja się staram żeby było wszystko posprzątane itp. On np. łazienki nigdy nie sprzątał odkąd mieszkamy razem...
i to jest problem? 

Pasek wagi

Belka21 napisał(a):

PowrozeJarmuzem napisał(a): Belka21 napisał(a): emkay napisał(a):Belka21 napisał(a):No jesteśmy razem, ja się staram żeby było wszystko posprzątane itp. On np. łazienki nigdy nie sprzątał odkąd mieszkamy razem...Mój ex też nigdy nie posprzątał łazienki. Wielkie walki o to były, bo za każdym razem, jak czyściłam jego szczochy z płytek przy kiblu, to zbierało mi się na wymioty i na płacz. On uważał, że wymyślam i to nie jego (ciekawe czyje, bo ja sikam na siedząco). Nie wziął do ręki szczotki do kibla. No i wielce umęczony był sprzątaniem kuchni, które polegało na przetarciu blatów i umyciu kuchenki. Podłogi też nigdy nie umył. Czasami poodkurzal tak na odwal się, co też wypominał mi przy każdej okazji. A jak chciałam mieć czysto, to musiałam odkurzyć jeszcze raz. Nie gotował. Za to chętnie przywoził od mamusi tłuste żarcie,same mięcha, a wiedział, że ja nie lubię takiego jedzenia. Niestety uważam, że takie kwestie trzeba ustalić na samym początku, bo potem ciężko cokolwiek zmienić. No i teraz już bym się nie zgodziła na bycie sprzątaczka, praczką i kucharką. Nie umiesz umyć po sobie kibla, to zapłać komuś, kto zrobi to za Ciebie. Wspaniale mi się mieszka w pojedynkę. Ty pogadaj z facetem. Im wcześniej, tym lepiej. Jeśli jesteście parą i mieszkacie tam razem, to oboje powinniście się starać. No chyba, że jesteście współlokatorami tylko, a Ty mu płacisz za mieszkanie w ten sposób. Wtedy jednak wolałabym płacić normalnie za czynsz i mieć to wszystko z bańki... No generalnie właśnie też tak mam. Kibel jest po tygodniu żółty na brzegach no i mnie to strasznie drażni że mamy syf w łazience, zakładam rękawice i lecę... Nie jestem aż tak brzydliwa, że chce mi się wymiotować, ale też nie należy to do miłych obowiązków.. On się nigdy za to nie weźmie, a ja nie moge na to patrzeć.. Z tym odkurzaniem identycznie.  Zastanowiłabym się, czy partner nie ma problemów z prostatą albo alkoholem, bo nietrafianie do kibla to się zdarza mojemu choremu ojcu, lat 77. Serio to taki powszechny problem? Nooo u nas ten kibel jest strasznie nisko, a S. jest wysoki. 

 to niech sika na siedząco, mnóstwo facetów tak robi

Belka21 napisał(a):

