- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 marca 2020, 05:05
Hej dziewczyny! Mam dziś bezsenną noc i postanowiłam podzielić się z wami tym co mnie dziś spotkało.
Mam 27 letniego brata, który spodziewa się dziecka. Ze swoją narzeczoną są razem ponad rok i wiem, że ona nie do końca mu odpowiada.
Muszę tutaj dodać, że mam z bratem bardzo oziębłe kontakty. Od dziecka mi dokuczał i im byłam starsza tym bardziej go nie lubiłam.
Ma bardzo wybuchowy charakter, jest powierzchowny, często agresywny w swoim zachowaniu i kompletnie nie potrafi rozmawiać.
Wiele razy gdy chciałam złapać z nim dobry kontakt to on zachowywał się wobec mnie chamsko i niesprawiedliwie. Dlatego od jakiś 3 lat rozmawiam z nim tylko wtedy gdy muszę to zrobić.
Gdyby nie to, że mieszkamy w jednym mieszkaniu (każdy ma osobne wejścia) to omijałabym go szerokim łukiem. Brat po rozstaniu ze swoją EX wprowadził się do rodziców i obecnie mieszkają razem z jego teraźniejszą ciężarną narzeczoną. Przyznam szczerze, że mi to jest cholernie nie na rękę. Dopóki się nie pojawili był względny spokój. Ja mieszkałam z swoim narzeczonym, rodzice obok i było znośnie.
"Znośnie" - dlatego, że moja matka jest totalną despotką i raz na jakiś czas odwalała jakąś grubą akcję. Na szczęście ja jestem bardzo ugodowa i do jej jazd podchodziłam z humorem, więc było to totalnie nieszkodliwe. Wyobraźcie sobie co musi się dziać gdy w jednym mieszkaniu mieszka mój wybuchowy brat vs babka po 50-tce z dzikimi jazdami. Taką mam najbliższą rodzinkę, na szczęście reszta jest spokojna i opanowana.
Od kiedy nowa synowa pojawiła się w domu to są ciągłe awantury. Nie jestem w temacie, ale słyszę krzyki. Jakieś narzekanie, trzaskanie drzwiami itp. Nauczyłam się, żeby trzymać się od tego z daleka. Jednak mimowolnie jestem wciągana w te ich domowe bitwy.
Uświadomiłam sobie dziś, że brat chodzi wnerwiony po tych sprzeczkach i po prostu wyżywa się na mnie.
Sytuacja jest o tyle porąbana, że sam mnie zaczepia, żeby się na mnie wyżyć XD
Na początku myślałam, że może chce porozmawiać czy coś.. Jednak po pewnej sytuacji gdy chciałam z nim pogadać, a on po prostu wjechał na mnie bez powodu i nie dało się z nim słowa zamienić... Totalnie oniemiałam. Jest dla mnie chamski i tak jakby chce pokazać, że on tu rządzi.
Opiszę teraz dwie sytuacje, żeby pokazać wam jak to wygląda.
Sytuacja #1 z przed trzech dni.
Mamy w domu osobne wejścia, ale brama wjazdowa jest jedna. Zamykam ją ponieważ mam adoptowane zwierzęta, które jeszcze nie ogarniają gdzie jest nasz teren. Mogą wyjść za posesję na ulicę i wtedy wiadomo, że jest to niebezpieczne.
Brat wyjeżdża rano do pracy i nigdy nie zamyka bramy. Za każdym razem ja muszę to za niego robić. Totalnie się tym nie przejmuje, pomimo tego że zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji. Któregoś dnia znowu zamykam bramę, gdy nagle on wybiega z domu i zaczyna na mnie drzeć japę, że MAM NIE ZAMYKAĆ TEJ BRAMY BO ON WYJEŻDŻA! Po czym wyjechał i nie wysiadł, żeby ją zamknąć... Jeszcze jak wrócił i akurat przechodziłam obok niego to powiedział mi, że JAK PIES BĘDZIE SZCZEKAŁ TO NIE BĘDZIE TU ZAMKNIĘTY! (tu chodziło tym razem o kojec dla psa, przy którym on akurat stał i coś sobie robił).
Sytuacja #2 Z dziś.
Wywaliliśmy akurat starą kanapkę. Postawiliśmy ją na wspólnym terenie w miejscu gdzie nikt nie parkuje, nic tam nie stoi itp. Ogólnie nikomu tam nie przeszkadzała, no może po za aspektem wizualnym.
Brat dwie godziny po tym jak tą kanapę wystawiliśmy, przytargał nam ją pod nasze okno.. Bez żadnego słowa, smsa czy czegokolwiek. Dodam tylko, że było to niesprawiedliwe i wjechała mocno hipokryzja. Bardzo często on zwozi jakiś złom, części czy drewno i stawia to gdzie mu się tylko podoba. Nawet w miejscach, które potencjalnie nam nie pasują, bo np tam parkujemy samochód.
Jego rozkazujący ton i wieczne krzyczenie to norma. Sama uważam, że jest nieprzewidywalny bo czasami wyjedzie z jakąś totalną abstrakcją.
Typu rok temu zaprosił całą rodzinę na przyjęcie (całą oprócz mnie i mojego). Po czym po jakiś 5 godzinach wbił do nas powiedzieć, że jak chcemy to możemy jednak przyjść XD.
