Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 sierpnia 2018 , Komentarze (37)

Powolutku zbliża się koniec wakacji co mnie jakość specjalnie nie cieszy ponieważ zanim ogarnę szkoły synów to minie wrzesień. Starszy idzie do liceum no i zaczną się dojazdy około 40 minut autobusem, ale taką sobie wybrał. Trzeba zorganizować dla obu angielski i jeszcze coś dodatkowego, może niemiecki.... Jednak teraz chłopcy cieszą się ostatnimi chwilami wolności :) Ją przerabiam moje działkowe plony: czeka mnie jeszcze ostatnia skrzynka fasolki szparagowej, wczoraj z dwóch skrzynek pomidorów zrobiłam przecież (pychota) i przerobiłam trochę buraków ponieważ już sąsiad mówił, że inni oglądają i komentują, że takie duże wiec po co kusić los. Średnio jeden burak ważył 1,5 kg - są oczywiście też małe, ale tych jeszcze nie wyrywałam.  Poniewaz mam jeszcze do jutra szwy pod okiem odpuściłam aktywność fizyczną za wyjątkiem jazdy na rowerze. Ale i tak jestem z siebie dumna ponieważ:

1. Jem śniadanie

2. Jem regularnie i piec posiłków

3. Nie jem smażonych potraw

4. Przeprosiłam się z wodą.

Efektem jest spadek o 2 kg. Brawo ja!!!

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam dobrego dnia.

19 sierpnia 2018 , Komentarze (31)

A ja trwam w swoim postanowieniu, że będę lepiej jeść, ruszać się i zmieniać na lepsze. W końcu mam być lepszą wersją obecnej siebie. W mojej diecie zmiany czyli pięć posiłków, śniadanie, wodą i trochę ruchu (środa i czwartek był rower), gości więcej warzyw i owoców. Staram się wykorzystywać dary mojej działki. Fasolę, która obrodzila na maxa, trochę jej pomroziłam, zrobiłam słoiki fasolki w sosie pomidorowym. Zebrałam czosnek i cebulkę, ale tu szału nie było- cebula bardzo ładnie się zapowiadała, ale główki są raczej średnie. Ogórki się kończą, za to mam mnóstwo pomidorów!!!! Sąsiedzi i znajomi też się cieszą naszymi plonami bo przecież nie jesteśmy w stanie go przejeść czy przerobić. Ładnie zakwitły mi cynie i astry i to bardzo mnie cieszy. W przyszłym tygodniu muszę wyrwać duże buraki, ale na razie nie mogę nic zrobić bo mam założone szwy pod okiem. Jeszcze zapomniałam o jabłkach: soczystych, chrupiących i słodkich, które zbieram i przerabiam. Mam wrażenie, że jesień szybko przyjdzie na działkę:) Jestem z siebie zadowolona, bo udaje mi się nie podjadać, nie sięgać po slodycze i jeść regularnie. Oby tego zapału mi starczyło wszak do końca miesiąca chciałabym zobaczyć 7 z przodu... Pozdrawiam i życzę dobrej niedzieli. 

16 sierpnia 2018 , Komentarze (16)

za wsparcie, za to, że jesteście.... Wczoraj trzymałam dietę: zjadłam śniadanko i regularnie zjadłam pozostałe posiłki, wypiłam trochę wody i pojechałam na rower. Zrobiłam niedużo bo 20 km ale było bardzo przyjemnie (wybraliśmy taką leśna droge) choć dosyć tłoczno. Kiedy wracaliśmy do domu przejeżdżaliśmy obok nowej lodzialni, a jako że moje młodsze dziecko jest lodożercą zatrzymaliśmy się i kupiłam dla niego i męża. Ja nie skorzystałam, choć bardzo apetycznie wygladaly. Brawo Ja! Tym bardziej, że uwielbiam lody. Po południu przyjechała koleżanka i przywiozła sernik na zimno no i tu poległam - zjadłam taki malutki paseczek dosłownie 1 cm na 6 cm. Asiu nie był to taki obiecany na pół blaszki hihihi dzisiaj grzecznie wstałam zjadłam śniadanko, popracowałam i zabieram się za realizację zaplanowanych prac. A Wy weekendujesz? Macie jakieś plany czy tak bardziej na żywioł?