Cześć, chciałabym żebyście oceniły pewną sytuację. Mieszkam od jakiegoś pół roku z chłopakiem w jego mieszkaniu. Ogółem jeśli chodzi o opłaty tj.czynsz, energia,zakupy do domu, jedzenie składamy się po połowie. On płaci ratę kredytu za mieszkanie no i całe wyposażenie jest jego, ja przyszłam na gotowe. Ja lubię jak jest czysto, ale nie przesadzam, sprzątam tak porządnie raz w tygodniu, a w międzyczasie jakieś tam drobne rzeczy ogarniam jak coś mocno się pobrudzi. Jestem taka, że nie lubię odkładać rzeczy do zrobienia - jak jest pranie to cyk je wstawiam, wypierze się to raz-dwa rozwieszam i tyle. On też czasem to robi, tylko raczej rzadziej niż ja. Ja jestem odpowiedzialna za gotowanie - co dwa dni robię pudełka, żebyśmy mieli gotowe jedzenie do pracy. Staram się urozmaicać,robię jakieś fit-ciasta, puddingi, obiady staram się urozmaicać, robię całe jedzenie od śniadania po kolację. Zajmuje mi to ok. 2 h co dwa dni. Ogółem nie robiłabym z tego problemu, ale odnoszę wrażenie że ja robię większość rzeczy. On czasem odkurzy, zrobi pranie no i skosi działkę (4ary). Śmieci segregowane wynoszę i rozdzielam ja, on wynosi te zwykłe, zmieszane. Ja sprzątam raz w tygodniu całe mieszkanie tj. cała łazienka(kabina,kibelek,umywalka, no wszystko na błysk), odkurzanie (czasem on), mycie podłóg, mycie klatki schodowej, wycieranie kurzy, mycie luster, staram się zawsze zaścielić łóżko itp. Nie jest to dla mnie wielki problem, ale zaczyna drażnić mnie że robię jakieś 80%. No i ostatnio z całego dnia zostawił nieumyte pojemniki po jedzeniu. Byłam padnięta, bo siedzę w robocie po 10 godzin łącznie z sobotami i pękłam. Rozpłakałam sie i mu powiedziałam, co mnie boli. No ale on uważa że robi tyle co ja i raz czy dwa zdarzyło mu się tego nie umyć. No ok, trzy dni miał focha, przeszło mu i ogółem zaczął po sobie ogarniać. No ale wczoraj sytuacja - zaścielił łóżko, ale tylko swoje (mamy dwie kołdry). Ja wstaję szybciej więc nie chcę go budzić i zostawiłam rozwalone, ale on ścieląc swoje moje zostawił. Mam ochotę też robić wszystko tylko dla siebie - jedzenie, pranie i sprzątać ogółem tylko to co moje. Ogranicza mnie to, że wiem że mieszkam tak naprawdę za free u niego, płacę tylko za siebie no i czuję się trochę zobowiązana żeby sprzątać i gotować w zamian za to, że tam mieszkam. Co myślicie o całej sytuacji?

przesadzasz. Za dużo na siebie bierzesz, a potem narzekasz. Te pojemniki mogły być umyte następnego dnia, a ty mogłaś to olać i iść się zrelaksować lub położyć.  Moim zdaniem- dramatyzujesz.

agazur57 napisał(a):

Belka21 napisał(a): april_93 napisał(a):to moze.zacznij sie.dokladac do.czynszu.I.oplat? No przecież napisałam że czynsz, woda, prąd, jedzenie, wszystko oprócz kredytu jest na pół  Ale mieszkanie jest jego- to znaczy, że on płaci za siebie? Czyli płacisz + kupujesz jedzenie. Faceci s a wygodni jak się dziewczyna da wykorzystać, to ja wykorzystują. Pomyśl sobie, że jakby były dzieci, to będziesz mieć jeszcze więcej. Dodatkowo zawiesisz prace na kołek na jakiś czas i będziesz od niego zależna. A gość lubi sie fochować, co tez nie wróży nic dobrego. Nie gotuj, nie sprzątaj- zrób dla siebie, a jak sie zapyta, to powiedż, że zrobiłaś dietetyczny obiad dla siebie i nie chcesz go tym karmić :)

Popieram, uciekaj jak widzisz, ze facet sie foszy, jedna z najgorszych wad. 

pomijam fakt nierownego podzialu obowiazkow bo juz zostalo wiele napisane. 

napisze tylko ze czepianie sie o raz nieumyte pojemniki to przesada. Rozumiem jakby bylo to nagminne ale to byl raz. Moglas przy gotowaniu powiedziec ze potrzebujesz tych pojemnikow niech umyje. 

poza tym macie chyba inne standardy. Ty chcesz miec wszystko na blysk, jemu chyba az tak na tym nie zalezy. Ty dostalas szalu jak zobaczylas cos brudnego w zlewie, a on nie mialby problemu umuc je pol godziny pozniej.

ale z tym czepianiem sie o jedzenie to znowu on przesadzil. Moze zostaw mu gotowanie a ty sprzataj? Wiem ze obiecalas no ale jak mu nie smakuje to moze sam ma lepsze pomysly. A ty posprzatasz po zwojemu i gitara

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.