Moje pytanie do was, jak z tym elementem postępować i co robić? Coraz trudniej jest mi gryźć się w język. Nie wygarnęłam mu nic do tej pory, ponieważ on jest osobą z którą nie da się rozmawiać. Od razu krzyczy, rzuca się, wyzywa, robi jakieś absurdalne wyrzuty typu: chociaż byście wzieli się za posprzątanie samochodu. Z rodzicami jest podobnie więc nawet nie chcę z nimi o tym gadac, bo to prawie ten sam typ osobowości.
Chętnie dowiem się co zrobiłybyście na moim miejscu.
+ Jbc to my wyprowadzamy się za jakieś 4 lata najpóźniej. Kupiliśmy już działkę i zaczynamy się budować, oni o tym nie wiedzą. Nie chcemy mówić, ponieważ potem nasze mieszkanie planujemy wynajmować. Oprócz mieszkania należy do nas pół podwórka i mała działka zieleni przed domem.
29 marca 2020, 06:46
Bo ty masz osobne mieszkanie, o on z rodzicami siedzi. Pewnie z tad jazdy. Tylko wyprowadzka
Edytowany przez barbirara 29 marca 2020, 06:46
29 marca 2020, 07:18
kojarzę Twoje wpisy na temat sytuacji rodzinnej. Współczuje, ale raczej rodziny nie zmienisz, możesz się jedynie odciąć i wyprowadzić. Wiec zostaje tylko kwestia czy 4 lata jeszcze się będziesz męczyć czy wyprowadzisz się stamtąd na wynajem kosztem dłuższego czasu budowy domu.
29 marca 2020, 07:43
Bratu nie wyszło, wrócił do rodziców, spodziewa się dziecka z kobietą której nie kocha - i czai się na twoją część mieszkania :)
Jak nie masz mozliwości wyprowadzki - unikaj go... nieststy musisz za nim zamykać bramę (lub kupcie utomat do tego, lub wydziel zwierzętom inne miejsce do wybiegu np. za domem). Przy jego komentarzachco do czesci wspólnych (jak ta kanapa) o wszystkim donoś rodzicom i ich się pytaj - to w końcu ich teren. Zupełnie pomijaj przy tym brata.
29 marca 2020, 08:28
Co to za chora umyskowo desperatka chce z takim potworem byc?
Ja bym zadzwonila na policje w czasie ich awantur i nagadala "duzo" zeby zalozyli niebieska karte.
Na jego zaczepki odpowiadalbym wrzaskiem "spier... taki i owaki.". Odwracala sie i odchodzila. Robilabym mu takie same zlosliwosci.
On chce was wykurzyc, bo chce wasze mieszkanie.
29 marca 2020, 08:58
jak Ty chcesz toto wynajmować komuś to już teraz ogarnij drugi wjazd. bo nikt Ci takich warunków nie wytrzyma, a już widać, że obce osoby to w ogóle będą miały ostrą jazdę z całą Twoją rodziną. poza tym pilnuj psów, nie wypuszczaj ich samopas tylko wychodź z nimi.
29 marca 2020, 09:00
A jak to się stało że Wy macie samodzielne mieszkanie na terenie rodziców a on nie?
29 marca 2020, 09:01
Tak jak powiedziała Ravvioli omijaj go we wszelkich rozmowach dotyczących miejsca zamieszkania bo wbrew temu co mu się wydaje - nie jest u siebie i możesz śmiało mu to powiedzieć. Nie zniżała bym się do jego poziomu agresją i przekleństwami. A dla psów najlepiej wydziel miejsce do biegania by nie miały możliwości opuszczenia podwórka. I traktuj go jak powietrze, bo nie jest wart jakiekolwiek uwagi.
29 marca 2020, 09:09
Nie wiem, obcej osobie bym odpowiada w podobnie paskudnym tonie co jej własny, że przykro mi, że mu w życiu nie wyszło, że musiał wrócić do rodziców, że zaliczył wpadkę, że niebma żadnej alternatywy, że sobie nie radzi, że nie potrafi się dogadać z własną matką i matką swojego dziecka na dokładkę, nie radzi sobie emocjonalnie i tak dalej i tak dalej, ale nie musi się na mnie wyzywać. Prędzej, czy później każdy się złamie i odczepi od Ciebie, bo ile można tego wysłuchiwać (zastrzeżenie, że nie wdajesz się z nim w kłótnię, tylko metodą zdartej płyty powtarzasz, że przykro Ci, że coś tam, ale nie musi się wyżywać). Z bratem sobie nie wyobrażam tak rozmawiać, ale mój na szczęście jest normalny, nie wiem co bym zrobiła gdybyśmy praktycznie nie mieli żadnych cieplejszych relacji.
29 marca 2020, 09:16
Współczuje... Skoro to twoja własność to czy nie możecie już komuś wynająć tego mieszkania ? A sami wynająć coś zdała od rodziny, tak żebyście pieniądzmi z wynajmu pokrywali swoje nowe mieszkanie i żebyście się mogli spokojnie budować.
Rodziny nie zmienisz pozostaje się dystansować albo wyprowadzić.
Współczuje tej dziewczynie, ja bym wolała chyba sama dziecko wychowywać niż żyć z takim despotą i teściową...