14 sierpnia 2018 , Komentarze (17)

Moj cel to 1 września zobaczyć 7 z przodu, czy się uda?zobaczymy ale będę dążyć do tego i nie poddawać się. Rano wypiłam wodę i zjadłam śniadanie!!!!!!! W pracy wypiłam kawkę i znadkam drugie sniadanie, a o 15 obiadek, w domu będę około 18 więc przyniosłam sobie jedzonko i je przytulę tutaj:). Jestem dobrze nastawiona, pełna zapału i optymizmu. Musi się udać!!!

13 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

Niby nie dużej bo 2 tygodniowej, ale zawsze.... Była to przerwa świadoma - chciałam uporządkować swoją głowę i ręce. W tym czasie właściwie nie robam nic co sprzyjałoby utracie kogramow. Przyznam, że nawet mąż to zauważył i jak wczoraj powiedzial ,,nawet wody nie pijesz" :). Chciałam odpocząć i nie stresowac się, że waga nie ruszyła. Pożegnałam się ostatecznie z dietetyczką i wczoraj podjęłam decyzję, że we wtorek zaczynam moja walkę? przygodę? ze zbednym balastem. Po pracy jadę na zakupy i będę działać. Potrzebuje kopa, wsparcia, gorzkich słów i pochwał, bata nad sobą i pocieszenia, tak abym mogła powiedzieć sobie:jeśli w chwilach zwątpienia powiesz przyjaciół mi brak, szukaj na stronie imienia mojego, a ono Ci powie, że nie jest tak".Życzę Wam dobrego tygodnia, słońca i wiatru, uśmiechu na twarzy i realizacji zamierzeń. Pozdrawiam 

29 lipca 2018 , Komentarze (10)

Juz się skończył: wymarzony, wytęskniony czas wolny, mój urlop, czas bez pracy, zawodowego stresu, czas, na który bardzo czekałam. A kiedy przyszedł - cieszył mnie bardzo i szybciutko uciekł. Dziś małe podsumowanie mojego urlopu: jaki był, co udało się zrobić, a czego nie, co jutro, pojutrze , za tydzień..

1. Podczas całego urlopu dwa dni padało, ale to nie przeszkadzało mi w spacerach, pozostały czas słońce, słońce i słońce, prawie zero wiatru, jak na nasze morze nawet ciepła woda.

2. Jedzenie: kaloryczne, bez ograniczeń, słodkie bo przecież urlop jest raz w roku, więc były lody - najbardziej smakowały mi rabarbarowe (słodkie, ale także lekko kwaskowe) oraz wisniowo- mascarpone, nie pogardzilam śmietankowymi i truskawkowymi. Zjadłam także gofra bąbelkowego z gałką loda, bitą śmietaną oraz owocami. Jadłam takze pizzę, tosta, kebaba, pierogi, ale także sałatki :) przecież dążę do tego żeby zrzucić wagę :):):). 

3. Ruch: był i to w różnej postaci: 62 km rowerem fakt tutaj doopy nie urwało, zrobiłam 145 km brawo ja, co przełożyło się na 212590 kroków. Do tego muszę doliczyć jeszcze zabawy w wodzie: pływanie czy granie w piłkę.

4. Zaoberwowalam wiele ładnych dziewczyn i kobiet, uśmiechniętych, radosnych bardzo zgrabnych i zgrabnych, ale także bardzo otyłych. Otyłość to choroba i nie mam nic do takich osob, tylko się zastanawiałam czy to im nie przedzkadza. Moje zdziwienie bylo tym większe ile razy słyszalam jak mówiły do dzieci: masz tu bułkę z nutellą, proszę tu bułka z jagodami, chcesz chipsa, kupimy popcorn, mam dla ciebie batonika... I te dzieci podobne do swoich rodziców pulchne, czasem grube ... Jakoś nie słyszałam by rodzice pytali czy chcą jakis owoc tylko zawsze coś słodkiego. Wiem powiecie ta, ktora sama tak jadła wymądrza się tutaj. Chodzi mi o to, że jak nauczymy jeść teraz nasze dzieci, tak będą jadły w przyszłości. Każdy ma czasem chęć na coś słodkiego i niezdrowego i ok niech żyje tylko niech to się zamieni w codzienność. 

5. Co teraz? Powrót do pracy, działka, obiady zakupy, sprzątanie czy taka domowa codzienność, z tym, że wracam do lekkiego jedzenia: warzyw, owoców, potraw gotowanych. Nie to,że nie popatrze w stronę np. lodów, ale chciałabym we wrześniu zmienić jeszcze bardziej swoją dietę czy może zmienić nawyki żywieniowe. Chciałabym kontynuować kijkowanie czy inną formę aktywności choc wiem, że będzie to trudne. 

Tym, którzy byli już na urlopie życzę, żeby jak najdłużej mieli wiatr we włosach i ten błysk w oku. Niech pamiętają pyszne jedzenie, super chwile we dwoje i radość wakacyjnej ekipy. Tym, przed którymi jeszcze urlop niech pamiętają, aby łapać każdą chwilę, bo urlop, jak życie jest za krótkie aby przejmować się drobnostkami.  Pozdrawiam Was serdecznie Ewa

27 lipca 2018 , Komentarze (4)

Powitalam rano kojkami: 6 rano, asfaltowa leśna droga, wiaterek, zapach igliwia sosnowego i grzybni...potem śniadanie i standardowo plażowanie. Trzeba wykorzystać ten czas do maksimum!!! Jedzenie jak najbardziej urlopowe czyli niekoniecznie dietetyczne, ale na plus 14,5 km i 21058 kroków. Pozdrawiam jeszcze wakacyjne 

26 lipca 2018 , Komentarze (7)

Witajcie

Tak jak napisałam moje myśli coraz częściej kręcą się wokół kończącego się urlopu. W poniedziałek będę już w pracy i pewnie będę tęsknić za morzem, plażą, spacerami brzegiem morza czy porannymi kijkami. Tak długo czekałam na ten urlop, a kiedy on przyszedł po prostu mi gdzieś uciekł, przeleciał przez palce, czmychnal niepostrzeżenie. Wczoraj rano były kijki, potem plaża, pograłam troche w wodzie w piłkę, poplywalam... Wieczorem jakieś szwendanko po mieście i zrobiło się 11,5 km i 17192 kroki. Jedzeniowo porażka na całego!!! Była bułka słodka, paczek, kilka ciastek z masą czekoladową więc pojechałam na całego. Pozdrawiam

25 lipca 2018 , Komentarze (10)

Witajcie

Wczoraj rano poszłam na małą rundkę  i kijami i zaczęłam nagle zauważać tylu ludzi, którzy rano (kilka minut po 6 rano) spacerują, biegają... Potem poszliśmy na plażę, morze spokojne żadnej fali, zero wiatru i tylko słonce i słońce. Jednak wczoraj moje myśli zaczęły krążyć już wokół kończącego się urlopu  i wczorajszy nastrój byl taki bardziej nostalgiczny. Po południu przyjechała koleżanka i na plaży  graliśmy w karty było wesoło, ale i tak mój  nastrój mnie nie opuszczal. Czytam jak walczycie ze swoim ciałem, marzeniami, a mnie gdzieś ta walka uciekła, nie mam entuzjazmu, chęci, najcjetniej zadzylabym się gdzieś cichutko na tarasie w cieniu z kawką i tak sobie posiedziała. Wczoraj zrobiłam  11 km o 15721 kroków, nie wspominając o zabawach w wodzie z dziecmi. Pozdrawiam.  

24 lipca 2018 , Komentarze (6)

Wczorajszy dzień rozpoczęłam od kijków, potem śniadanie, kawka i na plażę. Morze spokojniutkie, żadnej fali, zero wiatru i tylko słonce. Po południu spacer na festiwal Indii i nie wiem kiedy zrobiłam 10 km - w sumie wczoraj ponad 15 km. Wracając z plaży przeczytałam ogłoszenie w miejscowym gabinecie fryzjersko-kosmetycznym: zapraszamy na paznokcie hybrydowe w najmodniejszych kolorach, a powracających z plaży na okłady z zsiadlego mleka:). Teraz oczywiście jestem już na plaży i korzystam z uroków urlopu. Pozdrawiam 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.